Kariery tych kotów to gotowe scenariusze. Oto 7 najlepszych kocich ról w historii kina

Alicja Cembrowska
Chociaż internet codziennie zalewa fala kocich zdjęć i memów, to dziś możemy spodziewać się, że natrafimy na jeszcze więcej futrzaków. 17 lutego przypada Światowy Dzień Kota i z tej okazji wybrałam 7 filmowych bohaterów, którzy, chociaż nie uczestniczą w sekcjach dialogowych, to dzielnie walczą o miejsce na szklanym ekranie.
17 lutego przypada Światowy Dzień Kota Kadr z filmu "Czarna magia na Manhattanie"
Tradycja obchodzenia Dnia Kota zaczęła się ponad dwadzieścia lat temu we Włoszech. Inicjatorką akcji jest dziennikarka Claudia Angeletti. Z pomocą czytelników magazynu "Tuttogatto" zdecydowano, że idealną datą na świętowanie będzie 17 lutego – luty uważany jest za miesiąc kotów i czarownic, a także to czas zodiakalnego Wodnika, łączonego z wolnością i intuicją.
W Polsce, za sprawą miesięcznika "Kot" i Cat Club w Łodzi, Dzień Kota odbywa się od 2006 roku. Jednak nie chodzi tylko o oglądanie uroczych zdjęć i kupowanie super przekąsek dla swoich zwierzaków. Celem jest podnoszenie świadomości, a także pomoc bezdomnym kotom i wspieranie schronisk i fundacji, które każdego dnia ratują futrzaki.


A jak już podzielicie się, chociażby przysłowiową złotówką ze zwierzakami i macie ochotę na film, to polecam zdecydować się na taki, w którym kot tylko pozornie jest na drugim planie.

Salem Saberhagen

Kot Salem jest fikcyjną postacią z amerykańskiego serialu komiksowego Archie Comics, podejrzewam jednak, że większość osób kojarzy go z sitcomu "Sabrina, nastoletnia czarownica" (1996-2003). Chociaż na pierwszy rzut oka widać, że serialowy kociak jest sztuczny, to trudno się w nim nie zakochać.

Salem był kiedyś ludzką wiedźmą, a na 100 lat życia jako kot został skazany przez Radę Czarownic. Była to kara za próbę przejęcia władzy nad światem (!), chociaż w innych wersjach mówi się też o tym, że chciał użyć magii, żeby pokochał go śmiertelnik.
U boku Sabriny Salem pojawia się od 1962 roku. W komiksowych wersjach kot nie mówił, jednak w latach 90. zdecydowano się na konwencję kota-komentatora i trzeba przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Czarny kot słyszy wszystko i o wszystkim wie, jest uszczypliwy i ironiczny, jednak zawsze służy rada i pomaga Sabrinie.

Przygody młodej czarownicy nadal przyciągają rzeszę fanów. W 2018 roku na Netflixie pojawił się serial "Chilling Adventures of Sabrina". Twórcy zdecydowali się podtrzymać konwencję "sztucznego kota", który jest głosem rozsądku, błyskotliwym komentatorem i kontestatorem śmiałych pomysłów Sabriny.

Orangey Minerva

Dwukrotny zdobywca PATSY Award, czyli nagrody dla zwierzęcych aktorów, znany głównie z bezimiennej roli ze "Śniadania u Tiffany'ego" (1961). Kocur zadebiutował w 1951 w filmie "Rhubarb", opowiadającym o kocie, który odziedziczył fortunę i drużynę baseballową. Był aktorem szkolonym przez kinowego właściciela zwierząt Franka Inn.

I chociaż kojarzymy Orangey głównie z duetu z Audrey Hepburn, to grał w wielu innych produkcjach lat 50. i 60., m.in.: "Our Miss Brooks" (1952), "The Incredible Shrinking Man" (1957), "The Diary of Anne Frank" (1959), "Batman" (ostatnia jego rola pod koniec lat 60.).

Orangey występował również pod imionami Rhubarb i Jimmy, a także nazywany był "najbrzydszym kotem świata". Współpracownicy wspominali, że często drapał i gryzł aktorów. Ceniono go za to, że mógł pracować na planie przez kilka godzin, jednak zdarzały mu się epizody buntownicze. Wtedy przerywano produkcję i szukano uciekiniera. Frank Inn czasami musiał wystawiać psy stróżujące przy wejściu do studia, aby rudy kocur nie uciekł za daleko.

Kot z filmu "O dziewczynie, która wraca nocą sama do domu"

W tym amerykańskim horrorze z 2014 roku, wyreżyserowanym przez Anę Lily Amirpour kot tylko z pozoru jest niewiele znaczącą postacią. Pojawia się już podczas napisów początkowych, a następnie w kluczowej scenie, gdy jeden z bohaterów widzi w nim swoją zmarłą żonę. Przemyka przez kadry, co sprawia, że odnosimy wrażenie, że łączy bohaterów jakąś niewidzialną nitką..

W wywiadach reżyserka filmu powtarzała, że kot o imieniu Masuka był idealnym partnerem do pracy: "Mieliśmy bardzo wyjątkową małą istotę, a przeznaczeniem tego kota było zrobienie tego filmu. Podczas zdjęć próbnych okazało się, że Masuka to po prostu ten kot, ten, który lubi chodzić w nieznane miejsca i jest ciekaw wszystkiego".

Kot z Cheshire

Postać z książki Alicja w Krainie Czarów. Na oryginalnych ilustracjach jest pomarańczowym, pręgowanym i wiecznie uśmiechniętym kociakiem, postacią bardzo pozytywną. W adaptacji Disneya stał się jednak o wiele bardziej psychodeliczny – ma różowo-fioletowe paskami i świecące żółte oczka, a także funkcjonuje jako postać negatywna i złowieszcza.

Do pierwowzoru z książki Carolla wrócił Tim Burton – jego Kot z Cheshire jest ponownie postacią pozytywną, jednak w przeciwieństwie do niego ma znacznie większą moc – potrafi znikać całą swoją postacią i w sekundę pojawiać się w innym miejscu. Umie latać i zna masę sztuczek.
Burton jednak ponownie zmienił wygląd zwierzaka – kot w jego wersji ma szare futro, wielkie zielone oczy i nie zawsze się uśmiecha, ale gdy to robi, pokazuje ostre zęby. Reżyser przy okazji wywiadów na temat tej postaci przyznał, że... nienawidzi kotów.

Bezpański kot z "Ojca Chrzestnego" (1972)

Koty uwielbiają towarzyszyć ludziom, którzy mają władzę. Nie bez powodu, chociaż całkiem przypadkowo w kultowej scenie filmu Francisa Forda Coppoli, pręgowany kot wygodnie rozsiadł się na kolanach Marlona Brando.

Reżyser zdradzał, że bezpański kot kręcił się po planie i całkiem spontanicznie zdecydowano, żeby zagrał w filmie. Coppola bez słowa wręczył zwierzę w ręce aktora, a ten, znany z talentu do improwizacji, po prostu to zrobił – uczynił z kota kluczową część sceny. Co ciekawe, mruczenie kota zagłuszyło część dialogów, więc konieczne było powtórzenie nagrania. Każdy, kto widział ten film, zgodzi się zapewne, że było warto.

Pyewacket z "Czarnej magii na Manhattanie" (1958)

Poszukiwania kota do tej roli był ogólnokrajowe i traktowane bardzo poważnie. Zwierzę miało zagrać u boku Kim Novak (która grała wiedźmę Gillian) i Jamesa Stewarta.

– Chcemy kota z osobowością Avy Gardner – mówił producent Julian Blaustein w 1957 roku i zdradzał, że twórcy "przeprowadzili castingi z kilkoma krótkowłosymi kotami z ulicy". Ostatecznie zdecydowano się na kota syjamskiego, który miał być "bardziej tajemniczy".
Czytaj także: Mam dość "kocich faszystów". Dołączyłam do grupy kociarzy na Facebooku, to było piekło
Wybrany kot należał do hollywoodzkiego trenera zwierząt Franka Inn. Chociaż tutaj pojawia się kolejna "tajemnica", bo do dziś nie wiadomo, ile kotów tak naprawdę zagrało w filmie. Niektórzy twierdzą, że było ich 9, inni, że aż 12. W artykule prasowym z 1958 roku w "Daily Reporter" jeden z twórców mówi: "Kot może mieć dziewięć żyć wszędzie indziej, ale w Hollywood jest to 12. A może powinniśmy powiedzieć 108?".
Inne źródło cytuje słowa Franka, trenera zwierząt: "Nie można nauczyć jednego kota 12 sztuczek, ale można nauczyć 12 kotów różnych sztuczek". Dlatego przyjmuje się, że Pyewacketa zagrało 12 różnych kotów. Ten "główny" miał ponoć po nagraniach trafić do Kim Novak.

Kociak (a może raczej koty?) za tę rolę zgarnął nagrodę PATSY Award.

Ulysses z film "Co jest grane, Davis?" (2013)

O co chodzi z tym kotem? – pytają nagłówki, a wielu wysnuwa teorię, że rudawe stworzenie jest kluczem do zrozumienia filmu braci Coen. Krytycy są zgodni, że nie bez powodu partnerem zblazowanego muzyka, który musi tułać się po ulicach Nowego Jorku i Chicago, jest właśnie kot. Inni idą o krok dalej i uważają, że Davis tak naprawdę... jest kotem.

Anna Silman z Vulture nazwała to "tajemniczym i uroczym narzędziem narracyjnym", a Eric Kohn z Indiewire określa więź między tytułowym bohaterem a kotem jako "tajemniczo niewytłumaczalną". Przeglądając artykuły o filmie, wnioski są jednoznaczne: to rudy kot jest tu bohaterem, praktycznie wszystkie recenzje dotyczą kota.

A kot, jak na prawdziwą gwiazdę przystało, niewiele o sobie zdradza. Miłośnicy zwierząt martwili się nawet przez chwilę, że może być ofiarą szalonych filmowców, ale ci zaprzeczyli zarzutom o niechęć do kotów i mordercze zamiary. Dodali jednak, że "koty są o wiele mniej chętne do bycia gwiazdami filmowymi niż psy".

Cóż, może zatem dlatego tak trudno znaleźć pikantne szczegóły z prywatnego życia Ulyssesa, który zagrał w świetnym filmie, zostawił za sobą mgłę tajemnicy i zniknął... Sprytne!

Napisz do autorki: alicja.cembrowska@natemat.pl