Szef WHO broni Chin. Nie wierzy, że koronawirus może pochodzić z laboratorium
Chociaż Francja i USA nie dowierzają narracji Chin o odzwierzęcym pochodzeniu koronawirusa SARS-CoV-2, Światowa Organizacja Zdrowia staje po stronie władz w Pekinie. Szef WHO podkreślił, że hipoteza o wydostaniu się koronawirusa z laboratorium w Wuhan jest jego zdaniem "bardzo nieprawdopodobna".
Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO oświadczył w poniedziałek, że uważa za "bardzo nieprawdopodobne", by wirus uciekł z laboratorium w Wuhan. Jednocześnie Etiopczyk podkreślił, iż "rozważane są wszystkie hipotezy dotyczące pochodzenia wirusa SARS-CoV-2 i każda z nich wymaga przeprowadzenia dodatkowych badań".
Dyrektor Światowej Organizacji Zdrowia ujawnił, że za najbardziej prawdopodobną hipotezę o pochodzeniu COVID-19 uznaje on tę podawaną przez Chiny. Jednak nie tylko w Pałacu Elizejskim ma już zastrzeżenia do tej wersji wydarzeń.
W wywiadzie udzielonym niedawno CNN powiedział, że nie wierzy, by koronawirus przeszedł z nietoperza na człowieka i "stał się jednym z najbardziej zakaźnych wirusów przenoszących się z człowieka na człowieka". Ponadto uważa, że COVID-19 mógł zacząć się rozprzestrzeniać już we wrześniu lub październiku 2019 roku.
Chociaż doradca Joe Bidena ds. medycznych Anthony Fauci podkreślił, że opinia Redfielda nie jest oficjalna, na początku lutego administracja prezydenta USA wydała oficjalne oświadczenie, w którym skrytykowała rząd Chin za odmówienie ekspertom WHO dostarczenia informacji nt. pierwszych przypadków koronawirusa.źródło: Voice of America