Nie wierzył w epidemię, miał umrzeć na covid. Ale Tanzanią rządził tak, że zadziwiał świat

Katarzyna Zuchowicz
Prezydent Tanzanii John Pombe Magufuli zmarł 17 marca. Wcześniej zniknął na kilka tygodni i nie tylko w kraju trwały spekulacje, dlaczego. Przypominano, że bagatelizował pandemię, nie wierzył w koronawirusa. Świat jakby zapomniał, jakim przez lata był prezydentem. Choć pokazywał brzydkie oblicze, sześć lat temu był w Afryce prawdziwym odkryciem.
Prezydent Tanzanii, John Pombe Magufuli, zmarł 17 marca 2021 roku. Fot Screnn/Facebook/HON.John Pombe Magufuli


Nazywano go buldożerem, bo jeszcze zanim w 2015 roku został prezydentem forsował wielki plan budowy dróg.

A potem ciął niepotrzebne wydatki, ograniczał państwowe celebracje, walczył z korupcją i tak oszczędzał, że świat momentami przecierał oczy ze zdumienia. W Afryce pewnie tak będzie bardziej zapamiętany.


Jak oszczędzał prezydent Tanzanii


John Magufuli nie tylko zmniejszył swoją pensję i cały rząd. Zakazał nawet urzędnikom państwowym wysyłania kartek na Boże Narodzenie i Nowy Rok za publiczne środki.

Pierwszy raz od 54 lat zrezygnował z obchodów Dnia Niepodległości. Zamiast tego zarządził publiczne sprzątanie kraju i sam zakasał rękawy, zbierając śmieci przed swoim urzędem. Urzędnicy państwowi, poza najważniejszymi osobami w państwie, otrzymali zakaz zbędnych podróży zagranicznych. Ograniczono kosztowne przyjęcia i bankiety organizowane przez instytucje publiczne. "Żadnych drogich hoteli i podróży pierwszą klasą dla urzędników, poza prezydentem, wiceprezydentem i premierem" – taki był ogólny przekaz.

John Magufuli najwyraźniej nienawidził marnotrawstwa i wyrzucania pieniędzy w błoto. Z tego najbardziej był znany, na tym opierała się jego sława. "Stał się sensacją na afrykańskim Twitterze" – pisał w 2015 roku brytyjski "Guardian", niedługo po tym, jak został prezydentem Tanzanii.

Hasztag #WhatWouldMagufuliDo robił wtedy furorę. Powstawały memy, ludzie zamieszczali zdjęcia z różnych sytuacji życiowych, śmiejąc się, co na ich miejscu zrobiłby Magufuli i jak udałoby mu się zaoszczędzić. Na przykład, gdyby marzył o srebrnej biżuterii... Albo, gdyby popsuło mu się żelazko...

Tanzanię i nie tylko, ogarnęło wtedy szaleństwo. Dziś, po jego śmierci, wielu przypomina tamtą akcję.

Prezydent Tanzanii koronasceptyk


Ale gdy Magufuli zmarł, słychać o nim głównie jako o koronasceptyku. W przekazach jawi się niemal jak szaleniec, który nie wierzył w koronawirusa, wyśmiewane są jego rady. Przypomina się, że na leczenie Covidu zalecał modlitwę i terapię ziołową, i w ogóle – uważał, że pandemii w Tanzanii nie ma, bo właśnie pomogła modlitwa i post.

"Prezydent Tanzanii, który wzywał ludzi do modlitwy, nie żyje", "Przywódca Tanzanii, który umniejszał rolę pandemii, zmarł" – w takim duchu o nim pisano.
Czytaj także: Zmarł prezydent Tanzanii. Był koronasceptykiem, opozycja twierdzi, że pokonała go właśnie ta choroba
Zauważono też, że był pierwszym prezydentem na świecie, który miał umrzeć na korownawirusa (choć nikt oficjalnie tego nie potwierdzono) i tak zapewne zostanie zapamiętany.

W ogóle wszystko wokół jego nazwiska, co w ostatnich tygodniach pojawiało się w mediach, dotyczyło pandemii i kontrowersji, które w związku z nią wzbudzał. "Rząd państwa nie publikował żadnych statystyk dotyczących liczby zachorowań oraz odmówił zakupu szczepionek" – pisaliśmy w naTemat.

"Wstyd wydawać tyle pieniędzy"


Styl rządzenia, którym zadziwiał świat, zszedł zupełnie na dalszy plan. A wtedy – przynajmniej na początku jego rządów – nie brakowało głosów, że inni przywódcy w Afryce powinni iść jego śladem. Jak donosi BBC, jeden z profesorów z Kenii wspomniał nawet o zjawisku "Magufulication" w Afryce, taką ciekawość również poza granicami Tanzanii wzbudzał prezydent John Pombe Magufuli.

Na przykład już pierwszego dnia swoich rządów w 2015 roku dał ludziom do zrozumienia, że w służbie publicznej nie będzie tolerował ciągłych nieobecności w pracy. "Odwiedził wtedy Ministerstwo Finansów i zapytał, gdzie są pracownicy, których nie ma w pracy" – opisywało BBC.

Gdy zarządził akcję sprzątania zamiast obchodów 54. rocznicy niepodległości, w publicznej telewizji mówił, że to wstyd wydawać tyle pieniędzy na uroczystości, gdy ludzie umierają na cholerę. W akcji miało uczestniczyć każde domostwo.

"Przed inauguracją tanzańskiego parlamentu planowano uroczystą kolację dla gości. Miała kosztować 300 mln szylingów. Prezydent obciął budżet do 25 mln i zarządził, by za resztę kupić łóżka szpitalne. Szpital uniwersytecki Muhimbili otrzymał 300 łóżek i 600 materacy z tych pieniędzy" – opisywał sześć lat temu Lusaka Times.

Portal pisał też o tym, że w 2015 roku 50 osób z Tanzanii miało jechać na tour po krajach Wspólnoty Narodów, ale prezydent ograniczył delegację do 4 osób.

Brzydka strona prezydenta


Jednak z upływem czasu Magufuli wzbudzał też kontrowersje. Pisano o ograniczaniu demokracji, uciszaniu przeciwników politycznych i wolności słowa. Magufuli zarządził na przykład, że telewizja publiczna nie będzie transmitować obrad parlamentu, opozycja grzmiała o cenzurze. "Gdy chciała zorganizować protesty, zakazał protestów" – pisze BBC.

Głośno było też m.in. o raperze Nay wa Mitego, który z powodu jednej piosenki trafił do aresztu za obrazę prezydenta.

Pod koniec życia zdumienie wywołało z kolei jego podejście do pandemii i, jak widać, przebiło wszystko inne.