Bezlitosny tekst w niemieckiej prasie. Wyjaśniono, dlaczego tylu Polaków umiera na covid-19

Anna Dryjańska
Jak informuje "Die Welt", Polska, Węgry, Czechy i Słowacja – kraje grupy wyszehradzkiej – to państwa, w których sytuacja związana z epidemią covid–19 jest wyjątkowo dramatyczna. Świadczą o tym rekordowe statystyki zgonów na koronawirusa, których liderką jest właśnie Europa Środkowa. Niemiecki dziennik wini za to rządzących.
Transport zwłok na cmentarz w Częstochowie podczas epidemii koronawirusa (kwiecień 2020). Fot. Grzegorz Skowronek / Agencja Gazeta
Statystyki umieralności w Polsce i innych państwach grupy wyszehradzkiej z powodu covid są od 7 do 10 razy wyższe niż w Niemczech. W tej sytuacji wprowadzany lub rozważany jest pełny lockdown – pisze korespondent Philipp Fritz.

"Chociaż kampanie szczepień idą tam szybciej w porównaniu do Niemiec, to kraje, jak Polska czy Węgry nie panują nad pandemią i szczególnie liczby zgonów na COVID-19 utrzymują się na wysokim poziomie" – zaznacza dziennikarz.

Cytowany przez gazetę prof. Jaroslav Flegr, czeski parazytolog, uważa, że najważniejszą przyczyną zwiększonej umieralności na koronawirusa jest nie sam wirus, lecz rządzący. Ekspert jest zdania, że politycy w Europie Środkowej zdezorientowali społeczeństwo nierozsądnymi i sprzecznymi komunikatami na temat epidemii, przez co ludzie przestali im wierzyć.
Czytaj także: "Koronawirus nie słabnie". Dziś Morawiecki przeczy swoim "zwycięstwom nad epidemią"
Tym samym obywatele przestali masowo przestrzegać zasad bezpieczeństwa takich jak noszenie maseczki, trzymanie dystansu i częste mycie rąk, które ograniczają transmisję wirusa. Obecne rekordy zakażeń i zgonów, a także opieka zdrowotna na skraju załamania, to efekt działań rządzących– argumentuje profesor.


– Długo bagatelizowali koronawirusa, potem napominali ludzi, by przestrzegali reguł. Takie ciągłe zmiany zirytowały i rozgniewały ludzi. Rząd po prostu stracił wiarygodność – konkluduje ekspert.

źródło: "Die Welt" za onet.pl
Czytaj także: Nowe, nieoczywiste objawy koronawirusa. Lekarze uważają, że są groźne