Te buty to e-bike wśród trekkingów. Niby nie chodzą za ciebie, ale pomagają w niezwykły sposób

Karolina Pałys
Buty, które podciągną cię pod górkę z siłą rozpędzonego autobusu, nie istnieją. Ale istnieje technologia Bellows Flex, opatentowana przez Keen. Ulubiona marka rekreacyjnych wędrowców właśnie wprowadziła na rynek model, który ma co nieco wspólnego właśnie z pewnym szczególnym typem autobusu. A do tego jest ekstremalnie wygodny.
Fot. naTemat
Trekking to nowa joga! Millenialsi spacerują na potęgę! Hiking to nasz nowy sport narodowy! No dobrze, z tym ostatnim może trochę przesadzam, ale nie mówcie, że nie zauważyliście żadnych oznak swoistego pospolitego ruszenia w stronę gór wśród swoich znajomych. I że scrollując facebooka i trafiając na selfie ze szlaku czy inny górski widoczek nie pomyśleliście: „A może by też pójść się przejść?”.


A może wam samym niedawno zdarzyło się zrobić wrzutkę z ciężkimi, trekkingowymi buciorami na pierwszym planie?

Niezależnie od tego, do której grupy - aspirujących czy aktywnych - wędrowców aktualnie się zaliczacie, jeden temat zawsze będzie dla was istotny: temat odpowiednio dobranego obuwia.

Dobre „trekkingi” to najważniejszy - na równi z adekwatnym do pogody ubraniem - element ekwipunku. Zbierając się do ich zakupu, będziecie musieli nieco podszkolić się ze znajomości materiałów, rodzajów membran i podeszw, a najlepiej - zasięgnąć języka u przyjaciół z większym górskim doświadczeniem.

Bardzo prawdopodobne, że w takiej rozmowie padnie nazwa Keen. Jest to bowiem to producent, który na przestrzeni lat zdążył wyrobić sobie solidną markę wśród rekreacyjnych hikerów, ale nie tylko.

Keen posiada również linię profesjonalnych butów roboczych, dzięki czemu może adaptować sprawdzone, wysokowydajne technologie do potrzeb swoich rekreacyjnych użytkowników. Przykład właśnie takiego mariażu możemy podziwiać od niedawna na sklepowych półkach. Mowa o technologii Bellows Flex, którą Keen zastosował w trekkingach z linii Ridge Flex i Tempo Flex.

W przeciwieństwie jednak do ciężkich roboczych buciorów, Ridge Flex i Tempo Flex są tak lekkie, jak to tylko możliwe, jednocześnie zachowując wszytskie parametry dobrych trekkingów, czyli, między innymi, odpowiedni poziom wodoodporności czy gruba, stabilna podeszwa. Zastosowanie technologii Bellows Flex sprawia, że buty są znacznie wygodniejsze. W jaki sposób? To właśnie ten moment, kiedy wyjaśniamy motoryzacyjne nawiązanie ze wstępu. Gotowi?

Spójrzcie zatem na poniższe zdjęcie i skierujcie wzrok na obszar pomiędzy noskiem buta, a pierwszą parą przelotek na sznurówki.
Fot. naTemat
„Harmonijka” w jaskrawym kolorze to właśnie wkładka Bellows Flex, która ma pełnić dwie, bardzo ważne funkcje: wspomagać stopę podczas chodzenia oraz zapobiegać „łamaniu się” butów.

Bellows Flex jest w zasadzie genialna w swojej prostocie tak samo, jak genialna jest konstrukcja… autobusu przegubowego, który płynnie wchodzi w zakręty dzięki gumowej „wstawce”.

Niestety, ku mojemu rozczarowaniu technologowie Keena nie zdecydowali się ochrzcić tej technologii nawiązaniem do poczciwego przegubowca - na ich wyobraźnię bardziej podziałały… miechy, którymi roznieca się ogień.

Może i słusznie, bo z testów prowadzonych przez Keen wynika, że Bellows Flex „daje” sporo mocy: każdy krok wymaga około 60 proc. mniej energii włożonej w zgięcie stopy i jest — twierdzą specjaliści — trzy razy łatwiejszy, w porównaniu butami pozbawionymi tej technologii.
Fot. naTemat
Keen wie co mówi, bo swój nowy produkt poddali naprawdę drakońskim próbom, łącznie z włożeniem butów do maszyny, która zginała je co najmniej milion razy. I to w wodzie!

Mi osobiście zaimponowali. Pytanie, czy Bellows Flex zaimponuje również osobie, która na szlaku zdarła już niejedną trekkingową podeszwę? Na to pytanie odpowiada Ola Chabros, autorka przewodników po Bałkanach, znana też jako Ruda, twórczyni bloga „Bałkany Rudej”.

Ola od kilku tygodni testuje model Ridge Flex i, jak na razie, z rezultatów jest bardzo zadowolona:

— Przetestowałam już sporo modeli Keena i pierwsze, co mogę powiedzieć, to że wszystkie były bardzo wygodne. Ten konkretny model testowałam w zimowych warunkach, na spacerach z psami. Od butów wymagałam więc przede wszystkim tego, żeby były stabilne, kiedy ewentualnie pies pociągnie mnie na oblodzonym podłożu. Szczerze? Wątpiłam czy ten konkretny model poradzi sobie z tym zadaniem — wspomina Ola.

Okazało się jednak, że podeszwy Ridge Flexów są bardzo stabilne, a same buty — odporne na wodę i śnieg:

— Mają bardzo dobrą membranę. Działa super, widać znaczącą poprawę w stosunku do poprzednich modeli. Gdyby nie to, że śnieg sypał mi się od góry, wróciłabym suchą stopą — komentuje Ola. Kiedy śnieg stopniał, mogła poddać nowy model Keena dalszym próbom:

— Rzeczywiście, czuć, że ten but inaczej pracuje. Wiadomo, każdy but trekkingowy ma inną amortyzację w podeszwie, w każdym cholewka wygina się w nieco inny sposób, natomiast tu naprawdę czuć, “sprężynowanie”. Chodzi się w nich lekko. Podejrzewam, że podczas 10-kilometrowego trekkingu odczujemy różnicę — stwierdza.

Zdaniem Oli już sama waga Flexów jest ich sporą zaletą: — To waga piórkowa. Każdy, kto ma porównanie z innymi butami trekkingowymi, odczuje różnicę. Zwykle jeden potrafi ważyć tyle, co oba Flexy — zauważa i dodaje, że nowy model w portfolio Keena ma szansę znaleźć szerokie grono fanów:

— To są buty uniwersalne. Większość trekkingów dobrze radzi sobie w terenach mieszanych, typu: ścieżka z korzeniami, kamienie. Kiedy jednak wyjdziemy w nich na asfalt, mamy ochotę amputować sobie stopy. W tych możemy chodzić i po asfalcie, i po kamieniach, bo podeszwa jest na tyle dobrze zrobiona, że nie czuć pod stopą nierówności, natomiast wyjdziemy na asfalt, but dalej amortyzuje stopę — stwierdza Ola.
Pytanie, czy waga i sprężynująca podeszwa rzeczywiście sprawią, że Flex zasłuży na miano e-bike wśród butów trekkingowych? I czy nie jest to zbytnie naginanie reguł górskiego współzawodnictwa, w myśl których trud wspinaczki jest wpisany w jej charakter?

— Przerobiłam w swoim życiu masę par i wiem z doświadczenia, że idąc na dłuższy trekking, powiedzmy 20-kilometrowy, w okolicach 15. kilometra bardziej sztywne buty zaczynają ciążyć — tłumaczy Ola, dodając że trekkingi ze wstawką Bellows Flex może nie podciągną nam stopy pod górę, ale zdecydowanie mogą dać nam tak potrzebnego na ostatnich kilometrach “kopa”:

— Te buty nie mają wykonywać za nas pracy. One mają nam uprzyjemnić wędrówkę. Ja, w przeciwieństwie do specjalistów Keen, nie potrafię określić, czy w tych butach chodzi mi się o 10, 20 czy 30 proc. lżej. Ale wiem, że w tych mogłabym chodzić znacznie dłużej, niż innych, sztywniejszych — podsumowuje.

Dla początkującego, albo średnio zaawansowanego górskiego wędrowca to optymistyczna prognoza. Zapas kilkudziesięciu procent mocy, zmagazynowany na ostatnie kilometry wspinaczki? Ja to kupuję.

Artykuł powstał we współpracy z Keen.