Był pożar w hotelu, czy nie? Pawłowicz mówi o kłamstwie, więc zadzwoniliśmy do strażaków

Katarzyna Zuchowicz
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego była w hotelu Malinowy Zdrój w Solcu-Zdroju, gdy doszło do zdarzenia, o którym w niedzielę huczy internet. Krystyna Pawłowicz wyjaśniła, że straż pożarną wezwano prewencyjnie i nie stwierdziła ona żadnego pożaru. Tymczasem media, w tym TVP3 Kielce, donoszą, że pożar był. NaTemat sprawdził u źródła – zadzwoniliśmy do straży pożarnej.
Krystyna Pawłowicz powiedziała, że informacje o pożarze w hotelu w Solcu-Zdroju są kłamstwem: – Nie było żadnego zagrożenia i osobiście nie widziałam, by ktoś był ewakuowany. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W hotelu Malinowy Zdrój w Solcu-Zdroju (woj. świętokrzyskie) w sobotę doszło do pożaru. Według doniesień medialnych ewakuowano ponad 100 osób. 6 lutego informowała o tym również TVP3 Kielce, donosząc w tytule "Pożar w hotelu Malinowy Zdrój. Ewakuowano 100 osób".

"Wybuchł pożar. Na szczęście strażacy szybko poradzili sobie z ogniem. (...) W akcji ratunkowej wzięło udział 5 jednostek straży pożarnej, w sumie 19 strażaków. Ogień szybko ugaszono, potem przestąpiono do oddymiania pomieszczeń" – informował lokalny oddział TVP. 7 lutego o zdarzeniu zrobiło się głośno, gdy okazało się, że w hotelu przebywała Krystyna Pawłowicz. Politycy i dziennikarze krytykują byłą posłankę PiS, że mimo obostrzeń zdecydowała się na wyjazd. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego przyznała, że przebywała w hotelu w celach leczniczych, dała jednak do zrozumienia, że pożaru nie było.


– Prewencyjnie wezwano straż pożarną, która przyjechała i poza stwierdzeniem zadymienia nie stwierdziła żadnego pożaru. Nie było żadnego zagrożenia i osobiście nie widziałam, by ktoś był ewakuowany – przekazała PAP. Powiedziała też, że "informacje o pożarze są kłamstwem".

A zatem w hotelu był pożar, czy nie być pożaru? O zdarzenie zapytaliśmy w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Busku Zdroju.

Jak wyglądała akcja w Solcu Zdroju


– Pożar był jak najbardziej, choć więcej było dymu niż ognia – mówi naTemat st. kpt. Piotr Dziedzic, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Busku Zdroju.

Zgłoszenie otrzymali 6 lutego tuż przed godz. 18.00, akcja trwała niespełna 2,5 godziny. Wzięło w niej udział 6 zastępów: cztery Państwowej Straży Pożarnej i dwie Ochotniczej Straży Pożarnej. W sumie 19 strażaków.

– Zapaliła się elektryczna skrzynka rozdzielcza, pomieszczenie techniczne uległo spaleniu. Sytuacja nie była groźna, gdyż pożar nie rozprzestrzenił się poza obręb tego pomieszczenia – wyjaśnia nam st. kpt. Piotr Dziedzic.

Dodaje, że na stronie internetowej Komendy Powiatowej oraz Komendy Wojewódzkiej będą zamieszczone zdjęcia oraz artykuł na ten temat. Przesyła nam trzy zdjęcia. 
Pomieszczenie w hotelu Malinowy Zdrój po pożarze - trzy zdjęcia.Fot. Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej Busko Zdrój
– My nie prowadziliśmy żadnej ewakuacji. Dojechaliśmy na miejsce zdarzenia poprzez zgłoszenie na numer alarmowy 998. Po przyjeździe zastępów straży pożarnej, osoby przebywające w strefie rehabilitacyjnej hotelu były już na zewnątrz. Podjęliśmy działania i na tym nasza interwencja się zakończyła – mówi st. kpt. Piotr Dziedzic. 
Czytaj także: Opozycja nie zostawia suchej nitki na Pawłowicz. Sędzia TK odpiera zarzuty o łamanie obostrzeń