Bardzo polubiłem tego małego i zwinnego SUV-a. Chociaż i tak... fantazuję na temat jego siostry
Na rynku debiutuje właśnie nowy SUV z segmentu B, czyli odświeżona wersja Opla Crosslanda (X). Odpalamy silnik i ruszamy na ośnieżone drogi, aby sprawdzić, jak spisuje się ten pojazd – udoskonalenie którego kosztowało niemieckich inżynierów naprawdę wiele nieprzespanych nocy.
Czy lubią go mieszkańcy kraju nad Wisłą? Tak. W ubiegłym roku nasze salony opuściło ponad 2400 sztuk tego wozu, dzięki czemu Crossland X zajął trzecie (po Astrze i Corsie) miejsce w tabelach sprzedaży polskiego przedstawicielstwa firmy z niemieckiego Rüsselsheim am Main.
Fot. naTemat
Reakcja? Podwyższony subkompakt przeszedł gruntowną kurację odmładzającą, której efektom przyglądam się w tym momencie. Zacznijmy od kwestii wizualnych: dzięki rozmaitym zabiegom stylistycznym ten mierzący zaledwie 4,3 metra samochód wygląda tak, jakby spędził sporo czasu na siłowni – prezentuje się solidniej i poważniej od poprzednika.
Najwięcej zmian wprowadzono w przedniej części auta, gdzie uwagę zwracają przede wszystkim nowe reflektory LED-owe oraz moduł z tworzywa sztucznego, który zastąpił atrapę grila (to tzw. Opel Vizor, który staje się znakiem rozpoznawczym nowych modeli tej marki). Na tylnej klapie uwagę zwraca napis "Crossland", stworzony przy pomocy nowej czcionki. Czegoś tu brakuje? No właśnie – od tej pory z nazwy modelu znika litera "X".
Fot. naTemat
Czy dotychczasowy model miał jakiekolwiek problemy z powyższymi kwestiami? Nie wiem, nigdy nie prowadziłem Crosslanda X. W tym układzie pozostaje mi sprawdzenie, jak dobry jest samochód, którego silnik właśnie odpalam. Bez porównywania go z poprzednikiem, spoglądając na tę konstrukcję chłodnym okiem.
Do testu wybrałem najmocniejszą z wersji, napędzaną benzynowym silnikiem o 1.2 Turbo o mocy 130 KM i z 230 niutonometrami maksymalnego momentu obrotowego, sparowaną z sześciobiegową skrzynią manualną. Postawiłem – a jakże! – na czerwony lakier, który jak powszechnie wiadomo sprawia, że samochód staje się znacznie szybszy. Jak wygląda to w praktyce?
Fot. naTemat
Jazda po wąskich, pokrytych śniegiem uliczkach udowadnia, że ten samochód naprawdę chętnie i posłusznie zmienia kierunek jazdy. Sprężyste zawieszenie sprawia, że na szybko pokonywanych wirażach nie obawiamy się tego, iż za chwilę zaczniemy szorować lusterkiem bocznym o nawierzchnię. Temu Oplowi niestraszne są również trasy szybkiego ruchu, na których nie musimy stresować się – umówmy się, nierzadkimi w tym segmencie – problemami z jazdą na wprost.
Co istotne, przy prędkościach autostradowych poziom hałasu we wnętrzu jest na jak najbardziej akceptowalnym poziomie (ponoć Opel wyciszył wnętrze), tak więc nie mamy tutaj do czynienia z mikrusem, który sprawdza się wyłącznie w realiach miejskich. Tak więc jeżeli szukasz samochodu, którym możesz bez obaw ruszyć w dłuższą trasę (korzystając z bagażnika o pojemności 410 litrów i przesuwanej o 15 cm kanapy, po złożeniu której do dyspozycji otrzymujesz 1255 litrów), to Crossland da radę.
Fot. naTemat
A co, gdy postanowisz zjechać z utwardzonej nawierzchni? Zrób to, mając z tyłu głowy świadomość faktu, iż to pojazd z napędem wyłącznie na przednią oś, a nie prawdziwa terenówka. Cóż, praw fizyki nie da się oszukać, chociaż... inżynierowie Opla spróbowali tej sztuczki.
Fot. naTemat
Dzięki temu wydatkowi otrzymujesz do wyboru pięć trybów jazdy: począwszy od standardowego wsparcia ze strony ESP, aż po dezaktywację tego systemu (włączy się automatycznie po przekroczeniu prędkości 50 km/h). Pomiędzy nimi znajdują się tryby "Błoto", "Śnieg" i "Piasek". Dołóżmy do tego układ kontroli zjazdu ze wzniesień (co istotne: działa również podczas jazdy na biegu wstecznym i jałowym), a otrzymamy przednionapędówkę, która może naprawdę miło zaskoczyć w sytuacji, gdy zjeżdżamy z gładkiego asfaltu.
No dobrze, czas wrócić pod salon Opla i rzucić okiem na cennik nowego Crosslanda. O ile "wypasiony" samochód, za kierownicą którego spędziłem ostatnie parę godzin, kosztuje ok. 100 tysięcy złotych, to podstawową wersję tego modelu (z benzynowym motorem wolnossącym o mocy 83 KM) możesz kupić już za 74 450 zł. Wydaje mi się, że to rozsądna kwota za ładny, dobrze wykonany i naprawdę wszechstronny pojazd.
Fot. naTemat
W tym momencie potencjalny klient może stanąć przed następującym dylematem: "co zrobić w sytuacji, gdy – owszem – Crossland to naprawdę atrakcyjny samochód, ale dopłacając niewielką kwotę i godząc się na nieco gorsze parametry ładunkowe, mogę mieć Opla wyglądającego jak niemal milion euro"?