Nie mogłem uwierzyć, jak zmieniła się kultowa Toyota. Królowa miasta w końcu wygląda dobrze
Kiedy po raz pierwszy świat zobaczył najnowszą Toyotę Yaris, było jasne, że w Polsce to będzie coś w rodzaju premiery roku. I nie mam wątpliwości, że to dalej świetne auto do miasta. A hybrydowa wersja pozwala jeszcze sporo zaoszczędzić.
Kolejnego dnia zaczepiła mnie następna osoba z tym samym pytaniem. Tym razem była to pani, która przyznała, że lepszym autem niż Yaris nie jeździła. A przesiadła się do większego tylko dlatego, że głównie pokonuje dalekie trasy.
Myślcie co chcecie, ale byłem w szoku. W życiu nie pomyślałbym, że ludzie będą do mnie zagadywać, kiedy zobaczą, że przed chwilą zaparkowałem nową Toyotą Yaris. Hasło "connecting people" jest zarezerwowane dla Nokii, ale jak się okazuje, nowa Toyota wpisała się w podobny trend.
Fot. naTemat
Za co kochamy w Polsce Yarisa? Na pewno za bezawaryjność i oszczędność, bo raczej nie za design. Trzy poprzednie generacje wiały nudą, ale japońscy konstruktorzy dostali jasny przekaz w swojej firmie: koniec z nudnymi autami. Efekt okazał się piorunujący.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Wnętrze na pierwszy rzut oka wygląda skromnie, ale okazało się naprawdę praktyczne. Za kierownicą nowego Yarisa siedzi się dość wysoko, czego nie można było powiedzieć o starszych generacjach. Przed oczami miałem dwa okrągłe cyfrowe zegary. Ten z lewej wskazywał mi aktualnie przełożenie oraz na ile moja jazda jest "eko".
Fot. naTemat
W centralnej części deski rozdzielczej znalazł się drugi multimedialny ekran, do którego obsługi nie mogłem się przyczepić. Są na nim też klasyczne przyciski i pokrętła, co znacznie ułatwia przeskakiwanie pomiędzy opcjami. Niżej umieszczono tradycyjne pokrętła od klimatyzacji – za to naprawdę należą się ukłony w stronę Toyoty.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Faktem jest, że moje auto testowe było świetnie doposażone. To nie była "goła" wersja bazowa, tylko limitowana "premiere edition", dlatego miałem jeszcze m.in. kamerę cofania, podgrzewaną kierownicę i fotele, bezkluczowy dostęp do pojazdu oraz indukcyjną ładowarkę. No i funkcję Apple CarPlay, która staje się "must have" współczesnych kierowców, a jest dostępna we wszystkich konfiguracjach Yarisa.
Fot. naTemat
Za to bagażnik o pojemności 286 litrów to całkiem niezły wynik, bo pamiętajmy, że to ciągle Yaris. Raczej nikt nie zakłada wyjazdów takim autem z całą rodziną na drugi koniec kraju.
Fot. naTemat
Pod maską znalazł się trzycylindrowy silnik spalinowy, który ma 1,5 l pojemności. W połączeniu z baterią cała moc układu wynosi 116 KM. Przyspieszanie do setki zajmuje 9,7 sek., ale przy prędkości od 0 do 50 km/h auto jest naprawdę dynamiczne.
Na warszawskich ulicach Yaris radził sobie na piątkę, ale bardzo ciekawiło mnie, jakie będą wrażenia w dalekiej trasie. Zapakowałem się i ruszyłem do Krakowa.
Fot. naTemat
Po spędzeniu 3,5 godz. za kółkiem w jedną stronę wysiadłem bez obolałych pleców. A tego spodziewałem się po aucie, dla którego środowiskiem naturalnym jest raczej miasto. Wspomniane już wcześniej fotele sprawdziły się nawet lepiej, niż w większej Toyocie C-HR, którą miałem okazję jeździć rok temu.
Fot. naTemat
W centrum Krakowa wykorzystałem już jednak wszystkie atuty Yarisa. Zająłem ostatnie wolne miejsce parkingowe "na zapałkę". Gdybym jechał większym autem, musiałbym szukać go chyba w nieskończoność.
Toyota ma w standardzie jeszcze więcej systemów bezpieczeństwa. To m.in. asystent utrzymania pasa ruchu, układ reagowania w razie ryzyka zderzenia i układ zapobiegania kolizjom na skrzyżowaniach. To wszystko działa poprawnie, chociaż momentami w sposób irytujący. Szczególnie ta opcja z utrzymywaniem pasa.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Czytaj także: Ten dziwoląg da się lubić. Nowy C-HR ma przekonać tych, którzy do tej pory mówili mu "nie"
Toyota Yaris 1.5 Hybrid Dynamic Force na plus i minus:
+ Nowa stylistyka
+ Hybryda pozwala sporo zaoszczędzić
+ Praktyczne wnętrze
+ Dynamika przy starcie do 50 km/h
- Przy 120 km/h robi się głośno
- Multimedia nie poszły z duchem czasu
Fot. naTemat