Zakup elektroniki? Dzisiaj opłaca się tylko w zestawach

Monika Przybysz
W świecie pasjonatów elektroniki dozgonna wierność jednemu, konkretnemu logo nie jest niczym niezwykłym. Mniej stali w uczuciach bywają “zwykli” użytkownicy: tacy, którzy obudzeni w środku nocy raczej nie wyrecytują specyfikacji procesora swojego smartwatcha. Bo i po co? Liczy się przecież “performance”. Okazuje się jednak, że ten parametr może mieć z lojalnością wiele wspólnego.
Fot. materiały prasowe
Jeśli więc do tej pory nie miało dla was znaczenia, jakiej marki będzie wasz kolejny tablet, ani czy logo na kopercie waszego inteligentnego zegarka będzie identyczne, co na bezprzewodowej słuchawce, czas zmienić podejście — zwłaszcza jeśli celujecie w sprzęt z najwyższej półki.

Dlaczego? Na to pytanie można odpowiedzieć jednym słowem: synergia.

Producenci elektroniki od dawna chcieli nauczyć nas tego terminu. W większości przypadków próby te okazywały się bezskuteczne. Marki, które z sukcesem tworzyły własne ekosystemy współpracy dla poszczególnych urządzeń, można było policzyć na palcach… hym… właściwie za pomocą jednego palca.

Ostatnio coraz częściej okazuje się jednak, że nie tylko owoce opłaca się kupować hurtem — zwłaszcza jeśli zależy wam na sprzęcie z przedrostkiem “pro”. I to nie tylko w nazwie.

Dzisiaj marką, która jako jedna z niewielu z powodzeniem rozwija koncept własnego ekosystemu, jest Huawei. Decydując się na zakup dowolnego smartfona Huawei, np. nowoczesnego i stylowego P smart 2021, który niedawno zadebiutował na polskim rynku, automatycznie trafiamy do uniwersum HMS czyli Huawei Mobile Services.

HMS to parasol, pod którym kryją się wszystkie usługi mobilne, jakie oferuje gigant z Shenzen. Aplikacje ściągamy więc z “firmowego” sklepu Huawei, czyli AppGallery, a dane składujemy w Huawei Mobile Cloud. Co więcej można je szybko backupować i synchronizować między swoimi urządzeniami, m. in. pliki, zdjęcia, notatki, kalendarze, kontakty czy kupione materiały multimedialne.

Integracja usług w ramach HMS to jedno. Inną kwestią, do której Huawei przykłada bardzo dużą wagę, jest to, aby urządzenia takie jak smartfony, tablety, smartwatche czy bezprzewodowe słuchawki dogadywały się między sobą — możliwie jak najszybciej i jak najwydajniej.

Dlaczego jest to tak ważne? Najprostszy przykład z możliwych: transfer zdjęć z telefonu na tablet czy komputer. Możliwość przeniesienia sporej liczby plików bez konieczności szukania, rozplątywania i podłączania kabli to naprawdę spory komfort. W urządzeniach Huawei rozwiązanie to nosi nazwę Huawei Share — OneHop.

“Pętla” to jednak tylko podstawa — urządzenia Huawei zdążyły opanować już znacznie bardziej zaawansowane formy komunikacji.


Huawei FreeBuds Pro: słuchawki, które mówią do smartfona


Bezprzewodowe “pchełki” to genialny wynalazek: wolni od kabelków i wszelkiego zamętu związanego z przeciąganiem ich przez bluzę czy okręcaniem wokół szyi możemy cieszyć się nieskrępowaną wolnością ruchu — oczywiście zaraz po tym, jak uda nam się sparować je z posiadanym aktualnie smartfonem.

Albo i nie uda, bo taka opcja też istnieje. Podobnie jak scenariusz, w którym co jakiś czas, z niewiadomych przyczyn słuchawki (albo jedna z nich) będzie traciła łączność ze smartfonem. Problem powinien zniknąć, gdy zaopatrzymy się w sprzęt jakości audiofilskiej, pochodzący od producenta ukierunkowanego typowo na produkcję sprzętu muzycznego i, co za tym idzie, współpracę z jak największą liczbą marek.
Fot. materiały prasowe
Zniknie natomiast na pewno, gdy mając smartfona z rodziny Huawei, dopasujemy do niego najnowsze słuchawki Huawei FreeBuds Pro. Korzyść będzie tu podwójna: dzięki aplikacji AI Life będziemy mogli aktualizować oprogramowanie słuchawek oraz zmieniać ich ustawienia. Co więcej, a właściwie: przede wszystkim, staniemy się posiadaczami sprzętu naprawdę wysokiej klasy.

Huawei FreeBuds Pro wyróżniają się przede wszystkim funkcją inteligentnej redukcji szumów na poziomie, o którym przy przeciętnych słuchawkach można jedynie marzyć. Hałas tła da się wyciszyć nawet o 40 dB.

Co najlepsze, wspomnianej redukcji możecie nawet nie zauważyć: system zidentyfikuje rodzaj otaczającego was hałasu, a następnie samodzielnie wybierze optymalną głośność oraz poziom wyciszenia odgłosów z zewnątrz.

Oczywiście, tryby wyciszenia można również zmieniać manualnie, z poziomu wspomnianej aplikacji AI Life. Jeśli na przykład korzystacie ze słuchawek w biurze, niekoniecznie chcecie odcinać się całkowicie od otoczenia. Wybierając więc odpowiedni poziom przenikania się dźwięków, możecie zachować wystarczające pozory “obecności”.

Nie ma jednak problemu, jeśli macie ochotę odciąć się całkowicie — Huawei FreeBuds Pro potrafią zapewnić maksymalny poziom wyciszenia oraz krystalicznie czystą jakość dźwięku — nawet na zewnątrz, przy bardzo silnym wietrze.

Huawei Watch GT 2 Pro: słucha się słuchawek (i smartfona)


Huawei zdążył wyrobić sobie mocną pozycję na rynku inteligentnych zegarków. Pojawienie się modelu GT 2 Pro tylko ten status przypieczętowało.

Najnowszy smartwatch marki Huawei, podobnie jak poprzednicy, wyróżnia się designem. W tym przypadku mamy jednak do wyboru dwie opcje: klasyczną oraz sportową. Niezależnie od wybranego wariantu, koperta GT 2 Pro będzie wykonana z niezwykle wytrzymałego tytanu, a ekran — pokryty odpornym na zarysowania szafirowym szkłem.

“Wytrzymałość” to drugie imię tego smartwatcha co potwierdza również niezwykle wytrzymała bateria: GT 2 Pro będzie spełniał funkcję naszego osobistego asystenta nieprzerwanie przez dwa tygodnie.
Fot. materiały prasowe
A pracy, trzeba przyznać, będzie miał sporo. Pomijając monitorowanie aktywności oraz nadzór w trakcie treningów, GT 2 Pro może zarządzać 4 GB wbudowanej pamięci. Przestrzeń tę możemy wykorzystać do przechowywania plików muzycznych.

Ci, którzy nie wyobrażają sobie treningu bez muzyki, domyślają się już zapewne, jak tę innowację wykorzystać. Wystarczy, “zapoznać” ze sobą smartwatcha Watch GT 2 Pro i słuchawki Huawei FreeBuds Pro, aby móc spokojnie zostawić smartfona w szafce na siłowni.

Nie oznacza to oczywiście, że Watch GT 2 Pro nie lubi się ze smartfonami Huawei, wręcz przeciwnie. Po sparowaniu zegarka ze smartfonem ten pierwszy uzyska dostęp do listy kontaktów, a co za tym idzie, możliwość odbierania i wykonywania połączeń (znów, w tandemie z Huawei FreeBuds Pro).

MatePad Pro: tablet zintegrowany


Producenci tabletów dążą głównie do tego, aby upodobnić je do laptopów. MatePad Pro jest i nie jest tu wyjątkiem. Z jednej strony można go oczywiście doposażyć w klawiaturę i rysik — narzędzia niezbędne, jeśli rzeczywiście chcemy “wycisnąć” z tabletu maksimum profesjonalnych możliwości.

Huawei poszedł jednak również w przeciwnym, z ergonomicznego punktu widzenia bardzo pożądanym, kierunku: sparowania tabletu ze smartfonem. I nie chodzi tu tylko o funkcję Huawei Share, czy możliwość przenoszenia plików pomiędzy urządzeniami metodą “drag & drop”.

Bardzo wygodnym rozwiązaniem jest funkcja Multi-Screen Collaboration, która pozwala na współdzielenie ekranów między tabletem i smartfonem Huawei, a także możliwość udostępniania peryferyjnego, czyli mówiąc prościej, obsługi smartfona z poziomu tabletu i na odwrót.

To właśnie dzięki niej, jadąc pociągiem, nie musimy wykładać na pulpit smartfona i tabletu, a potem raz po raz zerkać to na jeden, to na drugi ekran. Dzięki “porozumieniu” obu urządzeń z poziomu tabletu odpiszemy na SMS-a, odbierzemy połączenie, czy puścimy ulubioną muzykę, zapisaną na smartfonie.

Pomijając możliwości, jakie daje współpraca z innymi urządzeniami Huawei, MatePad Pro sam w sobie jest sprzętem, który będziemy, tak czy inaczej, rozważać, poszukując tabletu wysokiej klasy. To jedyne urządzenie tego typu, które może pochwalić się ekranem zajmującym 90 proc. powierzchni oraz jedno z nielicznych, które dzięki głośnikom Harman Kardon gwarantuje wyjątkowo czysty dźwięk.
Fot. materiały prasowe
Co chyba jednak najważniejsze, bateria o pojemności 7250 mAh, pozwala na cały dzień wydajnej pracy. Gdyby jednak okazało się, że w newralgicznym momencie energii zaczyna brakować, warto wiedzieć, że MatePad Pro jest kompatybilny z technologią Huawei SuperCharge 40W, czyli pozwala naładować akumulator na trzy godziny pracy w czasie około 30 minut.

O MatePad Pro warto wiedzieć jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza dotyczy specyfikacji, której pewnie rzeczywiście nie zapamiętamy. Niemniej jednak warto wspomnieć, że systemem zarządza procesor Kirin 990, grafiką 16-rdzeniowy procesor graficzny Mali-G76, a pojemność pamięci wynosi odpowiednio 6 GB RAM i 128 GB ROM. To, co trzeba z tego zapamiętać, to fakt, że są to jedne z lepszych parametrów na rynku.

Druga kwestia to wpływ kompatybilności urządzeń na wydajność pracy. Aby przekonać się, jak ważny jest to parametr, musicie sparować sami. Znaczy, spróbować.

Artykuł powstał we współpracy z Huawei