Warto mieć ten samochód tylko po to, żeby wkurzać sąsiadów. Jest tak kosmiczny, że aż irracjonalny
To już druga generacja BMW X6 M, a na dodatek w teście miałem do czynienia z wersją Competition. Co to oznacza? Ni mniej, nie więcej tyle, że to grubo ponad dwutonowe auto jest absolutnym rzezimieszkiem. I choć codzienność może być w X6M męcząca, to spojrzenie postronnych osób jest bezcenne.
Czytaj także: BMW X6 M50d – samochód do denerwowania innych. Mężczyźni patrzą z zazdrością, kobiety z fascynacją
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Auto więc rozrosło się. Jest dłuższe, szersze i co najważniejsze z większym rozstawem osi, więc w środku jest po prostu wygodnie. Na kanapie z tyłu można wręcz uprawiać jogę. Całość ma prawe pięć metrów (brakuje dosłownie milimetrów), a rozstaw osi to prawie trzy metry. Do tego wygląda tak, jak widzicie. To cholerny bandzior. Na światłach przechodnie patrzą tylko na ciebie. Kierowcy zerkają z zazdrością. Czy da się kogoś poderwać na SUV-a? Teraz wydaje mi się, że... tak.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
A przecież to tyko suche cyfry podane na papierze. BMW X6 M przede wszystkim robi doskonałe wrażenie na żywo. Wygląda jak milion dolarów i trzeba dodać, że kosztuje rzeczywiście niewiele mniej niż milion złotych, o czym więcej później. To idealna maszyna do wywoływania zazdrości sąsiadów.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Czytaj także: Na Dzikim Zachodzie sprawdziłem nowe, absurdalnie mocne BMW. Te samochody to czysty żywioł
X6 M to też auto zdecydowanie bezkompromisowe. Samochód zestrojony tak sztywno, że użytkowanie go w ruchu miejskim po prostu boli. I kręgosłup, i przypuszczalnie portfel przy pierwszej awarii zawieszenia. Opony szerokie jak Atlantyk tylko potęgują problem. Auto wygląda na nich świetnie, ale uwielbia myszkować w koleinach. Dodaj do tego bezkompromisowy, ostry jak żyleta układ kierowniczy (choć znowu – czuć tu charakterystyczną dla nowych BMW "mydlaność", "cyfrowość" tego układu) i masz samochód, który w mieście tylko cię zirytuje.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
BMW X6 M doprowadzi cię nieraz do szewskiej pasji, ale jednocześnie dostarczy ci tonę zabawy. To samochód, który nawet z włączonymi wszystkimi systemami bezpieczeństwa potrafi zarzucić tyłkiem przy przesadzonym wdepnięciu w gaz na zakręcie. To wreszcie auto, w którym żeby wykonać launch control, trzeba wyłączyć wszystkie zabezpieczenia.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
A przecież nie przeszliśmy jeszcze do tego, co jest sensem istnienia X6 M Competition. A jest nim… jazda torowa. Tak, doskonale wiem, że większość tych aut nigdy nie zobaczy toru, tak samo jak nie zjedzie z asfaltu – choć X6 M jak najbardziej może to zrobić.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
To oczywiście efekt wyrafinowanej inżynierii, która tworzy z BMW X6 M tak wyrafinowanego potwora. Adaptacyjny układ jezdny M to tutaj standard. Składa się z amortyzatorów o regulowanej twardości, aktywnej stabilizacji wychylania się nadwozia oraz wspomnianego już układu kierowniczego, który współpracuje z tylną osią. Która oczywiście jest skrętna.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
I na szczęście – większość z zalet BMW X6 M można wykorzystać na autostradzie. Uwierzcie, że to wymarzone auto do połykania kolejnych kilometrów i to… raczej lewym pasem. Nie oszukujmy się. X6 M błyskawicznie nabiera prędkości, a przy nieprzesadzonej jeździe jest po pierwsze komfortowe (cisza w środku!), a po drugie całkiem ekonomiczne.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
I wreszcie uwielbiam to auto za to, że jest takie irracjonalne. Że bagażnik nie ma sensu? No nie ma – ale spójrzcie na te świata, spójrzcie na ten przeskalowany dyzufor, na te absurdalne końcówki wydechu. To auto jest po prostu sexy. Wzbudza zazdrość. I dlatego jest wspaniałe.
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
BMW X6 M Competition na plus i minus:
+ Wspaniałe osiągi
+ Doskonałe prowadzenie na drogach dobrej jakości
+ Wygląd, charakter
+ Mało który SUV dostarcza tylu wrażeń
- Na dziurach auto robi się nerwowe
- Nawet w najbardziej komfortowych ustawieniach jest po prostu twardo
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto
Fot. Tomek Sikora / mashtophoto