MZ wprowadza nowe testy. Wirusolog ocenia, czy wpłyną na wykrywanie SARS-CoV-2
Przez weekend w Polsce odnotowano znaczny spadek liczby nowych zakażonych koronawirusem. Czy wpływ na ten rezultat miał nowy sposób testowania, o którym mówił minister Adam Niedzielski? Skąd wynika ta zmiana? Wirtualna Polska poprosiła o komentarz wirusologa dra Tomasza Dzieciątkowskiego.
Czytaj także: Wiadomo, kiedy rząd wprowadzi pełen lockdown. Główny doradca Morawieckiego wskazał warunek
To ciekawe, bo o ile w niedzielę resort zdrowia poinformował o spadku liczby zakażonych do 17 tysięcy przypadków co zapewne było spowodowane mniejszą liczbą testów (o 10 tys. mniej względem poprzedniej doby), to już w poniedziałek takiej prawidłowości nie ma. Liczba zakażonych jest niższa, ale w ciągu ostatniej doby przeprowadzono 65 tys. testów.
Nowy sposób testowania
Być może ma to związek z wprowadzeniem nowego sposobu wykonywania testów, o którym wspominał minister zdrowia Adam Niedzielski. Chodzi o testy antygenowe, które teraz mają być taką samą podstawą do zdiagnozowania zakażenia koronawirusem jak testy PCR i być wykonywane tylko u osób, u których wystąpiły objawy zakażenia.Ale jaki przełożenie mają takie testy na liczbę wykrywanych zakażonych? Doktor Dzieciątkowski zauważa, że nie są tak czułe jak testy PCR. – Testy PCR wykrywają obecność materiału genetycznego w organizmie chorego, natomiast testy antygenowe wskazują tylko na obecność białek wirusa, czyli jego "opakowanie" – tłumaczy wirusolog.
– Są szybkie, bo na ich wynik czeka się średnio ok. 15 minut, ale ich czułość nie dorównuje czułości testów PCR. Powinny być wykonane najwcześniej w 7 dni od zakażenia – stwierdza i dodaje, że testy antygenowe powinny służyć jedynie selekcji chorych.
Czytaj także: Trzaskowski na kwarantannie. Miał kontakt z zakażonym koronawirusem
źródło: Wirtualna Polska