Wielkanoc u polskich Tatarów. Jak przygotowują się do świąt?

Diana Wawrzusiszyn
Dziś Wielki Czwartek, który rozpoczyna obchody Triduum Paschalnego w Kościele katolickim. Do świąt wielkanocnych przygotowują się także polscy Tatarzy. O tym, jak wygląda Wielkanoc w Kruszynianach opowiada Dżenneta Bogdanowicz.
Dżenneta Bogdanowicz, właścicielka gospodarstwa agroturystycznego "Tatarska Jurta" opowiada o przygotowaniach do Wielkanocy. Fot. Agnieszka Sadowska/ Agencja Gazeta
Tatarzy pojawili się na ziemiach polskich ponad 600 lat temu. Przez ten czas wtopili się w lokalną społeczność, jednak wciąż pielęgnujący swoją tradycję. Wielu Tatarów mieszkających na terenie Polski to muzułmanie, którzy świąt wielkanocnych nie obchodzą tak, jak Polacy. Jednak przyjęli oni wiele polskich zwyczajów, które można spotkać też w tatarskich domach.

Wielkanoc w Kruszynianach

Kolebką polskich Tatarów są Kruszyniany. To wieś położona w województwie podlaskim. Mieszka w niej osiem rodzin tatarskich (20 osób). W Kruszynianach znajduje się najstarszy, zachowany do dziś tatarski meczet w Polsce. To również tam Dżenneta i Mirosław Bogdanowicz prowadzą słynne gospodarstwo agroturystyczne – "Tatarska Jurta". Co roku, goście z całej Polski odwiedzali tę małą wieś, aby dotknąć i doświadczyć kultury tatarskiej. Dzięki Państwu Bogdanowiczom, Kruszyniany odżyły, a ich urok i spokój sprowadzał coraz więcej turystów.


Zapytaliśmy Panią Dżannetę o to, jak polscy Tatarzy obchodzą święta wielkanocne. – Jesteśmy muzułmanami, ale jesteśmy przede wszystkim Polakami. Obchodzimy Wielkanoc nie pod kątem religijnym, ale rodzinnym. To są dni, kiedy spotykamy się całą rodziną i gotujmy to, co najbardziej lubimy. Przy naszym stole zasiadają katolicy i muzułmanie i razem dzielimy się świątecznym jajeczkiem. Nasza różnorodność jest w tym wszystkim najpiękniejsza – stwierdziła Dżenneta Bogdanowicz.

“Tatarska Jurta” na styku kultur

W 2018 roku, państwo Bogdanowicze przeżyli spory dramat. Ich gospodarstwo agroturystyczne, które przez przez wiele lat prowadzili prawie doszczętnie spłonęło. Na szczęście, dzięki natychmiastowej pomocy sąsiadów, przyjaciół i ludzie dobrej woli "Tatarską Jurtę" udało się uratować. Dżenneta szczególnie ciepło wspomina wielkanocne spotkania z gośćmi, którzy przyjeżdżali specjalnie na Wielkanoc, aby spędzić wspólnie święta z tatarską rodziną.

– Na Wielkanoc przyjeżdżało do nas coraz więcej gości. Razem piekliśmy mazurki, baby drożdżowe, malowaliśmy wspólnie pisanki. W trakcie gotowania opowiadaliśmy o sobie, naszej tradycji. To spowodowało, że goście, którzy od nas wyjeżdżali mieli całkiem inne wyobrażenie o naszej mniejszości niż przed przyjazdem. Takie bezpośrednie zetknięcie z innością, sprawiło, że zaczęli inaczej o nas myśleć – wspomina.

Czy polscy Tatarzy święcą koszyczki?

Dżenneta Bogdanowicz pamięta jak razem z gośćmi przygotowywali pokarm do koszyczka wielkanocnego.

– Był taki rok, że do naszego wielkanocnego stołu zasiadło około 40 osób. Przygotowywaliśmy dla nich koszyczki ze święconką. Ten koszyczek był przygotowywany przez nas, muzułmanów, goście go święcili, a potem wszyscy razem zjedliśmy świąteczne śniadanie – opowiada właścicielka "Tatarskiej Jurty".

W tym roku rodzina państwa Bogdanowiczów spędzi święta wśród samych najbliższych członków rodziny. Nie zabraknie jednak świątecznych potraw, dzielenia się jajkiem i prezentów dla dzieci od Zajączka.