Obajtek wyjdzie z Pcimia, ale Pcim z Obajtka nigdy. Dlaczego ten człowiek jeszcze nie poleciał?
Szczerze fascynuje mnie to, ile moralnie i prawnie wątpliwych rzeczy, ekipa z PiS i spółki jest jeszcze w stanie robić. Pan Daniel Objatek został niedawno wybrany przez prawicowe media "Człowiekiem Roku" i "Człowiekiem Wolności". Wtedy wszyscy się dziwili i śmiali, dziś wiadomo, że tytuły nadano zupełnie słusznie. Bo okazuje się, że Danielowi Obajtkowki wszystko wolno. Ale to w ogóle nie jest historia o samym prezesie Orlenu, a o Polsce, do której doprowadził PiS.
Głupi ja.
Okazuje się, że Pcim i bliscy samego Daniela Obajtka to kuźnia kadr menadżerskich najwyższej klasy.
Prezesem kontrolowanego przez Orlen Lotosu jest Zofia Paryła, znajoma z pracy w gminie Pcim. Paryła w przeszłości zeznawała na korzyść Obajtka, a przy okazji ostatnio "Gazeta Wyborcza" ujawniła, że to jej córka sprzedała Obajtkowi grunt, który włączył do swojej posiadłości. To jednak historia na oddzielny tekst. Kuzyn Obajtka to dyrektor w energetycznym Tauronie, a brat jest szefem regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych.
To personalia i to tylko niektóre. Przejdźmy do pieniędzy, bo przecież one zawsze zostawiają ślad. Zwłaszcza jak są takie ogromne. Do koszyczka o nazwie "Obajtek" swoje trzy grosze dorzuciły też "Newsweek". A raczej nie "trzy grosze", a miliony złotych. Z ustaleń tygodnika wynika, że od początku rządów PiS firmy w jakiś sposób powiązane z Danielem Obajtkiem dostały umowy na dotacje w wysokości 91 mln złotych.
Na przykład taka spółka o enigmatycznej nazwie ERG Bieruń-Folie. Udziały w niej ma prezes Orlenu i jego matka, a sama firma według tygodnika "Newsweek" dostała dotacje w wysokości 29,7 mln złotych. To mechanizm bardzo podobny do tego, który parę miesięcy temu opisano w przypadku byłego już ministra zdrowia Marcina Szumowskiego.
A to tylko początek, bo przecież prezes Obajtek stał się też najsłynniejszym Polakiem z Zespołem Tourrette'a. Tym schorzeniem tłumaczył się przecież z ujawnionego nagrania, na którym brzmi jak wulgarny cham rzucającymi bluzgami na lewo i prawo.
Wszystko po to, by chwilę później okazało się, że płyta z tymi nagraniem w jakiś zaskakujący sposób zawieruszyła się w prokuraturze.
I gdy prezes Obajtek siedzi sobie spokojnie, bo przecież taśmy się zagubiły, posłowie i dziennikarze grzebiący w sprawie zostali zasypani pismami od prawników, to na światło dzienne wychodzi kolejny "ciekawy fakt".
W czasach gdy zwykli Polacy nie mają szansy kupić mieszkania w sensownej lokalizacji w Warszawie za mniej niż 10 tys. zł za metr kwadratowy, Daniel Obajtek kupuje je w magiczny sposób za 6,9 tys. złotych.
Trafił okazję? Jego szczęście, zwłaszcza, że ceny na tym osiedlu były dwa razy wyższe, a on sam zaoszczędził na tym ok. miliona złotych i dostał możliwość spłacania tego w niespotykanych na rynku ratach.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jakiś czas później Orlen, któremu prezesuje Obajtek, został sponsorem strategicznym Akademii Piłkarskiej Beniaminek Krosno, w którą zaangażowany jest dokładnie ten sam deweloper, od którego Obajtek kupił okazyjnie mieszkanie. A potem do grona sponsorów doszła też Energa.
Czemu nad sprawą nie siedzi jeszcze CBA? Czemu Obajtek dostaje jeden cios za drugim i nadal trwa? Czemu nikt sobie nic z tego nie robi?
Nie mam problemu z tym, że ludzie na wysokich stanowiskach dużo zarabiają. Ba, uważam, że nawet ministrowie i władze państwa powinni być lepiej opłacani. Niech Pan Obajtek zarabia ile chce i kupuje mieszkania, domy, posiadłości, przyczepy gdzie tylko chce. Niech mu się wiedzie i niech nawet sobie przy tym przeklina.
Mam problem z tym, że takich metaforycznych Obajtków i wątpliwości prawno-moralnych od czasu objęcia rządów przez PiS jest więcej. I jak na razie absolutnie nic się z tym nie dzieje i nikt nie ma zamiaru z tym nic zrobić.
Jarosław Kaczyński niedawno nazwał go nadzieją Polski i stwierdził, że "ma w sobie coś takiego, co daje Bóg, ale trudno to nazwać". To ja może tego nazywać nie będę, choć do głowy przychodzi wiele słów i określeń.
W takich momentach ogarnia mnie pusty śmiech, bo przypominam sobie, że kariera Sławomira Nowaka skończyła się przez "gigantyczną aferę" z zegarkiem za kilkanaście tysięcy złotych, a symbolem degrengolady polityków były ośmiorniczki, które dziś można kupić w Biedronce za 3,29 złotych.
Wychodzi na to, że Obajtek może wyjść z Pcimia, ale Pcim z Obajtka nigdy.
Bez urazy dla Pcimia.
Michał Mańkowski, redaktor naczelny