W tych krajach palacze szybciej wychodzą z nałogu – łączy ich jedna rzecz

Bartosz Świderski
Zaporowe ceny, odrażające zdjęcia organów wewnętrznych w stanie rozkładu, histeryczne apele do naszego sumienia. Jeżeli palisz papierosy, najprawdopodobniej owe rzeczy nie robią na tobie większego wrażenia i efekcie nie motywują do rzucenia (bądź przynajmniej ograniczenia) nałogu. Na szczęście są sposoby, dzięki którym walka z tym uzależnieniem może być znacznie łatwiejsza.
Fot. Katarzyna Białasiewicz/ 123rf
Jednym z nich jest metoda małych kroków, która w niektórych krajach jest metodą wiodącą i – jak pokazują statystyki – niezwykle skuteczną. Zasada jest prosta: zamiast ambitnego (dla naprawdę wielu osób zbyt ambitnego) planu rzucenia papierosów raz na zawsze, należy skupić się na stopniowym ograniczaniu dawek nikotyny, którą dostarczamy do organizmu.

Pamiętajmy również o tym, iż specjaliści przestają doradzać nam bazowanie wyłącznie na silnej woli i rzucanie palenia w sposób zerojedynkowy. Coraz większa liczba przedstawicieli służby zdrowia przyznaje, że naprawdę skutecznym orężem może być przechodzenie na alternatywy mniej szkodliwe od papierosów analogowych, czyli e-papierosy i podgrzewacze tytoniu.


Chodzi o komunikat następujący: rzucenie palenia od razu może ci się nie udać, to normalne. Możesz to robić w swoim własnym tempie. Na tyle, na ile to jednak możliwe, staraj się nie szkodzić sobie i innym.

W jakich częściach świata owo podejście zyskało najwięcej zwolenników? Zacznijmy od Nowej Zelandii, czyli bajecznie pięknej wyspy, której mieszkańcy znani są z tego, iż naprawdę wielu sferach życia stawiają na podejście zdroworozsądkowe. Palenie nie jest tu wyjątkiem.

Jak czytamy na stronie nowozelandzkiego Ministerstwa Zdrowia i Agencji Promocji Zdrowia: "Na temat wapowania można powiedzieć wiele. Jedni twierdzą, że e-papierosy są tak samo szkodliwe, jak te tradycyjne. Inni, że pomagają wyjść z nałogu. Prawda leży pośrodku. Wapowanie nie jest dla osób niepalących, ale ma potencjał do tego, aby pomóc palaczom rzucić papierosy”.

To właśnie promocja “wapowania”, jak określa się korzystanie z e-papierosów, a także używania podgrzewaczy tytoniu ma sprawić, że już za cztery lata Nowa Zelandia będzie krajem… całkowicie wolnym od dymu papierosowego.

Stany Zjednoczone – oto kolejne państwo, które pokazuje kierunek, w którym powinna zmierzać walka z papierosami tradycyjnymi. To właśnie tam powstał "złoty standard", do którego odnosi się wiele innych krajów. Mowa tutaj o wytycznych Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA), która już w 2017 roku wydała raport udowadniający, iż nikotyna szkodzi najbardziej wówczas, gdy dostaje się do organizmu w dymie papierosowym.

Oznacza to, że podgrzewacze tytoniu i e-papierosy stanowią mniej szkodliwą alternatywę. W tych urządzeniach nie dochodzi bowiem do procesu spalania tytoniu, a – przypomnijmy gwoli formalności – to właśnie w dymie znajduje się zdecydowana większość niebezpiecznych, rakotwórczych substancji.

Do podobnych wniosków doszły 24 międzynarodowe organizacje z Wielkiej Brytanii, Francji, Kanady, Niemiec i Australii. Z badań przeprowadzonych na Wyspach wynika ponadto, że aż 52 proc. z 3,2 miliona dorosłych użytkowników e-papierosów przestało palić papierosy analogowe. Hiszpanie donoszą z kolei, że w ich kraju dziewięć na dziesięć osób korzystających z e-papierosów wyszło z nałogu lub znacząco ograniczyło przyjmowanie nikotyny.

Na rynku znajdziemy dziś całkiem spory wybór produktów alternatywnych. Niektóre z nich, takie jak podgrzewacze tytoniu glo Hyper, pozwalają m. in. dostosowywać intensywność sesji oraz szybkość podgrzewania tytoniu, a do tego, urządzenie wymaga ładowania dopiero po dwudziestu sesjach. Dzięki temu jego użytkowanie nie jest problematyczne bardziej od rozwiązań, do jakich przywykli palacze.

Dlaczego ostatnia z owych rzeczy jest naprawdę istotna? Cóż, okazuje się, że w procesie rzucania palenia niemałą rolę odgrywa poczucie komfortu, a jeżeli stopniowe wychodzenie z nałogu okazuje się zbyt skomplikowane, wiele osób czuje demotywację.

Istotne okazują się wyniki rozmaitych badań (mówimy o 44 testach behawioralnych, 164 analizach chemicznych, 46 badaniach klinicznych i 75 testów określających wpływ na komórki organizmu), dzięki którym okazało się, że glo Hyper jest alternatywą nie tylko potencjalnie mniej szkodliwą , lecz także intuicyjną w kwestii obsługi.