"Syn dostał dwóję z WF i szlag mnie trafił". Te lekcje w wielu szkołach to dziś największy absurd

Katarzyna Zuchowicz
Jedni siedzą przed komputerem i piszą prace o sporcie. Inni robią zdjęcia, jak ćwiczą i wysyłają nauczycielom albo nagrywają filmiki. A jeszcze inni nie robią kompletnie nic. Chyba żadna lekcja nie wywołuje takich kontrowersji jak zdalny WF. Choć w niejednej szkole nauczyciele dwoją się troją, by zmusić uczniów do ruchu, w wielu to największa fikcja i absurd.
O lekcjach WF na sali gimnastycznej można dziś tylko pomarzyć. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Nauczyciele WF mają dziś chyba najtrudniejsze zadanie i pewnie każdy to rozumie. Bez boiska, bez sali gimnastycznej, bez możliwości skontrolowania ucznia, czy faktycznie ćwiczy, jeśli ma wyłączoną kamerkę. Ale chcieć to móc. Są tacy, którzy niemal na rzęsach stają, by nawet na lekcjach online był ruch, nie było nudno i wszyscy świetnie się bawili.

Na facebookowych grupach nie brak opisów, jak ćwiczą z uczniami i niejednego rodzica zżera zazdrość, gdy sam słyszy raczej, że "u nas w szkole sprawdzają tylko obecność".

"Prowadzę zajęcia online. Uczniowie ćwiczą razem ze mną. Proste ćwiczenia rozciągające, bieg w miejscu, skłony, przysiady, ćwiczenia w siadzie i leżeniu. Można", "Mój syn biega, skacze, pompki robi, przysiady, wszystko pod czujnym okiem nauczyciela za kamerą" – opisują niektórzy.


W jednej ze szkół w Piekarach Śląskich nauczyciel zaprasza na domowe lekcje tenisa stołowego. "Dzisiaj będziemy ćwiczyć z wykorzystaniem ściany i domowego stołu. Pokażemy też 2 gry, które możecie wykonać w każdych warunkach. Propozycje dzisiejszych zadań są trudniejsze, ale jak pokazaliście w ubiegłych tygodniach świetnie radziliście sobie z poprzednimi ćwiczeniami" – zachęca na FB.

Inny nauczyciel na jednej z facebookowych grup: "Ćwiczymy zdalnie cały czas. Różne lekcje od wytrzymałości i poprawiania kondycji fizycznej przez układy taneczne a jogę. To nie to samo jak normalny WF a staram się jak mogę. Moje uczennice same też wymyślają lekcje".

Nauczyciele się boją


Przykłady można mnożyć, wszystko zależy od inwencji nauczyciela. Tyle że nie wszędzie. Część nauczycieli pewnie nie ma pomysłu, ale część zasłania się względami bezpieczeństwa i pyta, kto będzie odpowiadał, jeśli podczas ich lekcji dziecko np. złamie nogę? W dodatku, gdy w tym czasie w domu nie ma nikogo z dorosłych?

Ale też część dzieci nie ma warunków w domu, dzieli pokój z rodzeństwem, ma słaby internet, nie ma lub nie chce używać kamerek.

Wreszcie samo MEN nie wydało w tej kwestii żadnych wytycznych i chyba tym nauczyciele zasłaniają się najczęściej.

Jak zatem zdalny WF często wygląda w praktyce?

WF jako fikcja


"WF w teorii. Historia sportu, quiz sportowe i czasami jakieś zadania do wykonania samodzielnie (rozciąganie, test gibkości, szybkości)", "Moja córka w 1 klasie WF miała raz, musiała pokozłować piłkę 15 sekund", "Dzieci dostają tylko zestawy ćwiczeń" – czytam relacje na facebookowej grupie przeciwników zdalnej szkoły.

Ktoś opisuje: "Córka włącza filmik z YouTube'a podany przez nauczyciela i wyobraża sobie że wykonuje ćwiczenia pokazane na filmiku, mocno gestykulując rękoma".

Albo: "W szkole moich dzieci i w której uczę WF to kpina! Na cały tydzień załączane pliki w Wordzie z opisem ćwiczeń, wysyłane po kolei wszystkim klasom".
Część rodziców pomstuje, inni śmieją się z absurdów.

"Wczoraj syn mojej przyjaciółki dostał jedynkę z WF. Z WF-u, który oczywiście był przeprowadzany zdalnie! A jakby tego było mało: z WF-u, na którym ćwiczyli jogę. Wszystko to jest tak dramatycznie absurdalne, że aż komiczne" – opisywała niedawno na profilu FB Mama Seksuolog-Karolina Piotrowska.

Do fikcji przyznają się niektórzy nauczyciele. "Nie został zmieniony ramowy plan nauczania, więc jesteśmy zobowiązani realizować wszystkie zajęcia, w tym lekcje WF. Oczywiście to fikcja, bo nie do nauczania zdalnego zostały wymyślone te zajęcia. To fikcja, której podtrzymywanie to głupota, ale jesteśmy zobowiązani ją realizować" – mówiła w Radiu Eska Kraków Jolanta Gajęcka, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie, która w październiku napisała list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego.

Czytaj także: Gorzkie słowa dyrektorki szkoły do Morawieckiego. "Przehulał Pan cenny czas"

Lekcje WF w praktyce


Pytam znajomych rodziców, jak to wygląda u nich.

– Syn dostaje od nauczyciela zestaw ćwiczeń. Może je zrobić w dowolnym czasie, ale musi zrobić zdjęcia, jak ćwiczy i wysłać. To kpina. Bo trzy razy zapozuje do zdjęcia i uważa, że skończył ćwiczenia, nikt poza mną tego nie sprawdza – opowiada matka ósmoklasisty.

Raz nauczyciel zadał wykonanie ćwiczeń i wypełnienie tabelek, w których uczniowie mieli podać m.in. czas. – Dostał dwóję i szlag mnie trafił. Bo on wykonywał te wszystkie ćwiczenia, w żółwim tempie, ale jednak. A koledzy wpadli na pomysł, że podadzą najlepsze wyniki bez ćwiczeń. Częściej jednak muszą nagrywać filmiki jak ćwiczą – opowiada.

W innych szkołach, zwłaszcza w klasach starszych i szkołach ponadpodstawowych, uczniowie częściej piszą niż ćwiczą. Opisują, jakie wykonali ćwiczenia, czy rozgrzewkę. "Znajomej córka, 1 kl. technikum, lekcje wf polegają na pisaniu konspektów, zasad gier zespołowych itp. ZERO ruchu", "Mój 14 letni syn skończy ten semestr z pierwszą w życiu szóstką z WF, bo ta lekcja wygląda u niego tak, że opisuje zasady gier zespołowych, lub zestawy ćwiczeń na różne partie mięśniowe" – podobnych relacji rodziców znajdziemy w internecie dużo. – Córka napisała już kilka takich referatów, rozwiązywała też testy. Niby wszystko w temacie, ale całkowicie bez ruchu. Co prawda nauczyciel zaleca, by uczniowie np. wychodzili na spacer, czy biegali. Ale o tej porze roku to chyba wieczorem, bo przecież w ciągu dnia nie wolno im samym wychodzić – mówi matka 14-latki.
Komentarze internautów.fot. screen/facebook
Niektórzy z takich spacerów czy jazdy na rowerze muszą przesyłać filmiki. A także pomiary z aplikacji.

MEN o lekcjach WF


Łatwo nie jest, wszyscy to wiemy. I na pewno nikomu się nie dogodzi. Jedni złorzeczą pod adresem nauczycieli, inni dzieci. "Podziwiam nauczycieli, którzy prowadzą WF online. Brawa dla nich. Cokolwiek jest lepsze od niczego. Moi synowie mają przesyłane linki z ćwiczeniami, w ogóle ich nie otwierają, dramat" – przyznaje jedna z matek.

I tu wracamy do MEN i wytycznych, których nie ma. Portal Miasto Pociech zwrócił się do ministerstwa z zapytaniem w tej sprawie. Odpowiedź, jaką uzyskał, krąży już po facebookowych grupach o edukacji. "Nauczyciel, który prowadzi zdalne lekcje wf, powinien zadbać o to, by uczeń nie ćwiczył na śliskiej podłodze, w niewłaściwym obuwiu czy zbyt blisko mebli. W przeciwnym razie może ponieść konsekwencje za ewentualną kontuzję dziecka. Tak wynika z przesłanego nam stanowiska Ministerstwa Edukacji Narodowej" – czytamy.

"Przepisy oświatowe nie określają wprost działań w przypadku organizacji lekcji wychowania fizycznego dla ucznia, gdy ten musi pozostać w domu" – przyznało MEN w odpowiedzi.