"Kawałek Szwajcarii na Ukrainie". Nie znacie tego miejsca? Polacy jeżdżą tam nie od dziś

Katarzyna Zuchowicz
To największy ośrodek narciarski na Ukrainie, położony ok. 250 km od granicy z Polską, w Karpatach Wschodnich. "Nowoczesny. Niczym nie odstaje od znanych ośrodków zachodnioeuropejskich" – można przeczytać opinie Polaków. Niektórzy właśnie tam reklamowali Sylwestra. I sądząc po wpisach, byli chętni, by jechać tam na narty.
Bukovel to największy ośrodek narciarski na Ukrainie. Ok. 250 km od granicy z Polską. Fot. Screen/https://youtu.be/I8Uz49zaDd4


Jeśli ktoś nie słyszał wcześniej o Bukovelu (Bukowelu) na Ukrainie lub słyszał, ale nie był, może się zdziwić. "Takie ukraińskie Zakopane", "Może to nie Alpy, ale na pewno nigdzie w Polsce nie da się tak pojeździć jak tam" – można przeczytać w opiniach na Tripadvisorze.

Na pewno nie jest to miejsce, które – myśląc o nartach – przyjdzie nam do głowy jako pierwszy kierunek. Jednak jest popularny wśród Polaków, nawet strona kurortu jest dostępna w języku polskim. A w internecie nie brakuje polskich opisów, że kurort jest nowoczesny i luksusowy. Że całe miasteczko zostało zaprojektowane pod kątem narciarzy, a nawet, że powstało jako alternatywa dla alpejskich ośrodków, a projektem zajmowali się kanadyjscy specjaliści.


"Niektórzy określają Bukovel jako kawałek Szwajcarii na Ukrainie” – to komentarz z Facebooka. Choć oczywiście subiektywnych opinii o naśnieżaniu, muldach czy szalonej jeździe narciarzy też nie brakuje.

Sylwester w Bukovelu


Teraz niektórzy zapewne bawią się tam na Sylwestra. "Jedyna opcja w Europie na Sylwestra na narty, oprócz niebotycznie drogiej Szwajcarii" – tak kilka dni temu jeden z polskich organizatorów zachwalał Bukovel w internecie. Proponował trzy razy więcej tras niż w największych ośrodkach w Polsce czy Czechach. Przypomniał, że w przeciwieństwie np. do Słowacji, na Ukrainie nie potrzebne są testy na koronawirusa. A przy podróży prywatnym transportem nie ma konieczności odbywania kwarantanny po powrocie do Polski. "Jedziemy" – odpisali niektórzy w komentarzach.

Przypomnijmy, w Polsce stoki zamknięte są od 28 grudnia. W Alpach również obowiązują różne ograniczenia. Czy Bukovel na Ukrainie przynajmniej dla niektórych polskich narciarzy może okazać się w tym sezonie odkryciem?

Czytaj także: Chcesz jechać na narty na Słowację, do Czech lub do Szwajcarii? O tych rzeczach musisz pamiętać

Zaznaczmy. Nie jest to reklama ośrodka. Jednak opisy wydały się na tyle kuszące, że postanowiliśmy sprawdzić, czy ukraiński kurort może być alternatywą np. dla Kotelnicy Białczańskiej czy Szczyrku. Szczególnie, gdy polskie kurorty są praktycznie zamknięte.

"Narciarską alternatywą dla Słowacji i Austrii staje się Ukraina. Od niedawna w samym sercu ukraińskich Karpat działa jeden z największych i najnowocześniejszych ośrodków narciarskich w centralnej Europie" – tak dwa lata temu pisała o Bukovelu lubelska "Wyborcza".

Oksana Ostrowska, rzeczniczka prasowa kurortu, mówiła wtedy polskiej gazecie: "Przyjeżdżający tu Polacy dziwią się, jak dobrze to miejsce jest rozwinięte. Mówią nawet, że w Polsce takich ośrodków narciarskich nie ma".

Czym różni się od Białki?


– Tam wszystko jest ekskluzywne, na bardzo wysokim poziomie. Wokół jest dużo hoteli, spa. Góry są bardziej jak Karkonosze niż Tatry. Jest dużo więcej tras, 67 km, i nie są tak zatłoczone jak w sezonie w Białce Tatrzańskiej czy w Zakopanem i można na nich spokojnie pojeździć. Dla Polaków jest również taniej niż gdyby przyjechać do Zakopanego. Od osób, które tam były, słyszałam tylko i wyłącznie pozytywne opinie – mówi w rozmowie z naTemat Irena z biura turystycznego Watahatatrytravel.pl.

Pochodzi z Ukrainy, od kilku lat mieszka w Polsce i zna warunki narciarskie w obu krajach. Jej biuro również planowało organizację wyjazdu na Sylwestra, ale wymyślili to w ostatnim momencie i nie zebrali grupy. Ale potwierdza, że miejsce jest popularne wśród Polaków.

– Zawsze był popularny. Z roku na rok powstaje tam coś nowego, wymyślają nowe atrakcje dla turystów. Dużo Polaków jeździ do Bukovela. Znam bardzo dużo osób, które jeżdżą tam i zimą, i latem. Ceny w porównaniu do Polski i innych krajów, gdzie trzeba płacić w euro, bardzo się różnią. Ale teraz również tam są wyższe. My rezerwowaliśmy wcześniej. Wtedy za 1800 zł znaleźliśmy apartament dla ośmiu osób na tydzień, z czterema sypialniami, w czterogwiazdkowym hotelu. Jest też dużo domków dla rodzin. Teraz, ponieważ 6 stycznia mamy święta, wszystko jest zarezerowane do 15 stycznia – mówi. O tym, że wszystko jest zarezerwowane, donosi również Reuters. "Ukraińcy udali się do swojego największego kurortu zamiast do ośrodków za granicą, które z powodu obostrzeń zostały zamknięte" – pisze.

Popularny kurort


Bukovel na pewno jest mniejszy od Białki Tatrzańskiej. – Może jak Poronin, a może jeszcze mniejszy – zastanawia się nasza rozmówczyni. Ośrodek położony jest na wysokości wysokości ok. 900 metrów n.p.m. Jak słychać, miejscowość bardziej skupiona jest w jednym miejscu. Ale tras narciarskich jest tu 68 km i nad tym najbardziej rozwodzą się Polacy, dzieląc się swoimi wrażeniami z wyjazdów. W Białce jest ok. 20 km. Ceny karnetów są jednak porównywalne. "Ukraiński kurort w niczym nie odstaje od znanych ośrodków zachodnioeuropejskich. To także zimowa "baza wypadowa” ukraińskich oligarchów. Z tego powodu ceny w Bukovelu są wyższe niż w innych miejscach na Ukrainie, jednak nadal niższe niż w ośrodkach austriackich czy włoskich" – tak porównał go serwis rankomat.pl.

Oczywiście, najlepiej sprawdzić samemu.