Prof. Simon podsumował pół roku z koronawirusem w Polsce. Zwrócił uwagę na jeden absurd
Dokładnie 4 września mija pół roku, odkąd odnotowano w Polsce pierwszy przypadek koronawirusa. Pacjentem "zero" był mężczyzna z województwa lubuskiego. Prof. Krzysztof Simon na łamach Wirtualnej Polski pozytywnie ocenia pracę służby zdrowia, która wie już sporo na temat nowego wirusa. Mniej pochwał ma za to pod adresem rządu. Zwłaszcza jeśli chodzi o jedną sprawę.
– Wiadomo, że grupą najbardziej narażoną są osoby starsze oraz mężczyźni z wielochorobowością i otyłością. Na przebieg choroby ma też wpływ rasa. Osoby ciemnoskóre i pochodzące z obszarów Ameryki Łacińskiej są bardziej narażone na ciężki przebieg COVID-19 oraz zgon, niż osoby rasy białej – wyjaśnia ekspert.
Ubolewa jednak nad faktem, że nadal medycyna nie ma skutecznego leku na COVID-19 oraz że nie wiadomo, jak wirus mógł wydostać się z tak silnie strzeżonego laboratorium i wyrządzić tyle krzywdy.
Gorzka ocena działań rządu
Profesor Simon nie był już tak optymistyczny przy ocenie działań rządu. Epidemiolog wielokrotnie krytycznie wypowiadał się na temat obostrzeń i zamieszania, które wprowadzały kolejne decyzje obozu władzy związane z walką z pandemią. Teraz nie mogło być inaczej.– Nakładanie restrykcji powinno być bardziej przemyślane. Nie mogą one być zbyt głębokie, ale jeśli zostały nałożone, nie można ich cofać, żeby potem nałożyć z powrotem. Zasady powinny być egzekwowane, a obostrzenia przestrzegane przez wszystkich – podkreślił prof. Simon.
Jego zdaniem największym absurdem była decyzja sądu o nałożeniu grzywny na ekspedientkę z Suwałk, która odmówiła obsłużenia klientki bez założonej maseczki ochronnej. – Przez takie kuriozalne sytuacje zaczyna rodzić się anarchia, niestety typowa dla naszego kraju. Ludzie lekceważą wszystko. Myślą, że skoro są młodzi i zdrowi, to ich to nie dotyczy – stwierdził ekspert.
Pacjent "zero"
Przypomnijmy, że koronawirus w Polsce pojawił się oficjalnie 4 marca. Wtedy właśnie do szpitala w Zielonej Górze trafił 66-letni mężczyzna z Cybinki. Źle się poczuł po powrocie autokarem z Niemiec. Po ponad dwóch tygodniach opuścił szpital.Czytaj także: Epidemiolog brutalnie szczery na temat koronawirusa na Śląsku. "Tragedii można było uniknąć"
źródło: Wirtualna Polska