Limit 5 osób na Wigilii? “Nie przyjmować mandatu, to nielegalne”
W sieci nie brakuje krytycznych głosów na temat nowych obostrzeń covidowych. Polacy zwracają uwagę szczególnie na przepis, który dotknie ich w święta, czyli limit 5 osób podczas spotkań domowych. Wielu z nich nie wie, jak go interpretować i czy coś im grozi za obchodzenie świąt w szerszym gronie. Zadaliśmy ich pytania prawniczce.
Czytaj także: Będą ograniczenia w przemieszczaniu się w czasie świąt? Rzecznik rządu komentuje
Od 28 listopada otwarte zostaną galerie handlowe w najwyższym reżimie sanitarnym, szkoły nadal będą pracowały w trybie zdalnym, a ferie zimowe odbędą się w jednym terminie 4-17 stycznia dla wszystkich województw. Ale to nie wszystko. Padła też zapowiedź, że rząd pracuje nad ograniczeniami w przemieszczaniu się.
– Dlatego już dzisiaj apeluję, żeby nie planować żadnych wyjazdów, żadnych atrakcji turystycznych, ani w Austrii, Włoszech, w Szwajcarii, ani w Polsce – powiedział premier Morawiecki podczas konferencji.
5 osób na Wigilii
Konkrety poznaliśmy w "kompleksowym planie działań na nadchodzący czas", który pojawił się na stronie gov.pl. Można w nim znaleźć konkretną listę obostrzeń z podziałem na różne sfery życia społecznego.Jednym z zapisów jest wprowadzenie limitu maksymalnie 5 osób, które mogą uczestniczyć w zgromadzeniach oraz imprezach organizowanych w domu. Limit odnośnie tych drugich nie dotyczy osób, które wspólnie mieszkają. Przepis, tak jak pozostałe, będzie obowiązywał do 27 grudnia włącznie, czyli obejmie Wigilię i oba kolejne dni Świąt Bożego Narodzenia.
Fragment projektu rozporządzenia, który dotyczy zgromadzeń i imprez domowych do 27 grudnia.•Zrzut ekranu ze strony gov.pl
Opinia prawniczki
O zmianę, która wprowadza limit 5 osób m.in. na Wigilii, zapytaliśmy mecenas Annę Lesiak-Grzywińską z Warszawskiej Rady Adwokackiej.Czy planowany przez rząd limit 5 osób podczas spotkań i imprez domowych jest...
Anna Lesiak-Grzywińska: Nielegalny?
A jest nielegalny?
Owszem, wszystkie przepisy i rozporządzenia, które ograniczają swobody obywatelskie jak zakaz zgromadzeń czy ograniczenia w liczbie osób na zgromadzeniach lub ograniczenia w przemieszczaniu się nie są legalne jeśli nie wprowadzi się stanu wyjątkowego. My nadal twierdzimy, że nie mają one oparcia w prawie.
Czyli rozumiem, że Polacy nie powinni zwracać uwagi na to, że jeśli ktoś mieszka sam i przyjedzie do niego jego 6-osobowa rodzina, to złamie w ten sposób to przepisy zawarte w tym rozporządzeniu? Nie potrzebna jest taka rodzinna matematyka, kogo zaprosić, a kogo nie do wigilijnego stołu?
Tu się nic nie zmieniło. Jeśli poczyta pan komentarze znawców, prawników, to wszędzie powtarza się opinia, że zapis ten jest nielegalny. Oczywiście mogą pojawić się tacy, którzy będą chcieli nałożyć na nas mandat za złamanie tego rozporządzenia.
I co wtedy powinniśmy zrobić?
Nie przyjmować go. Wtedy policja kieruje wniosek do sądu o ukaranie nas, ale każdy sąd powinien umorzyć takie postępowanie, bo tak długo jak nie jest wprowadzony stan wyjątkowy, nie wolno wprowadzać tego typu ograniczeń. Rozporządzenia premiera nie mają w tym wypadku oparcia w prawie i to powinien uwzględniać sąd.
To znaczy, że nie mamy się czego bać?
Tak, wystarczy tylko nie przyjmować mandatu. Jeśli rząd upiera się, żeby nie wprowadzać stanu wyjątkowego, to takie przepisy powinny mieć formę zaleceń, tak jak ma to miejsce w krajach skandynawskich, np. w Szwecji, a nie tak jak w Polsce być jakimś zakazem lub nakazem bez oparcia w prawie.