Czy na protestach można było się zakazić? Prof. Simon wskazał prostą zależność

Rafał Badowski
Oficjalna narracja władzy głosi, że za wzrosty liczby zakażonych należy winić protestujących w ramach Strajku Kobiet. Tymczasem jeden z najbardziej znanych w Polsce specjalistów od chorób zakaźnych wskazuje na prostą prawidłowość w rozprzestrzenianiu się wirusów.
Prof. Krzysztof Simon ocenił ryzyko zakażenia koronawirusem podczas Strajku Kobiet. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Prof. Krzysztof Simon w rozmowie z Onetem zwrócił uwagę, że większe ryzyko zakażenia koronawirusem zachodzi w zamkniętych pomieszczeniach, a protesty odbywają się na otwartej przestrzeni.

– Demonstracje odbywają się na świeżym powietrzu i jakieś ryzyko zakażenia jest, niewielkie. Ktoś powiedział, że to się odnosi do cmentarzy, a jedno krytykujemy a drugie nie. Ale proszę zwrócić uwagę, że mowa o innej populacji – powiedział Krzysztof Simon. Zdaniem lekarza, przy naszym dziwnym prasłowiańskim podejściu do grobów mogło to znaleźć uzasadnienie. – Ale na ulicach to są młodzi ludzie, którzy nie tolerują tego, co się w tym państwie dzieje – tłumaczył w programie Onet Rano.


Czytaj także: Nie tylko kichanie i kaszel? Koronawirus przenosi się także podczas mówienia

Wcześniej we wpisie na Twitterze winę protestujących w ramach Strajku Kobiet sugerował Stanisław Karczewski.

"Prosto z dyżuru, na którym są chorzy na COVID-19 w ciężkim stanie, zadaję pytanie jako lekarz, nie polityk: czy organizatorzy, uczestnicy i ci którzy zachęcają do protestów Strajku Kobiet, zdają sobie sprawę, że wydają wyrok śmierci na tysiące niewinnych ludzi?" – napisał były marszałek Senatu.

O to, by zwrócić uwagę na seniorów, apelował także do manifestujących kobiet Mateusz Morawiecki podczas konferencji na Stadionie Narodowym. Prosił, by skupić gniew na nim.

Czytaj także: Pokazano, jak koronawirus roznosi się w markecie. Widać, co się dzieje po kaszlnięciu

źródło: Onet