Julia Wróblewska ostro odpowiada fanowi. "Różaniec nie jest lekarstwem na depresję"

Ola Gersz
Julia Wróblewska, która zmaga się z zaburzeniami psychicznymi, odpowiedziała fanowi, który stwierdził, że lekiem na depresję jest różaniec. 22-letnia aktorka nie zanegowała roli wiary w leczeniu, ale podkreśliła, że nie zastąpi ona leczenia u specjalistów. – Jak dostaniesz kiedyś mocnej grypy, to, zamiast iść do lekarza, weź różaniec, skoro to lekarstwo – stwierdziła przekornie.
Julia Wróblewska zmaga się z zaburzeniami psychicznymi Fot. Instagram/juleczkaaa_jula
Julia Wróblewska, który zdobyła popularność jako dziecięca aktorka w popularnych filmach i serialach, otwarcie mówi o swoich problemach psychicznych. W 2019 roku zdiagnozowano u niej zaburzenia osobowości, Wróblewska zmaga się również z depresją. 22-latka wykorzystuje swoje zasięgi na Instagramie, aby edukować swoich fanów w zakresie zdrowia psychicznego.
Tym razem aktorka postanowiła odpowiedzieć internaucie, którego komentarz wyraźnie ją oburzył. Obserwator Wróblewskiej stwierdził bowiem, że "najlepszym lekarstwem na depresję i nie tylko, jest różaniec".


– Nie będę pokazywać nazwy ani nic, ale proszę Cię, nie mów tak nikomu. Niektórym religia może pomóc, tak. Ale to nie jest lekarstwo. To jest nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Możesz pomóc sobie różańcem, ale nie zastąpi to leczenia. Od tego są lekarze/terapeuci. Jak dostaniesz kiedyś mocnej grypy, to, zamiast iść do lekarza, weź różaniec, skoro to lekarstwo – mówiła gwiazda "M jak miłość" na InstaStories.

Wróblewska podkreśliła, że "religia może być wsparciem". – W przypadku chorób fizycznych modlicie się, ale korzystacie z leków, prawda? Znieczulenie, antybiotyki, etc. Proszę, nie mówcie nikomu czegoś takiego, bo możecie być odpowiedzialni za to, co stanie się później. Osoba w kryzysie albo podejrzewająca coś powinna natychmiast iść do lekarza, a nie próbować leczyć się na własną rękę, czy to modlitwą, czy próbując przetrwać samemu – ciągnęła 22-latka.

Aktorka ostro skomentowała również przekonanie, że choroba jest karą za grzechy. "Najgorszy bullshit, jaki słyszałam, to słowa, że depresja jest karą za oddalenie się od Boga. Śmiało, powiedzcie to dziecku z rakiem albo kobiecie, która poroniła. Może to też kara? Choroby psychiczne biorą się z genów/wpływu środowiska lub obu. Duże znaczenie ma wychowanie, dzieciństwo i trauma, która fizycznie kształtuje mózg i da się to zobaczyć na skanach" – wyjaśniła.
Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/340453,jak-zyc-z-depresja-choruje-na-depresje-od-11-lat-oto-moja-walka-list