
– Żeby przyjąć chorych z koronawirusem, musimy wypisywać do domu część ludzi chorych na inne choroby. A miejsc i tak zaczyna brakować. To jest tragedia! Epidemia wymknęła się spod kontroli – mówił w rozmowie z portalem GazetaWroclawska.pl prof. Krzysztof Simon, wojewódzki konsultant ds. chorób zakaźnych i ordynator oddziału zakaźnego szpitala we Wrocławiu.
REKLAMA
Prof. Simon podkreślił, że na efekty obowiązujących od soboty 17 października obostrzeń będziemy musieli poczekać około dwóch tygodni. Wtedy też okaże się czy dadzą oczekiwany rezultat w postaci zmniejszenia liczby zakażeń.
– Chorych nie ma już gdzie leczyć. W szpitalach brakuje łóżek, ale przede wszystkim personelu. Lekarze i pielęgniarki już teraz pracują niemal bez przerwy. Kolejnymi pacjentami zwyczajnie nie ma już kto się zająć. Urzędnicy wyliczają ile mamy wolnych łóżek. Nie rozumieją, że wolne łóżko w ich rejestrach nie oznacza wcale, że może nim zostać położony pacjent – zaznaczył lekarz.
Wyjaśnił też, że bywa i tak, że w trzyosobowej sali może przebywać tylko jeden pacjent, aby nie zakazić innych. – A karetka co chwilę przywozi kolejną osobę i jest awantura, że nie chce się jej przyjąć – mówił i dodał, że rząd całkowicie przespał ostatnie miesiące.
Służba zdrowia jest przyparta do muru. Żeby przyjąć chorych z koronawirusem musimy wypisywać do domu część ludzi chorych na inne choroby. A miejsc i tak zaczyna brakować. To jest tragedia/
Rekordowa liczna zakażeń
W ostatnich dniach liczba osób zakażonych drastycznie wzrosła. W sobotę 17 października Ministerstwo Zdrowia poinformowało o nowym dobowym rekordzie zakażeń. Odnotowano wtedy 9622 nowe przypadki covid-19. Zmarło 84 chorych.Czytaj także:
"Opamiętajcie się!". Chory na covid-19 poseł Jerzy Polaczek w poruszającym apelu do Polaków
"Opamiętajcie się!". Chory na covid-19 poseł Jerzy Polaczek w poruszającym apelu do Polaków
Źródło: Gazeta Wrocławska
