Policja i sanepid w restauracji Gessler w Bukowinie Tatrzańskiej. Lokal otwarto mimo obostrzeń
W sobotę restauracja Magdy Gessler w Bukowinie Tatrzańskiej – Schronisko Smaków – otworzyła się mimo rządowego zakazu. Na miejsce przybyli policjanci oraz pracownicy sanepidu, wylegitymowano również klientów. Sama restauratorka nie pochwala tej decyzji.
Coraz więcej polskich przedsiębiorców ma dosyć rządowych obostrzeń z powodu pandemii koronawirusa i chce ponownie otworzyć swoje lokale. Na taki krok zdecydowała się również restauracja Magdy Gessler Schronisko Smaków w Bukowinie Tatrzańskiej, o czym poinformowano za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Około dwie godziny po otwarciu do lokalu przybyło sześcioro policjantów oraz dwoje pracowników sanepidu, co widać na nagraniu na żywo opublikowanym na stronie "Tygodnika Podhalańskiego" na Facebooku.
Funkcjonariusze podchodzili do stolików i legitymowali m.in. klientów. To z powodu niezasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej. – Wykonujemy tylko swoją pracę – odpowiadali na głosy sprzeciwu. Mimo kontroli policji oraz sanepidu Schronisko Smaków wciąż przyjmuje klientów i podaje posiłki.
Magda Gessler o proteście Schroniska Smaków
Do sprawy odniosła się wcześniej Magda Gessler, właścicielka Schroniska Smaków. Poinformowała, że o otwarciu restauracji dowiedziała się od męża. Dodała, że nikt jej nie pytał o opinię w tym temacie.
"Nie zgadzam się z postanowieniem Łukasza Zadylaka, franczyzobiorcy Schroniska Smaków, prowadzonego przez spółkę Tatry Wysokie. Jest to jeszcze jedna jego samowola. Wszystkie decyzje biznesowe należą do Pana Zadylaka i to on za nie odpowiada" – podkreśliła na Facebooku.I dodała: "To jest duża restauracja, ma ponad 300 miejsc siedzących – ze względu na zagrożenie epidemiologiczne ja się pod tym nie podpisuje! Ta opinia dotyczy moich restauracji i tych, które są oznaczone moim nazwiskiem!!! Każdy restaurator jest właścicielem swoich koncepcji na restauracje i na życie. Każdy niech działa według własnego sumienia i potrzeb".
Czytaj także: Ludzie rzucili się do otwartych lokali. "Nie mamy już wolnych miejsc"
źródło: Wyborcza Kraków