Jest gorzej, niż myśleliście. Wiadomo, kto zastąpił zmarłego ks. Dymera

Anna Świerczek
Nowy szef kościelnego Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie przed laty oszukał miasto, aby przejąć zajmowane przez starsze małżeństwo mieszkanie – donosi "Gazeta Wyborcza". To właśnie ten człowiek zastąpi na dyrektorskim stanowisku zmarłego księdza Andrzeja Dymera.
Zmarłego księdza Andrzeja Dymera w kościelnym instytucie w Szczecinie zastąpił człowiek skazany za oszustwo Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
16 lutego po długiej chorobie zmarł ksiądz Andrzej Dymer. Duchowny, który przez lata był oskarżany o pedofilię, a mimo to pozostawał nietykalny. Po jego śmierci bez dyrektora pozostał Instytut Medyczny im. Jana Pawła II w Szczecinie. Jak donosi szczecińska "Gazeta Wyborcza", nowym szefem instytutu zostanie mężczyzna, który wcześniej był skazany za oszustwo.
Czytaj także: Kim był ksiądz Andrzej Dymer? Pozostawał nietykalny od lat [SYLWETKA]

Nowy szef Instytutu, Marcin J. jako pracownik opieki społecznej nielegalnie przejął 49-metrowe mieszkanie na szczecińskim Niebuszewie, wykorzystując fakt, iż starsze małżeństwo dostało miejsce w domu seniora (DPS). Cała sprawa sięga jeszcze 1998 r.


Starsze małżeństwo chciało przenieść się do Domu Opieki Społecznej i to właśnie wtedy poznało pracownika opieki społecznej Marcina J, który został pełnomocnikiem ds. wykupu ich mieszkania od gminy i sprzedaży go za cenę, jaką uzna za stosowną.

Małżeństwo dostało mieszkanie w DPS, a Marcin J. zamieszkał w ich domu jako podnajemca. Niedługo po tym mężczyzna, jako pełnomocnik małżeństwa, wykupił mieszkanie od gminy, aby zrobić na tym dobry interes, który po latach wzięła pod lupę prokuratura.
Przekręty Marcina J. wyszły na jaw w 2009 roku. Mężczyzna zarobił na mieszkaniu seniorów blisko 190 tys. zł. Według prokuratury Marcin J. wprowadził w błąd urzędników z wydziału budynków i lokali komunalnych i działał na szkodę miasta, aby osiągnąć korzyść majątkową.

Sądy dwóch instancji uznały winę Marcina J. Musiał on między innymi oddać miastu prawie 60 tys. zł wyłudzonej bonifikaty. Po tylu latach, karalność mężczyzny się zatarła, co oznacza, że w świetle prawa jest on osobą niekaraną.

Według informacji "Gazety Wyborczej" kościelne władze, które już przed laty zatrudniły go w Miejskim Ośrodka Pomocy Rodzinie, wiedziały o jego przeszłości. On sam miał zaś wiedzieć o przeszłości swojego najbliższego współpracownika, ks. Andrzeja Dymera, którego teraz zastąpił.


źródło: "Gazeta Wyborcza"