Poruszenie na Bałtyku. Fiński prom osiadł na mieliźnie, ewakuowano blisko 300 osób

Katarzyna Zuchowicz
Prom Amorella płynął z Turku w Finlandii do Sztokholmu, utknął w rejonie Wysp Alandzkich. Na miejsce natychmiast ruszyło kilkanaście jednostek ratunkowych. Według Fińskiego Centrum Badania Wypadków takie sytuacje należą do wyjątkowych. Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Prom Amorella utknął na mieliźnie w drodze z Turku do Sztokholmu. fot. screen/https://youtu.be/lFyT1OqvS4o/Expressen TV
Na pokładzie było blisko 300 osób. Wszystkie zostały ewakuowane do stolicy Wysp Alandzkich - Maarianhamina. "O godzinie 11.50 nagle dało się słyszeć chrobotanie. Łódź lekko się przechyliła" - opowiadała szwedzkiemu "Expressen" jedna z pasażerek. Wszyscy dostali kamizelki ratunkowe. O godz. 14.00 zaczęła się ewakuacja.
Według szwedzkich mediów prom Amorella osiadł na mieliźnie celowo, aby "ustabilizować sytuację", choć nie podano z jakiego powodu. Dokładnie ten sam prom, i w tym samym miejscu, w 2013 roku miał bardzo podobną sytuację. Wtedy na pokładzie było ok. 2 tys. osób. Szwedzkie i fińskie media żyją wypadkiem. Media społecznościowe zalały zdjęcia i relacje świadków. "Na początku odczuwaliśmy niepokój, bo włączył się alarm. Potem byli tacy, którzy bardzo się bali. Ale teraz wszyscy są spokojni" - relacjonowali.



Czytaj także: "To są kpiny". Rząd zakazał lotów do Szwecji, Polacy wściekli. Ale promy kursują każdego dnia