"Wprowadzili stan wojenny". Strajk Kobiet pokazał, jak PiS szykuje policję na protest
W niedzielę w całej Polsce odbędą się protesty kobiet i wspierających je mężczyzn, którzy nie godzą się z polityką PiS. Dobór daty nie jest przypadkowy, bo 39 lat temu wprowadzono w naszym kraj stan wojenny. Strajk Kobiet zauważa sporo analogii do tamtych wydarzeń, szczególnie jeśli chodzi o policję, która ściąga do stolicy już od kilku dni.
"PiS prowadzi wojnę z całym światem: z kobietami, z młodzieżą, z nauczycielami, z lekarzami, przedsiębiorcami, pracownikami budżetówki, z Europą (itp.). Bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, tak naprawdę wprowadzili nam faktyczny stan wojenny. Lekceważą społeczeństwo. Napychają sobie kieszenie. Biją ludzi na ulicach. A my jesteśmy wolne i wolni i z tej wolności nie zrezygnujemy!" – czytamy w opisie jednej z demonstracji.
– Będzie gorąco, a jeżeli nic się w Polsce nie zmieni, może to być ostatnia niedziela rządów premiera Morawieckiego, który nie ma pojęcia, że są w tym kraju osoby bez środków na życie. Dołączamy do Strajku Kobiet. Idziemy razem, bez podziałów – powiedział kilka dni temu Piotr Zygarski, hotelarz z Zakopanego.
Czytaj także: Lempart pokazała zdjęcie z Brukseli. Maseczkę Tuska prawica będzie długo komentować