Josep Guardiola bardzo ostro o Superlidze oraz UEFA. Podał przykład "Lewego"

Krzysztof Gaweł
Trener Manchesteru City Josep Guardiola nie jest zwolennikiem rozgrywek Superligi, choć zapewnił, że wspiera decyzje, jakie podejmują władze The Citizens. Na organizatorach elitarnej ligi dla wybranych, ale też na zwalczającej pomysł UEFA nie zostawił suchej nitki. Posłużył się też przykładem Roberta Lewandowskiego. – To już nie sport – powiedział z goryczą słynny trener.
Josep Guardiola nie jest zwolennikiem Superligi i zmian w świecie piłki Fot. Manchester City
Niedzielna decyzja o powołaniu Superligi przez dwanaście futbolowych mocarstw wstrząsnęła światem futbolu. Ostro i bez litości ocenił pomysł trener jednego z klubów założycieli, Manchesteru City. Jak się okazuje z piłkarzami czy sztabem MC nikt na Etihad nie konsultował przystąpienia do rozgrywek. We wtorek media doniosły, że Obywatele mogą jednak opuścić elitę i wrócić do gry w Lidze Mistrzów.
Czytaj także: Rozłam wśród fundatorów Superligi? Dwaj giganci chcą się wycofać z projektu

– Nie wiem dlaczego do Superligi zostały wybrane właśnie te zespoły. To niesprawiedliwe, gdy jeden zespół osiąga szczyt i nie może dołączyć do rozgrywek, bo miejsca są gwarantowane tylko dla określonych uczestników. To już nie sport – grzmiał Josep Guardiola i jak sam przyznał, nie ma pełnej wiedzy na temat rozgrywek, bo nikt z klubu się z nim nie kontaktował w sprawie zmian.

Dla Katalończyka żądza pieniędzy i chciwość pomysłodawców Superligi nie są zrozumiałe. Tak samo jak UEFA, która jego zdaniem działa dokładnie z tych samych pobudek. – Nie bądźmy cyniczni. Wszyscy patrzą tylko na siebie i na swój zysk. UEFA też myśli tylko o swoim interesie. Tak samo jak na przykład Premier League – analizował Katalończyk zachęcony przez żurnalistów.

– Najlepszym przykładem jest to, że w najtrudniejszej części sezonu Robert Lewandowski nie mógł zagrać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Dlaczego? Bo doznał kontuzji podczas pełnienia reprezentacyjnych obowiązków. UEFA zdecydowała się rozegrać eliminacje, bo taki był ich biznes. Nikt nie myślał wtedy o Bayernie Monachium – mówił Guardiola o kontuzji "Lewego" w meczu z Andorą, które miało ogromny wpływ na jego klub i wyniki w ostatnich tygodniach.


– Sport przestaje być sportem, gdy relacja między wysiłkiem i sukcesem, albo wysiłkiem i nagrodą za niego przestaje istnieć. Wówczas to już nie jest sport. Sportem nie jest też rywalizacja, w której nie ma znaczenia, czy wygrywasz czy przegrywasz – zakończył rozgoryczony Josep Guardiola.