Tego możemy zazdrościć Włochom. Polka mówi, jak Rzym wraca do życia po lockdownie

Łukasz Grzegorczyk
Rząd we Włoszech znacząco poluzował obostrzenia. Otwarte są już m.in. restauracje, do których w miniony weekend ustawiały się kolejki. Jowita Ludwikiewicz, Polka mieszkająca od 23 lat w Rzymie opowiedziała nam, jak wygląda tam życie po tygodniach obowiązywania surowych restrykcji.
We Włoszech są już otwarte restauracje. Polka opowiedziała nam, jak wygląda w Rzymie życie po surowym lockdownie. Fot. YouTube / FRANCE 24 English

W końcu można wypić espresso na mieście. Włosi chyba odetchnęli z ulgą?

Włosi nie mogli się z tym do końca pogodzić, że kawiarnie i restauracje będą zamknięte. To bardzo towarzyski naród, który lubi być w skupiskach, rozmawiać nawet z obcymi osobami. Sama w tym okresie nie czułam się najlepiej, bo to ograniczało nasze życie.


Ta kawa w barze przy ladzie to mała rzecz, ale przywykliśmy do tego. Lubimy zatrzymać się na 10 minut i porozmawiać o meczu piłki nożnej czy polityce. Włosi niesamowicie odczuli to, że wszystko było zamknięte.

Wszyscy tutaj bardzo czekali na odmrożenie. W niektórych miejscach właściciele lokali się zbuntowali i urządzili protest. Słyszałam, że w Rzymie kilka restauracji wpuszczało klientów po godz. 22, ale przyjechała policja i wypisała mandaty.
Fot. YouTube / FRANCE 24 English
W Polsce zamiast restauracji rząd otworzył muzea.

Gdyby coś takiego było we Włoszech, mielibyśmy protesty. W Rzymie też są już otwarte muzea, od 1 lutego. Dziennikarze stali przed muzeami watykańskimi i tylko czekali, by to relacjonować, jak otworzą się bramy. To naprawdę było wydarzenie po tygodniach lockdownu. Zwrócę jednak uwagę, że muzea są czynne tylko od poniedziałku do piątku. W weekendy pozostają zamknięte, co absolutnie nie ma sensu.

Jak zmieniały się obostrzenia w stolicy Włoch?

Na święta Bożego Narodzenia były niesamowite restrykcje. Rząd chciał uniknąć masowych spotkań. Mieliśmy lockdown, czerwone strefy. Nie można było przemieszać się poza swoją dzielnicę. Później weszliśmy w strefę pomarańczową, w całym regionie były luźniejsze obostrzenia. Restauracje i bary były jednak zamknięte, usługi działały jedynie na wynos.

W żółtej strefie bary i restauracje działają już normalnie. Są ograniczenia od 6 rano do godz. 18. Po godz. 22 nadal realizowane są tylko zamówienia na wynos.
Fot. YouTube / FRANCE 24 English
Nie sprawdzają się tylko restrykcje w komunikacji miejskiej. Pozamykano większość wejść i wyjść z metra, co jest nieporozumieniem, bo ludzie spotykają się, tworzą się skupiska. Szkoły są otwarte. Mamy godzinę policyjną, kiedy nie wolno się przemieszczać bez powodu. Policja jeździ po ulicach, ale nie jest to aż tak bardzo przestrzegane.

Jeśli chodzi o resztę kraju, nie ma żadnego regionu w strefie białej, czyli tej "najłagodniejszej". Pojedyncze znajdują się w strefie pomarańczowej i czerwonej. Większość kraju pozostaje w strefie żółtej.

Na nagraniach widać, że w weekend Włosi masowo wyszli z domów. Życie na ulicach faktycznie już wróciło?

Tak, sama też wybrałam się na miasto. Na ulicach w stolicy byli głównie rzymianie, którzy chcieli zjeść normalnie po raz pierwszy od dłuższego czasu. Od ubiegłego roku lokale mają ograniczoną liczbę miejsc. Są odległości między stolikami oraz w niektórych przypadkach specjalne szyby. Przed wejściami wiszą kartki, ile osób może wejść.
Fot. YouTube / FRANCE 24 English
Czyli da się to zorganizować tak, by gastronomia działała w miarę normalnie.

Miasto pozwoliło, by właściciele restauracji wystawili stoliki na zewnątrz, nawet jeśli przed pandemią nie mieli na to pozwolenia. I to bez dodatkowych kosztów. To taka wyciągnięta ręka w stronę przedsiębiorców. Żyjemy tu w takim klimacie, że nawet w zimowych miesiącach można siedzieć na zewnątrz. Wystarczy wystawić piecyk czy grzejnik, a w ostatnim czasie dało się wytrzymać nawet bez ogrzewania.

Ogólnie właściciele kawiarni czy restauracji nie są już tak bardzo zdesperowani. Byłam u kolegi, który powiedział, że powoli sytuacja się polepsza. Rząd rozważał nawet, żeby restauracje zaczęły normalnie działać do godz. 22.

A jak jest z dystansem społecznym? Widziałem kolejki osób, które czekały na wejście do restauracji.

Te kolejki są związane z ograniczoną liczbą miejsc. Nie trzeba się dziwić, że ludzie stoją na zewnątrz. Wydaje mi się, że Włosi rygorystycznie do tego podchodzą i restauracje stosują się w większości do reguł. Włosi chodzą też w maseczkach. Moi znajomi są znudzeni, też chcą wrócić do normalnego życia, ale starają się zachowywać ostrożnie. Nie chcemy zamknąć się znowu w domach, ale wychodzimy z rozsądkiem.

W Rzymie w ogóle widać teraz turystów?

Jeszcze w ubiegłym roku byli turyści. Od stycznia tak naprawdę nikt nawet nie szuka wycieczek do Rzymu. Może po świętach wielkanocnych to zacznie się zmieniać. Ten rok nie będzie lepszy, ale raczej nie będzie gorszy niż ubiegły. Nie ma jednak wątpliwości, że zanim turyści masowo wrócą do Rzymu, może minąć jeszcze sporo czasu.
Fot. Archiwum prywatne rozmówcy
Czytaj także: Włochy: milion nowych przypadków zaburzeń psychicznych. Dotknęły ponad połowy ozdrowieńców