Łukaszenka traci cierpliwość. Uczestnikom protestów grożą 3 lata więzienia
Aleksandr Łukaszenka ma dość protestujących Białorusinów. Kary administracyjne nie działają, więc białoruski dyktator sięga po kodeks karny. Obecnie każdy, kto zdecyduje się strajkować, musi brać pod uwagę karę co najmniej 3 lat pozbawienia wolności.
Łukaszenka będzie ścigał nie tylko liderów opozycji
Łukaszenka nie popuszcza. Zamiast 15 dni aresztu uczestnikom protestów grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Białoruskie organy ścigania rozpoczęły intensywną pracę i idzie im to całkiem sprawnie.Komitet Śledczy podał, że wszyscy zatrzymani protestujący zostali już przesłuchani w ramach wszczętego postępowania karnego i pozostają zatrzymani. Wedle białoruskiego prawa Komitet Śledczy ma trzy doby na postawienie zarzutów. Odstępstwem może być 'sytuacja wyjątkowa' - wtedy czas może ulec przedłużeniu do 10 dni.
To przełom w historii Białorusi. Aleksander Łukaszenka nigdy przedtem nie stosował masowych zarzutów karnych wobec swoich przeciwników politycznych. Organy ścigania celowały przeważnie w przywódców opozycji albo znanych aktywistów.
Sytuacja robi się poważna, bo to pierwszy raz, gdy represje dotykają zwykłych obywateli, protestujących na ulicach. Znawcy mówią, że użycie zarzutów karnych jest przejawem skrajnej desperacji Łukaszenki.
Protestujący pod ścianą
Reżim nie radzi sobie z protestującymi. Tradycyjne środki są bezużyteczne. Łukaszenka zobaczył, że groźba 15 dni aresztu nie robi już dłużej wrażenia na uczestnikach protestów.Białoruski dyktator przykręca śrubę i zamienia 15 dni aresztu w potencjalne trzy lata więzienia. Biorąc pod uwagę ilość strajkujących, może się okazać, że zaraz pokaźna grupka więźniów politycznych zamieni się w tysiące uwięzionych Białorusinów.
Czytaj także: "Duda zwyciężył w Polsce, fałszując wybory." Łukaszenka komentuje sytuację w Polsce
źródło: wyborcza.pl