Wielkie zamieszanie podczas ME. Polska straciła złoty medal przez skandaliczną decyzję
Takiego zamieszania podczas halowych mistrzostw Europy w lekkiej atletyce ze świecą szukać. W piątek bieg na 1500 metrów wygrał Jakob Ingebrigtsen, który niespodziewanie wyprzedził Marcina Lewandowskiego. Tuż po biegu sędziowie złoto przyznali Polakowi, dyskwalifikując Norwega. Później swoją decyzję zmienili w niezrozumiały dla nikogo sposób.
Po biegu okazało się, że sędziowie zdyskwalifikowali Norwega za przekroczenie linii własnego toru i złoto trafiło do Lewandowskiego. Niestety nie na długo. Działacze lekkoatletycznej federacji uznali, że błąd Ingebrigtsena wynikał z walki łokieć w łokieć z innym Polakiem, Michałem Rozmysem. I wyniki po raz kolejny zmieniono.
– Jestem bardzo zły w związku z tą decyzją federacji – powiedział "Przeglądowi Sportowemu" Marcin Lewandowski, który stracił złoto i znów otrzymał srebrny medal. Złoto powędrowało do Jakoba Ingebrigtsena.
Polski biegacz nie krył oburzenia decyzją federacji i tym, że stracił medal. Jak tłumaczył w rozmowie z "PS", Norweg przepychał się z Michałem Rozmysem z własnej inicjatywy i sam był prowodyrem zaistniałej sytuacji. Niestety, protest Polaków został odrzucony, złoto trafiło do rywala Biało-Czerwonych.
– Albo są zasady albo ich nie ma? Nie zgadzam się z tą decyzją. (...) Prawo powinno być takie samo dla wszystkich – dodał zawiedzony Lewandowski. Za całe zamieszanie zapłacił nieprzespaną nocą i decyzją o wycofaniu się w sobotę z biegu na 3000 metrów. Taką samą decyzję podjął Michał Rozmys. A Jakob Ingebrigtsen wziął udział w eliminacjach i pobiegnie w finale.
źródło: "Przegląd Sportowy"