Wiosenna ramówka Trójki odrzucona. Dziennikarz ujawnia kulisy
Rada Programowa Polskiego Radia krytykuje wiosenną ramówkę Trójki. W efekcie została ona odrzucona większością głosów. — Wszystko wskazuje na całkowity kryzys i brak pomysłu na jego rozwiązanie — mówi w rozmowie z naTemat dziennikarz i publicysta Jan Ordyński.
O sytuację w Trójce zapytałam dziennikarza i publicystę Jana Ordyńskiego.
— Coś, co nam przedstawiono, trudno było nazwać ramówką. Nie było żadnych rozsądnych propozycji czy nowości, które by zwracały uwagę. To nie gwarantowało poprawy sytuacji stacji. Pod żadnym względem. Nie można było tego przyjąć. Zastępca dyrektora Trójki pan Marek Wiernik ani prezes Agnieszka Kamińska nie bronili tego, co nam przedstawiono - mówi Ordyński. I dodaje, że na ten moment nie widzi żadnych szans na pozytywne rozwiązania wokół Trójki. — To, co nam pokazano, gwarantowało unicestwienie Trójki. Trójka znajduje się w fatalnej sytuacji. Nie ma zespołu, lidera, co zapowiada dalszą zapaść – dodaje.— Wszyscy, którzy zabierali głos w sprawie ramówki, po kolei stwierdzali, że to jest rzecz nie do przyjęcia. Niektórzy jakoś próbowali tego bronić, ale w końcu w głosowaniu – 10 głosów sprzeciw i 2 wstrzymujące się – jednoznacznie zakończyło się klęską propozycji, jaką przedstawiono — opowiada.
Ordyński wskazał na pogłębianie kryzysu, w którym Trójka trwa od dłuższego czasu, a szczególnie – jak zauważa – od ubiegłego roku.
Mnóstwo ludzi odeszło – i weteranów, i młodych dziennikarzy. Dla mnie niezrozumiałe jest rozbicie zespołu. To, co się działo w efekcie afery z listą przebojów, do tego nigdy nie powinno dojść. Prezes Polskiego Radia nie powinna do tego dopuścić.
Trójka od dłuższego czasu tkwi w kryzysie
— Wczoraj z zespołu odszedł Michał Żakowski, bardzo dobry dziennikarz zajmujący się problematyką zagraniczną. Wszystko wskazuje na całkowity kryzys i brak pomysłu na jego rozwiązanie. Zaproponowaliśmy, by prezes Polskiego Radia zajęła się tym na poważnie i zrozumiała, że to, co nam teraz proponują, to nie są żadne kroki uzdrowicielskie, za to gwarantuje to sytuację, że Trójka stanie się radiem niemal podziemnym — podkreśla Ordyński.W naszej rozmowie wielokrotnie podkreślał problem z brakiem zespołu w Trójce, wskazując równocześnie na to, że ci, którzy z radia odeszli, znaleźli sposób na dotarcie do słuchaczy. —Okazuje się, że ludzie, którzy odeszli z Trójki, potrafią stworzyć dwie stacje działające w internecie, które proponują ciekawe propozycje. Tymczasem Trójka od dłuższego czasu tkwi w kryzysie — zaznacza.
Mój rozmówca wrócił również do sprawy Kuby Strzyczkowskiego. — Jestem przekonany, że miał on zażegnać kryzys w okresie wyborów prezydenckich. Była wielka afera i obawiano się, że to może wpłynąć na przebieg kampanii wyborczej. To ucieszono jego nominacją, a jak Andrzej Duda wygrał to go zwolniono — dodaje.
Adam Stępień/Agencja Gazeta
Czytaj więcej: Strzyczkowski zabrał głos ws. zwolnienia. Powiedział wprost, jak to może skończyć się dla Trójki
Kuba Strzyczkowski odszedł z Trójki po 33 latach pracy. O decyzji poinformowano w październiku 2020 roku, a od maja do sierpnia był tam dyrektorem. Kamińska w uzasadnieniu napisała, że powodem zwolnienia są "naruszenia regulaminu i procedur wewnętrznych Spółki oraz przekraczania kompetencji i pełnomocnictw".
Anonimowy członek rady stwierdził w rozmowie z Wyborczą, że po raz pierwszy prezes Kamińska została tak przez PiS potraktowana. "Jak się odzywała, poseł Suski robił miny w stylu: "Co ona wygaduje?!". Po krytyce ramówki prezes Kamińska nawet się nie broniła" - mówi, cytowany w tekście Agnieszki Kublik.
W wyniku politycznego zamieszania wokół Trójki (m.in. "efekt Kazika", odejście wielu dziennikarzy) radio odnotowało spore spadki. Stacja straciła 60 proc. słuchaczy. W pierwszym kwartale stacja spadła z czwartej na jedenastą lokatę w rankingu stacji radiowych według badania Radio Track Kantar Polska. Trójkę w pierwszym kwartale oprócz Jedynki i Audytorium 17 wyprzedziły też RMF MAXXX, VOX FM, Złote Przeboje, Antyradio i TOK FM.