Taki może być skutek sprzedaży testów na covid w Biedronce. Ekspertka ostrzega i wyjaśnia
W Biedronce od poniedziałku będzie można kupić test wykrywający przeciwciała SARS-CoV-2. Specjaliści ostrzegają, że to nie są testy, które dadzą odpowiedź, czy w danej chwili mamy koronawirusa.
Diagnosta laboratoryjny o testach na covid-19 z Biedronki
O testy, które lada moment mają pojawić się w Biedronce zapytaliśmy specjalistkę, która rozwiała wątpliwości ws. nowego produktu w sklepach.
– Obawiam się, że te testy będą źle wykorzystywane, czyli pacjenci przestaną zgłaszać się do lekarza rodzinnego na test molekularny. Wykonają sobie test z Biedronki i na jego podstawie stwierdzą, czy mają koronawirusa. Te testy nie działają jednak w ten sposób. Służą do wykrywania przeciwciał, które pojawiają się jakiś czas po wystąpieniu objawów klinicznych zakażenia – mówi naTemat dr Matylda Kłudkowska, diagnosta laboratoryjny.
Dalej podkreśla, że te testy nie służą do diagnozowania świeżych, ostrych infekcji. – Dynamika odpowiedzi immunologicznej u człowieka na zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 wygląda tak, że przeciwciała pojawiają się tydzień, a nawet trzy tygodnie po wystąpieniu pierwszych objawów zakażenia – wyjaśnia.
Co do samej jakości testów, tu akurat jest dobra wiadomość. – Czułość testów deklarowana przez producenta jest bardzo wysoka. Na pewno to nie są tak tragiczne testy, które pamiętamy z marca czy kwietnia ubiegłego roku. Tamte miały czułość na poziomie 30 proc – dodaje dr Kłudkowska.To są ważne informacje, które powinni dostać klienci – bo przecież nie pacjenci – sieci sklepów Biedronka. Te testy nie służą do tego, żeby stwierdzić, czy dziś jesteśmy zakażeni tym wirusem. Czy objawy, które obserwujemy u siebie od trzech dni, mają związek z zakażeniem SARS-CoV-2.
Specjalistka przewiduje, że w poniedziałek ustawią się długie kolejki pod Biedronkami. – Zdecyduje ciekawość ludzka i te testy spotkają się z dużą popularnością. Spodziewam się zamieszania i chaosu. Nie wiemy nawet, czy było to konsultowane z Ministerstwem Zdrowia albo Głównym Inspektoratem Sanitarnym – stwierdza w rozmowie z nami.
Czytaj także: Dworczyk: zmniejszą się dostawy, ale Polska nie przerywa szczepień preparatem AstraZeneca