Laureat Grand Press zdumiony nominacją dla Lubeckiej. Zrzeka się swojej nagrody
Dziennikarz Stanisław Skarżyński poinformował, że oddaje swoją nagrodę Grand Press, którą dostał za 2016 rok. Jak stwierdził, ma to związek z tym, że teraz do nagrody nominowano Beatę Lubecką z Radia ZET. Dziennikarka została wyróżniona za wywiad, jaki przeprowadziła z aktywistką Margot.
Jego zdaniem wywiad Lubeckiej, "jeśli na coś zasługiwał, to na nominację do nagrody za antydziennikarstwo albo tytuł tępej dulszczyzny roku". "Nie chcę mieć nic wspólnego z nagrodą, która po tej nominacji cuchnie homofobią i transfobią, a nie ustanawia standardy dziennikarskie" – argumentował.
Skarżyński jeszcze ostrzej wypowiedział się o osobach odpowiedzialnych za przyznawanie nominacji. "Trzeba mieć kompletnie poprzestawiane klepki i zerowe wyczucie elementarnych zasad, żeby ten wywiad nominować do nagrody. Wstydźcie się, tak jak ja się wstydzę, że dostałem tę nagrodę i byłem z tego jakoś tam dumny" – ocenił.
Jak dodał dziennikarz, dyplom za nagrodę wyrzucił dawno temu, ale przyznane mu 2,5 tys. zł przekaże organizacji Lambda, która zajmuje się pomocą osobom LGBT. "Oficjalnie zwrócę się też do 'Press' o wykreślenie mnie z listy nagrodzonych i nigdy nie będę już nigdzie się chwalił, że kiedyś dostałem tę nagrodę" – dodał.
Przypomnijmy, że Margot była gościem Beaty Lubeckiej w Radiu ZET 2 września. Aktywistka "Stop Bzdurom" ostro skrytykowała postawę dziennikarki. Margot wspomniała, że na początku wywiadu Lubecka zasugerowała, iż jej gość jest prowokujący, bo "ma odkryte ramiona". "To było ekstremalnie nudne spotkanie" – opisywała.
Czytaj także: "Chamskie i opresyjne". Po wywiadzie z Margot na Lubecką spadła fala krytyki
Skarżyński w 2018 r. odszedł z "Gazety Wyborczej", ale wciąż z nią współpracuje, pisząc dla niej teksty z Wielkiej Brytanii. Publikował też dla portalu OKO.press.