Covid-19 nie sprawił, że inne choroby zakaźne zniknęły. Ta potrafi zabić nawet w 24 godziny

Monika Przybysz
Od wystąpienia jej pierwszych objawów do stwierdzenia zgonu może upłynąć zaledwie doba. Proporcja chorych, którzy z jej powodu mogą umrzeć to nawet 1 na 5. Wielu z tych, którzy przeżyją, dozna trwałego uszczerbku na zdrowiu. W porównaniu z inwazyjną chorobą meningokokową nawet Covid-19 wydaje się mniej groźny. Jest jednak coś, co w pewien niepokojący sposób ściśle je ze sobą łączy.
Fot. Unsplash.com / Aditya Romansa
Czynnikiem, o którym mowa, jest wiara, że jeśli coś zdarza się rzadko, to nas nie dotknie. Stąd, jednym z najczęstszych argumentów pojawiających się w dyskusjach na temat zaostrzenia czy poluzowania covidowych obostrzeń jest bowiem ten, dotyczący liczby zachorowań w skali kraju.

Słyszymy zatem: “Więcej ludzi ginie rocznie na pasach, umiera na grypę, przegrywa walkę z rakiem”. Statystycznie rzecz biorąc — racja. Przypadków inwazyjnej choroby meningokokowej (IChM), przebiegajacej pod postacią sepsy i/lub zapalenia opon mózgowo/rdzeniowych, odnotowujemy rocznie znacznie mniej, bo około 200.

Czy w skali ponad 30-milionowego kraju można nazwać to kroplą w morzu? Można. Można nawet kropelką, bo meningokoki najczęściej atakują dzieci do 5-go roku życia, przy czym gro zakażeń przypada na 1. rok życia.

W przeciwieństwie do zakażenia koronawirusem Sars-Cov-2, szczepionka przeciwko meningokokom istnieje. Pytanie tylko, czy jest sens podawać ją dzieciom, skoro statystycznie ryzyko zachorowania jest niewielkie?

Odpowiedź na to pytanie jest łatwa, jeśli mamy w głowie jedynie suche liczby. Komplikacje zaczynają się, gdy przed oczami pojawiają się obrazki, takie jak tu, a w uszach wybrzmiewają relacje rodziców, którzy meningokokom “zawdzięczają” najgorsze godziny swojego życia.

Takich relacji publikujemy rocznie co najmniej kilka. “Myśleli, że to zwykła gorączka. 12 godzin później 2-letnia Sonia walczyła o życie”, “Zmarło niemowlę, a 4-latka trafiła do szpitala” - choć ich tytuły są z zasady podobne, to podczas lektury każdego takiego doniesienia skóra cierpnie tak samo, jak za pierwszym razem.

Kwestią, jaką często rozpamiętują rodzice zakażonych maluchów jest to, czy mogli chorobie zapobiec, albo czy nie zareagowali zbyt późno.

Problem w tym, że początkową fazę zakażenia meningokokami łatwo pomylić ze zwykłym przeziębieniem lub grypą.

Zakażenie meningokokami: jak przebiega?


Objawy IChM mogą się nieco różnić w zależności od wieku chorego. W przypadku maluchów, które nie ukończyły jeszcze pierwszego roku życia bezpośrednio po zakażeniu może wystąpić wysoka gorączka oraz wymioty. Dziecko będzie senne, drażliwe, straci apetyt. Starsze dzieci mogą w tej pierwszej fazie odczuwać również ból głowy, a ich skóra może przybrać nienaturalny odcień.

Kolejne etapy następują bardzo szybko: od 5 do 8 godzin od zakażenia niemowlak może dostać biegunki. Mogą również pojawić się trudności z oddychaniem. To właśnie na tym etapie występuje również jeden z najbardziej charakterystycznych objawów zakażenia meningokokami, czyli wysypka wybroczynowa.

Tych specyficznych plam na ciele nie sposób pomylić z innym rodzajem wysypki: będzie rozprzestrzeniała się szybko po całym ciele, a co najważniejsze nie przejdzie “testu szklanki”. Jeśli po dociśnięciu skóry szklaną powierzchnią stwierdzimy, że plamy nie bledną, mamy do czynienia z wysypką wybroczynową.

Zakażenie meningokokami nie odbiega od reguły, która dotyczy wielu chorób zakaźnych: im szybsze rozpoznanie, tym większe szanse na wyleczenie. Tylko, że tutaj trzeba działać błyskawicznie: liczy się dosłownie każda godzina. W przypadku zakażenia meningokokami jest to o tyle ważne, że szybka diagnoza, oprócz tego, że ratuje życie, to może dodatkowo złagodzić potencjalne powikłania, do których w tej chorobie dochodzi nagminnie.

Śmiertelność i powikłania

Specjaliści twierdzą, że “inwazyjna choroba meningokokowa jest jednym z najcięższych zakażeń bakteryjnych, jakie może spotkać człowieka poza szpitalem”. IChM zabija bowiem średnio jedną na pięć chorych osób. Z pozostałych, które przeżyją, jedna na pięć zostanie natomiast trwale okaleczona.

Co to oznacza? Tyle że powikłania mogą być bardzo rozległe: dotyczyć zarówno narządów (niewydolność nerek, amputacje kończyn, ubytki skóry), jak również mieć postać neurologiczną (głuchota, padaczka, niedowład) czy też psychiczną (trudności w nauce, zaburzenia koncentracji, opóźniony rozwój intelektualny).

Sepsa meningokokowa

Mówiąc o zakażeniu meningokokami nie sposób nie wspomnieć o sepsie. Ten zespół objawów towarzyszących infekcjom spowodowanym przez te bakterie pojawi się w 80 proc. przypadków.

Według danych WHO sepsa sama w sobie zabija rocznie około 6-8 mln osób na całym świecie. W przypadku sepsy meningokokowej szanse na wyleczenie są, pod warunkiem, że zostanie ona szybko i zostanie zastosowane właściwie leczenie.

Zakażenie: w przedszkolach nosiciele mogą stanowić nawet 80 proc.

Meningokoki przenoszą się drogą kropelkową. Do zakażenia dochodzi, gdy znajdziemy się w “polu rażenia” nosiciela, który kicha lub kaszle. Bakterie przenoszą się poprzez kontakt ze śliną nosiciela, mogą więc również znajdować się na powierzchni butelek, sztućców czy smoczków, dlatego tak niebezpieczne jest ich “pożyczanie” przez dzieciaki.

Picie z jednej butelki czy jedzenie jednym widelcem może być tym bardziej niebezpieczne, że bakterie meningokoków bytują w błonach śluzowych nosów i gardeł niemal 10 proc. z nas. Jako nosiciele sami nie zachorujemy, ale możemy nieświadomie zakazić tych, którzy są najbardziej podatni na atak tych bakterii, czyli głównie małe dzieci.

Bezobjawowi nosiciele są znacznie bardziej liczni w środowiskach zamkniętych. Z badań wynika, że w miejscach takich jak przedszkola czy żłobki, meningokoki może mieć w noso-gardle nawet 80 proc. osób.

Szczepić czy nie szczepić?


Decyzja o szczepieniu przeciwko meningokokom należy tylko i wyłącznie do nas — nie ma przymusu. Szczepienia przeciwko meningokokom nie znajdziemy w kalendarzu szczepień obowiązkowych, jednak zaleca się, aby wykonywać je już u dzieci od 2. miesiąca życia. Jak wszystkie szczepienia zalecane, za to również trzeba zapłacić samemu. Bezpłatnie można je otrzymać w ramach tzw. samorządowych programów szczepień, które poszczególne miasta, gminy czy województwa oferują swoim mieszkańcom.

I choć typów meningokoków jest aż 12, to za większość ostrych postaci zachorowań odpowiada zaledwie 5, które w zależności od kraju mogą być bardziej lub mniej “popularne”.

W Polsce najwięcej zachorowań powodują meningokoki typu B, które odpowiadają za 75 proc. zachorowań u dzieci do 2. roku życia.

A teraz czas na decyzję: szczepić czy nie szczepić? Ci, którzy wybiorą opcję numer jeden, wszelkie niezbędne informacje znajdą na stronie PZH, szczepienia.pzh.gov.pl.

Artykuł jest częścią kampanii "Wyprzedź meningokoki".