Włącz leczenie, jeśli tylko możesz. Twoje choroby nie poczekają, aż minie pandemia

Dawid Wojtowicz
To, jak wygląda nasze życie w tych trudnych czasach, można podsumować takim oto stwierdzeniem: niektóre aktywności kontynuujemy, pewne podejmujemy w innej formie, a z reszty rezygnujemy. W tej ostatniej grupie parodoksalnie znalazła się... troska o własne zdrowie. I wcale nie chodzi o przestrzeganie zasady DDM, lecz o fakt, że wielu z nas zaniechało terapii różnych przewlekłych schorzeń.
Kampania #WłączLeczenie zachęca, by mimo pandemii korzystać z usług dermatologów, aby skutecznie leczyć takie przewlekłe choroby skóry jak trądzik pospolity czy różowaty Yuliya Shauerman / 123rf.com
W obecnej sytuacji szufladkujemy nasze dolegliwości na ważne i mniej ważne. O ile choroba przebiegająca z gorączką i kaszlem skłania nas do szukania pilnie pomocy medycznej, o tyle taki np. trądzik uznajemy za problem, którym będziemy mogli się zająć, gdy nastaną spokojniejsze czasy. A prawda jest taka, że przewlekłe schorzenia skóry "wiedzą", kiedy przestaliśmy chodzić do lekarza. Zaniedbane nie tylko niweczą cały wysiłek włożony w ich leczenie, ale także mocno komplikują podjętą po dłuższej przerwie terapię.
Trądzik jest przewlekłą chorobą skóry, która wymaga troski i regularności, czyli długotrwałej terapiiOlga Yastremska / 123rf.com
Jak pokazują badania dotyczące korzystania z usług dermatologicznych w czasie epidemii COVID-19, zlecone przez firmę Galderma w ramach kampanii #WłączLeczenie, większość z nas na początku kryzysu zdrowotnego wpadła w pułapkę takiego myślenia. Uczestnicy zostali poproszeni o ocenę stanu swojej skóry względem stanu sprzed pandemii. Ponad połowa z badanych stwierdziła, że uległ on pogorszeniu.


Podczas gdy w czerwcu 61 proc. badanych wskazywało, że w trakcie zalecanej izolacji społecznej korzystało z wizyt/konsultacji u dermatologa, w listopadzie odsetek ten się zwiększył i wyniósł prawie 80 proc. Skąd ta zmiana? Prawdopodobnie znaczna część respondentów zaobserwowała u siebie pogorszenie stanu skóry, co z kolei mogło być spowodowane zaniedbaniem kwestii leczenia u dermatologa.

– Nie ma co się oszukiwać, że obecny kryzys z jednej strony uczulił nas na jedne choroby, szczególnie te dotyczące układu oddechowego, a z drugiej "rozleniwił" w monitorowaniu tych mniej groźnych, ale dokuczliwych. Sam padłem ofiarą myślenia "od tego się przecież nie umiera", więc nie muszę spieszyć się z konsultacją lekarską – komentuje Andrzej, który od lat zmaga się z trądzikiem.
Terapia przewlekłych schorzeń skóry wymaga regularnych konsultacji lekarskich u dermatologagoodluz / 123rf.com
Choroby skóry takie jak trądzik, czy to pospolity, czy różowaty, wymagają troski i regularności. Po to, aby walka z nim nie przypominała efektu jojo, który odbija się nie tylko na zdrowiu fizycznym, ale także emocjonalnym. Najpierw dbamy o swoją skórę, ale gdy zauważamy poprawę, już się tak nie przykładamy. Kiedy znów wracają wypryski i zwiększony rumień, nasze samopoczucie spada, bo trudno pogodzić się z myślą, że coś, o co długo walczyliśmy, zostało nam tak szybko i znienacka zabrane.

Trwająca kampania #WłączLeczenie ma uczulić pacjentów z trądzikiem i innymi przewlekłymi chorobami skóry, że leczenie tych schorzeń powinno stać się rutyną taką jak robienie zakupów czy mycie zębów. Ponieważ jednak na własną ręką nie jesteśmy w stanie prowadzić terapii (chyba że sami jesteśmy lekarzami), owa rutyna musi uwzględniać regularne konsultacje u specjalisty, chociażby w celu przepisania odpowiednich leków.

Oczywiście obecna sytuacja utrudnia dostęp do lekarzy specjalistów. To zrozumiałe, że nie wszyscy mają komfort, by zapisać się na wizytę stacjonarną u dermatologa w dogodnym dla siebie miejscu i czasie. Twórcy kampanii #WłączLeczenie zwracają jednak uwagę, że nie można mówić o skutecznym leczeniu przewlekłej choroby skóry np. trądziku, jeśli nie towarzyszy temu postanowieniu długotrwała terapia.
Jeśli nie mamy innej możliwości, skorzystajmy z dermatologicznych konsultacji online. Najgorsze, co możemy zrobić, to przerwać terapięSergey Peterman / 123rf.com
Z raportu #WłączLeczenie wynika, że najczęstszą formą konsultacji dermatologicznych w czasie epidemii były wizyty stacjonarne – prawie połowa badanych, która nie zaniechała terapii, wskazała na taką formę. Jednak zainteresowaniem cieszyły się też konsultacje online oraz rozmowy telefoniczne – z takiego sposobu kontaktu z lekarzem skorzystało ok. 40 proc. ankietowanych. Niektóre osoby wybrały formy mieszane.

– Jeśli ktoś dotąd nie rozmawiał z lekarzem przez ekran komputera, e-wizyta może wydawać się mniej wartościową formą konsultacji dermatologicznych. Przy dobrej jakości obrazu taka porada może dać wiele korzyści. Ja wychodzę z założenia, że lepsza wizyta przez internet niż żadna. Najgorsze, co można zrobić, to nic nie robić – przekonuje leczący się na trądzik Krystian, który skorzystał z konsultacji online u dermatologa.

Do największych zalet zdalnych konsultacji z lekarzem należą oszczędność czasu oraz możliwość uzyskania e-recepty oraz e-skierowań na dodatkowe badania online. Przed pierwszą e-wizytą u nowego lekarza należy przygotować podstawowe dane osobowe oraz historię dotychczasowej terapii, w tym spis stosowanych leków, aby lekarz mógł przygotować kartę dermatologiczną. Kolejne e-wizyty będą opierały się o zebrany wywiad i postępy w leczeniu schorzenia, czyli tak jak stacjonarne konsultacje.

Artykuł powstał we współpracy z firmą Galderma