Babcia Kasia trafiła przed sąd jak kibol. Rozprawa momentami przebiegała kuriozalnie
Katarzyna Augustynek – czyli aktywistka zwana jako Babcia Kasia – została zatrzymana przez policję podczas protestu w obronie sędziego Igora Tulei, który odbył się przed SN. Postępowanie w jej sprawie poprowadzono w trybie przyspieszonym, tak jak robi się w przypadku kiboli. Jednak wyrok podany zostanie dopiero 27 kwietnia, a sędzia nakazała "niezwłocznie zwolnić zatrzymaną".
Tym razem jednak Babcia Kasia od razu z komendy trafiła przed sąd w ramach postępowania w trybie przyspieszonym. Stosuje się go przy zatrzymaniach pseudokibiców. Oskarżono ją o brutalną napaść na policję. Podczas rozprawy, jak relacjonuje OKO.press zeznawała sama oskarżona oraz dwóch funkcjonariuszy policji, którzy brali udział w zatrzymaniu.
– Sąd postanowił nie stosować wobec oskarżonej środków zapobiegawczych, albowiem nie zachodzą żadne przesłanki mogące wskazywać na próby podejmowania działań zmierzających do destabilizacji zaplanowanych czynności procesowych – stwierdziła.
Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, kiedy Babcia Kasia jest zatrzymywana przez policję. Aktywistka wielokrotnie trafiała w ręce mundurowych, którzy, jak mówiła w naTemat.pl, mieli ją traktować bardzo brutalnie.
Czytaj także: Zatrzymana Babcia Kasia ujawniła, jak była poniżana na komendzie. "Zdarto ze mnie majtki"
źródło: OKO.press