Banki potrafią mówić ludzkim głosem. Rozmawiamy z tymi, którzy je tego uczą

Karolina Pałys
Czy zdarzyło się wam odebrać pismo z banku i chwilę później szukać w Google’u dobrego biura tłumaczeń? Może nie, ale na 100 procent chcieliście to zrobić, bo samodzielne przekładanie bankisha na nasze bywa drogą przez mękę. Ale przecież po ludzku się nie da, powiecie, lekko przy tym prychając. Otóż, niespodzianka, da się.
Język komunikacji wielkich banków, poważnych urzędów i szacownych instytucji z “człowiekiem” da się, a nawet trzeba zmienić — przekonują goście naszego podcastu: Karolina Żurowska specjalistka od prostego języka ING Banku Śląskiego, oraz Tomasz Piekot, językoznawca i kierownik Pracowni Prostego Języka.

Zapytacie, co robi specjalistka od języka w banku? Dokładnie to: przegląda wszystkie wzory umów, wezwań do zapłaty, informacji o zmianach w systemie ratalnym i zawiadomień o podniesieniu wysokości składki, a następnie tworzy przystępniejsze ich wersje. Oczywiście, nie działa sama.


Do pomocy ma zespół, zdeterminowany, aby zlokalizować i wykreślić z bankowych papierów każde “iż”, każde “dokonanie przelewu” i każde “wezwanie do natychmiastowego uregulowania”. Wśród pomocników Karoliny Żurowska są również… roboty.

A właściwie jeden: specjalny algorytm, stworzony przez firmę Logios. Prostomat, bo takie imię otrzymał cyfrowy pracownik ING Banku Śląskiego, ma za zadanie upraszczać wszystkie bankowe informacje, komunikaty i umowy.

Jak mu idzie? Na jakich zwrotach z bankisha wykłada się najczęściej? I dlaczego właściwie
to właśnie w tym języku mówi większość banków i ich przedstawicieli? Komu zależy, żeby bankish wciąż był oficjalnym językiem bankowym, a kto usilnie walczy, aby to zmienić?

Powiemy po prostu: posłuchajcie podcastu.