"Kwatery idą po cichu jak woda". "Newsweek" ujawnia, co robią Polacy, by obejść zakazy

redakcja naTemat
Górale zapraszają "jak rodzinę", prywatne kwatery "idą po cichu jak woda", a w wioskach nad Bałtykiem można nawet zjeść w knajpce. Bo Polacy nie wierzą już w sensowność zakazów rządu Mateusza Morawieckiego i chcą w ferie wyrwać dzieci sprzed komputerów. Najnowszy "Newsweek" bez znieczulenia przedstawia feryjno-pandemiczną rzeczywistość.
Jak wynająć hotel lub kwaterę na ferie w czasie narodowej kwarantanny? "Newsweek" ujawnia, jak Polacy obchodzą zakazy. Fot. Marek Podmokły / Agencja Gazeta

Nocleg w górach lub nad morzem? To nic trudnego

W materiale Renaty Kim przedstawione są doświadczenia szeregu osób, które spróbowały znaleźć nocleg w górach lub nad morzem, pomimo obowiązującej co najmniej do 17 stycznia tzw. kwarantanny narodowej. Większość Polaków nie ma z tym problemu, bo – jak ujęła to jedna z rozmówczyń dziennikarki – "halo, przecież jesteśmy w Polsce”.

Czytaj także: Górale szczerze o swojej przyszłości. "Jesteśmy dosłownie pogrzebani żywcem"

Co prawda nieco problematyczne ma być zamówienie noclegu na ferie przez jeden z popularnych serwisów rezerwacyjnych, ale z pomocą przychodzą tradycyjne rozwiązania. Mowa szczególnie o poczcie pantoflowej i znajomościach. Z reportażu "Newsweeka" można wywnioskować, że to dziś najłatwiejszy i najbezpieczniejszy sposób na ominięcie rządowych zakazów.


Najłatwiej zarezerwować nocleg dzięki znajomościom

Wielu Polaków od lat korzysta z usług tych samych kwater lub pensjonatów, kiedy więc starzy klienci lub ktoś z ich polecenia kontaktuje się w sprawie noclegu, gospodarze wiedzą, iż nie jest to prowokacja sanepidu, policji lub skarbówki. Renata Kim opisuje, iż są miejsca w górach, gdzie turystów korzystających ze znajomości przyjmuje się bez problemu, bo "są jak rodzina".

"Newsweek" wspomina też o doświadczeniach narciarzy i snowboardzistów. Ich również uziemiono tylko teoretycznie. W praktyce "białe szaleństwo" trwa w najlepsze i to nie tylko dlatego, że jedynie ponowne zamknięcie gór i lasów uniemożliwiłoby uprawianie narciarstwa skiturowego...
"Newsweek"
wypowiedź instruktorki narciarskiej dla tygodnika

W Szczyrku jest pełno ludzi. Stoki zamknięte, ale wyciągi działają. Oficjalnie tylko do transportu turystycznego, nie można wjechać z nartami czy snowboardem. Widziałam narciarzy i snowboardzistów, którzy sami wnosili swój sprzęt na górę, tam go zakładali i zjeżdżali.

Podobno na niektórych stokach właściciele wyciągów oferują ciekawą usługę: oni wywożą na górę sprzęt, narciarze jadą wyciągiem jak zwykli turyści i odbierają go na górze.

Zarządzona przez rząd Mateusza Morawieckiego "kwarantanna narodowa" fikcją staje się nie tylko w górach. Tygodnik przedstawia także relację turystów spędzających ferie nad morzem. Wynajęcie domu pod jedną z kaszubskich miejscowości turystycznych nie było dla nich problemem nawet dzień po ogłoszeniu feryjnego lockdownu.

Czytaj także: Nieoficjalnie: wiadomo, kiedy rząd chce otworzyć hotele i stoki. Nie wszyscy się ucieszą

Kolejne zaskoczenie czekało na turystów na miejscu. – Do Dębek jeździmy do sklepu. Działa tylko jeden. Obok niego jest knajpa. Niby na wynos serwują, ale jak byliśmy zamówić, to dwie rodziny jadły przy stolikach. Pytamy, czy można tak. Można. Wzięliśmy jednak do domu – relacjonują rozmówcy Renaty Kim.

Polacy nie wytrzymują zamknięcia w domach

Dlaczego Polacy decydują się na łamanie zasad narodowej kwarantanny? Większość osób cytowanych przez "Newsweek" wskazuje na podobny powód – próbę przetrwania prawie rocznego zamknięcia w domach i wyciągnięcie dzieci sprzed komputerów. Próbując uchronić system ochrony zdrowia przed upadkiem, rządzący zupełnie zapomnieli bowiem o szkodliwych dla zdrowia psychicznego konsekwencjach izolacji.

Więcej przeczytacie w najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek":
Czytaj także: Nowy program 500+ okazał się kompletną klapą. Poznaliśmy druzgocące dane