Niezwykły świat i bardzo ważne "drugie dno". Oto dlaczego warto podsunąć dziecku tę serię książek

Alicja Cembrowska
Niesamowity świat, trzymająca w napięciu akcja i niezwykłe połączenie człowieka ze światem natury. Jeżeli tego poszukujecie w książce idealnej dla swojego dziecka, to poszukiwania możecie uznać za zakończone – do czytelników właśnie trafiła "Spirit Animals. Upadek Bestii 8. Smocze Oko", czyli ósma część fantastycznej serii, którą przy tej okazji warto poznać (jeżeli nie znacie!).
Fot. materiały prasowe
Chociaż książki polecane są dzieciom w wieku 8-12 lat, to zapewniam, że każdy, kto lubi takie nastolatkowe opowieści (ja bardzo!), nie pożałuje, jeżeli sięgnie po serię "Spirit Animals" i "Spirit Animals. Upadek Bestii". Tym bardziej, jeżeli nie są wam obce "Opowieści z Narnii" i lubicie zanurzać się w fantastycznych światach, w których wszystko jest możliwe. Fenomen serii "Spirit Animals" oraz "Spirit Animals. Upadek Bestii" polega na tym, że każda z części napisana jest przez inną gwiazdę literatury dziecięcej. Dlatego, nawet jeżeli nie znacie poprzednich tomów, to odnajdziecie się w najnowszej części, którą napisał Sarwat Chadda, a przetłumaczył Bartosz Czartoryski.


Akcja każdej części (łącznie jest ich 15) przenosi czytelnika do świata Erdas, w którym dzieci w pewnym wieku odkrywają, czy posiadają swojego zwierzoducha – więź pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem, która obojgu nadaje wielką moc.

Główni bohaterowie to czwórka dzieci, które mieszkają od siebie w dużej odległości. Wszystkie przechodzą rytuał odprawiony przez nieznajomych odzianych w płaszcze. Z czterech strumieni światła wyłaniają się cztery niezwykłe bestie – wilk, lampart, panda i sokół. Tak zaczyna się walka z potężną i mroczną siłą, która chce zniszczyć Erdas. Młodzi przyjaciele muszą stawić czoła przeciwnościom.

Seria zachwyca jednak nie tylko treścią. Jest pięknie wydana, a każda okładka to zapowiedź niezwykłej podróży, którą odbędziemy w czasie lektury.

Dla mnie przygody czwórki Zielonych Płaszczy opisane w "Smoczym Oku" – Conora, Rollana, Abeke i Meilin – okazały się lekturą na jeden wieczór. Pomimo zwięzłej i dynamicznej fabuły szybko odnalazłam się w ich niezwykłym świecie. Może dlatego, że pod płaszczem "akcji" skrywa się uniwersalne przesłanie, niezależne od wieku – należy być dobrym człowiekiem i dbać o bliskich.

Zwierzęcy opiekun


W tej części przyjaciele zostają złapani przez Przysięgłych, zniewoleni i oskarżeni o zabójstwo cesarza. To oczywiście spisek, w którym tylko z początku chodzi o przejęcie władzy przez księżniczkę Song. W rzeczywistości manipulacje sięgają o wiele głębiej, ale Conor, Rollan, Abeke i Meilian mają niezawodnych pomocników, którzy zawsze są blisko nich.

I tutaj pojawia się wątek, który w książce "Spirit Animals. Upadek Bestii 8. Smocze Oko" urzekł mnie najbardziej – zwierzoduchy. To istoty połączone ze swoim "właścicielem" – nie bez powodu użyłam cudzysłowu, bo zwierzoduchy właściwie są jednością z człowiekiem. Każdy z przyjaciół ma przydzielonego zwierzęcego opiekuna, który swoimi mocami wspiera go, pomaga, a często ratuje.

Więź dziecka ze zwierzakiem nie jest jednak niczym danym raz na zawsze. Człowiek musi o tę relację dbać, zbliżać się do swojego sokoła, lamparta, wilka czy pandy, poznawać się, oswajać. Procentuje to piękną przyjaźnią i mocnym fundamentem zbudowanym na zaufaniu i miłości.

Bohaterowie podczas walki ze złymi, zachłannymi i brutalnymi ludźmi mogą zatem liczyć na wsparcie nie tylko członków zakonu Zielonych Płaszczy, ale również swoich zwierzęcych opiekunów.

Uwaga, ważne!


"Smocze oko" jest jednak nie tylko historią, która pobudza wyobraźnię i zapewnia rozrywkę. To powieść o sile lojalności i współpracy, która przypomina, że nikt nie jest samotną wyspą. Pod pozorem pełnej akcji opowieści o przygodach czwórki dzieci, czytelnik otrzymuje jeszcze dwa ważne "powiadomienia".

Pierwsze dotyczy niezwykłej więzi z naturą, która nie jest naszą własnością, a sprzymierzeńcem, jeżeli będziemy ją szanować i o nią dbać. Druga to natomiast sugestia psychologiczna, nie tylko dla rodziców.

Autor wpuszcza nas bowiem w "nastoletnie głowy" swoich bohaterów. Pokazuje, że zło, gniew, frustracja zawsze wynikają z czegoś. A to "coś" bardzo często zagnieżdża się w naszych domach – to brak uwagi, czasu i rozmów, niedostrzeganie potrzeb drugiej osoby, oddalanie się od siebie, niezrozumienie, wygórowane ambicje, blokowanie emocji.

– Napotykała pełne rozczarowania spojrzenia ojca, z początku krótkie, a im była starsza, tym dłuższe, a gdy stało się jasne, że nie dorośnie do jego nierealistycznych oczekiwań, demonstracyjnie kręcił głową. Skrywała przed nim swoje łzy, świadoma, że będą dlań tylko potwierdzeniem tego, że zawiodła. Jedynie Kana była ich świadkiem. Chciała, żeby był z niej dumny, chociaż raz – dowiadujemy się o księżniczce Song, która przecież jest "tą złą", tą, która krzywdzi.
Fot. materiały prasowe

"Spirit Animals. Upadek Bestii 8. Smocze Oko" może być zatem świetnym pretekstem do rozmowy, do omówienia zachowań różnorodnych postaci, poszukania źródeł emocji, również tych trudnych i nieprzyjemnych – bo od tego właściwie, a nie od oceniania innych, zaczyna się edukacja emocjonalna, której nadal brakuje w polskich szkołach. Obecnie możemy jednie pomarzyć, że takie książki znajdą się na liście lektur, więc nie pozostaje nic innego, jak podsuwanie ich dzieciom i zachęcanie do zanurzenia się w niesamowitej opowieści, a nie ekranie telefonu.

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem Wilga