"W sumie chyba kolejny kapiszon". Karnowscy "chyba" mają narrację ws. taśm Obajtka
Media sympatyzujące z PiS niespecjalnie kwapiły się do skomentowania taśm z Danielem Obajtkiem, które ujawniła w piątek "Gazeta Wyborcza". Po południu w portalu wPolityce.pl pojawiła się opinia Michała Karnowskiego, którego redakcja przyznała niedawno szefowi Orlenu tytuł "Człowieka Roku". Ale po samym tytule widać, że jest w niej bardzo zachowawczy.
Twierdzi, że nie ma dowodów na to, iż taśmy pochodzą z okresu, kiedy Obajtek był wójtem. Jednak na samym początku tekstu widać, że nie jest tego pewny, bo pisze: "w sumie chyba kolejny kapiszon". Dużo uwagi poświęca jednak przekleństwom, które padają na nagraniach.
Karnowski gani Obajtka i radzi mu, żeby nad tym pracował, ale zauważa, że szef Orlenu ma zespół Tourette’a, więc "mówi i czasami reaguje w specyficzny sposób". Ale teraz "choroby już niemal nie widać", bo Obajtek wykonał w tym kierunku ogromną pracę.
Taśmy Obajtka
Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" ujawniła taśmy Daniela Obajtka. Z materiałów ma wynikać, że jeszcze jako wójt Pcimia chciał wykończyć firmę swojego wuja, u którego wcześniej pracował. Jak ujawnił dziennik, obecny szef Orlenu kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką, choć jako samorządowiec nie mógł tego robić.Obecny prezes Orlenu w Elektroplaście najpierw był operatorem maszyn, potem awansował na kierownika. Już po odejściu Obajtka z firmy w 2006 r. wybuchła afera. Lisowie zorientowali się, że coś było nie tak. Prokuratura – już za rządów PO-PSL – zarzuciła Obajtkowi, że w latach 1999–2005 wraz z kilkoma innymi osobami, także z półświatka, naraził spółkę na straty w wysokości 1,4 mln zł.
Do sądu przesłano nawet akt oskarżenia, ale został on wycofany po przejęciu kontroli nad prokuraturą przez ministra sprawiedliwości i nowego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę. W 2017 r. śledczy ostatecznie umorzyli postępowanie wobec Obajtka.
Co więcej, dziennik zaznacza, że ustawa o pracownikach samorządowych zabrania łączenia posady wójta z działalnością w biznesie. Za zatajenie informacji o prowadzeniu działalności gospodarczej grozi nawet do ośmiu lat więzienia. Zeznając kilka lat później w sądzie, Obajtek podkreślał, że wiedział, iż nie mógł dzielić pracy wójta z biznesem.
Czytaj także: Daniel Obajtek i... John Cleese? Najciekawsze fakty z życiorysu byłego wójta Pcimia [LISTA]
źródło: wPolityce.pl