Robert Lewandowski na szlaku rekordów. Lionel Messi i Cristiano Ronaldo daleko w tyle

Krzysztof Gaweł
Magazyn "Kicker" po raz ósmy w tym sezonie umieścił Roberta Lewandowskiego w "11" kolejki Bundesligi. Polak trafił dwa razy do siatki FC Koeln (2:1) i zrobił kolejny krok w stronę ligowego rekordu Gerda Muellera. Jest też liderem klasyfikacji "Złotego Buta", czyli najskuteczniejszego strzelca Europy. I deklasuje m.in. Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo.
Robert Lewandowski bije kolejne rekordy i jest najlepszym strzelcem w Europie Fot. FCBayern.com
Pościg za rekordem Gerda Muellera, który w sezonie 1971/1972 Bundesligi ustrzelił 40 bramek, napędza Roberta Lewandowskiego niczym paliwo rakietowe. W sobotę kapitan polskiej kadry trafił do siatki FC Koeln dwa razy (5:1), notując na swoim koncie 27. i 28. trafienie w sezonie 2020/2021 niemieckiej ekstraklasy.
Czytaj także: Dwa trafienia Roberta Lewandowskiego. Bayern Monachium znów ucieka rywalom
To oznacza, że do wyrównania rekordu Muellera brakuje "Lewemu" jeszcze 12. trafień, a do końca rozgrywek rozegranych zostanie 11 spotkań. Polak musi więc wypracować średnią ponad jednej bramki na mecz, by przejść do historii. I wydaje się, że jest w stanie tego dokonać, bo jest w kapitalnej formie.


"Kicker", jak co poniedziałek, wybrał jedenastkę kolejki i Lewandowski nie mógł zostać w niej pominięty. To już ósmy raz w tym sezonie, gdy polski snajper mistrzów Niemiec otrzymał takie wyróżnienie. Żaden inny piłkarz w trwających rozgrywkach nie otrzymał więcej nominacji niż pięć. To mówi samo za siebie, nasz piłkarz to największa gwiazda ligi. W klasyfikacji "Złotego Buta" Robert Lewandowski, drugi przed rokiem, też jest niepodzielnym liderem. Na koncie ma 28 bramek, drugi w stawce Kasper Junker (Bodo/Glimt) 27, ale z racji występów w słabszej lidze jego trafienia są niżej punktowane, niż choćby w Budeslidze.

Dalej w zestawieniu są Lionel Messi, Cristiano Ronaldo i Andre Silva (Eintracht Frankfurt), którzy strzelili już po 19 bramek. Do "Lewego" tracą dziewięć, czyli bardzo dużo. Niewykluczone, że ciężko będzie im poprawić wynik Polaka do końca obecnych rozgrywek. A Lewandowski patrzy przed siebie, bo historia stoi przed nim otworem.