Życzenie na Nowy Rok: ratujmy chorych na niewydolność serca. Te zmiany trzeba wdrożyć natychmiast

Michał Jośko
Nasz kraj od dawna zmaga się z epidemią, której skutki są naprawdę przerażające: chodzi tutaj o 140 tysięcy zgonów rocznie, czyli 16 ofiar śmiertelnych co godzinę. Mówimy o epidemii chorób sercowo-naczyniowych: gigantycznym problemie, który w roku 2020 pogłębił się z powodu COVID-19. To właśnie on jest tematem raportu "Niewydolność Serca w Polsce”, a także powodem apelu, który skonsolidowane środowisko ekspertów i pacjentów wystosowało do ministra zdrowia. Przyjrzyjmy się bliżej kwestii, która dotyczy aż 1,2 miliona naszych rodaków borykających się z owym schorzeniem. Wielu z nich doświadcza codziennego zamknięcia w domu, nie z powodu pandemii Covid-19...
Fot. 123rf
Zmęczenie odczuwane nawet w trakcie wykonywania najprostszych czynności, duszność (początkowo związana z wysiłkiem, później odczuwana również w trakcie spoczynku) oraz obrzęki – oto objawy, które zna coraz większa ilość Polaków.

Niewydolność serca finalnie dotyka wszystkich fundamentalnych sfer życia – fizycznej, psychologicznej i społecznej – i to w stopniu większym, niż inne choroby przewlekłe (co istotne: dotyczy to nie tylko osób cierpiących na tę przypadłość, lecz także ich bliskich), a następnie prowadzi do przedwczesnych śmierci.

To właśnie choroby sercowo-naczyniowe, odpowiadając za ok. 45 proc. zgonów w naszym kraju, są najczęstszą z ich bezpośrednich przyczyn. Aż 40,6 proc. chorych umiera przed upływem 5 lat od momentu zdiagnozowania niewydolności serca, choroby, która jak się okazuje, rokuje gorzej, niż zawał serca, rak prostaty czy też jelita grubego.


Powyższe statystyki stają się coraz bardziej przerażające: wyniki Raportu jednoznacznie wskazują, że liczba osób z niewydolnością serca zwiększyła się w ostatnich latach, na co wpływ miały zarówno starzenie się społeczeństwa, jak i ogromny postęp w dziedzinie kardiologii interwencyjnej oraz kardiochirurgii.

Nie uspokaja nawet fakt, iż chorobowość, która w niesamowitym wręcz tempie zwiększała się do roku 2018, obecnie osiągnęła pewną stabilizację. Mamy bowiem do czynienia z sytuacją, w której ilość zgonów przewyższa liczbę nowych przypadków.

– Zwlekanie z kluczowymi decyzjami spowoduje, że w Polsce większość pacjentów z tym schorzeniem umrze zbyt wcześnie – czytamy w liście Porozumienia Organizacji Kardiologicznych, skierowanym do Adama Niedzielskiego. Jak podkreślają jego autorzy, sytuacja pacjentów kardiologicznych jest wręcz dramatyczna; zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, iż osoby te są narażone na ciężki przebieg choroby (bądź wręcz śmierć) w przypadku zakażenia koronawirusem.

– Smutne jest też to, że mimo wzrostu nakładów na leczenie, pacjenci umierają w tak ogromnej skali – mówi prof. dr hab. med. Adam Witkowski, Prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Pamiętajmy bowiem, iż w ciągu ostatnich pięciu lat koszty świadczeń zdrowotnych ponoszonych w związku z niewydolnością serca wzrosły o 125 proc. – w roku 2019 wyniosły blisko 1,7 miliarda zł, z czego 1,6 miliarda przeznaczono na ponad 300 tysięcy hospitalizacji.

Jak wyglądają wydatki łączne? Otóż w roku 2018 walka z niewydolnością serca pochłonęła 6,2 miliarda zł, czyli 0,3 proc. naszego PKB. Do tego doszły koszty pośrednie (4,4 miliarda zł) oraz tzw. ZUS-owskie (300 milionów zł). Niestety, samo zwiększanie powyższych kwot nie jest remedium, które mogłoby zatrzymać ów śmiertelnie groźny trend.

Wnioski płynące z raportu "Niewydolność Serca w Polsce” są przygnębiające: nasi decydenci do tej pory nie podjęli jakichkolwiek zdecydowanych działań, które okazałyby się naprawdę skuteczne. Niezbędna jest nowa strategia, oparta na dwóch filarach: wprowadzeniu Kompleksowej Opieki nad Pacjentem z Niewydolnością Serca (KONS) oraz refundacji innowacyjnego leczenia farmakologicznego.

Precyzując: chodzi tutaj o globalną poprawę diagnostyki, a także leczenia niewydolności serca, szczególnie z zastosowaniem najnowszych grup leków, czego efektem byłaby zarówno poprawa rokowania, jakości życia pacjentów, jak i zmniejszenie liczby hospitalizacji wynikających z zaostrzenia objawów choroby.

– Od wielu lat naszej grupie pacjentów rządzący nie zaoferowali żadnych nowych form optymalizacji procesu leczenia. Przez kilka lat postulowaliśmy o kompleksową opiekę we wszystkich regionach kraju, apelowaliśmy o dostęp do innowacyjnej terapii – nikt nas nie wysłuchał. Dziś swój apel ponawiamy.

Liczymy na dialog z Ministerstwem Zdrowia, na realizację deklaracji, choćby tej z ostatniej debaty z udziałem ministra M. Miłkowskiego ("Priorytety w Ochronie Zdrowia 2021" – przyp. red.), gdzie z optymizmem wskazywał, że refundacja dapagliflozyny, leku ratującego życie, jest możliwa w maju lub lipcu 2021 r. – podkreśla Agnieszka Wołczenko, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń "EcoSerce".

– Co do zmian w systemie, mamy nadzieję na szybkie wdrożenie skoordynowanej, kompleksowej opieki na każdym etapie leczenia, czyli m. in. przekierowaniu strumienia pacjentów z niewydolnością serca do lecznictwa ambulatoryjnego oraz dostępie do rehabilitacji kardiologicznej i nowoczesnych rozwiązań telemedycznych – dodaje.

Tego rodzaju działania mogą przełożyć się na ograniczenie hospitalizacji o 30 proc. oraz dwudziestoprocentowe zwiększenie przeżyć chorych w perspektywie 5 lat od postawienia diagnozy. Miejmy nadzieję, iż gros rozwiązań zawartych w raporcie "Niewydolność Serca w Polsce” oraz liście Porozumienia Organizacji Kardiologicznych zostanie wcielona jeszcze w tym roku.

Raport "Niewydolność Serca w Polsce" dostępny jest na stronie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów ze Schorzeniami Serca i Naczyń "EcoSerce".