– Ostatnio aspirant sztabowy, który mnie przesłuchiwał, zwracał uwagę, żebym nie mówiła "policja", tylko "policjant", bo nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Jakoś mnie to nie przekonuje. Mimo jego uśmiechu i spokoju. To nie on jest przeczołgiwany na ulicy – mówi naTemat Babcia Kasia (Katarzyna Augustynek) z grupy Polskie Babcie.
Poczuliśmy to na swojej skórze już w kwietniu, gdy żegnaliśmy prof. Małgorzatę Gersdorf w dniu zakończenia jej kadencji I Prezes Sądu Najwyższego.
Ile ma pani wzrostu?
Metr pięćdziesiąt dwa w kapeluszu. A dlaczego pani pyta?
Bo zarzuca się pani atak na policjanta tęczową torbą. Chciałam ocenić pani siłę.
Moja kochana torba waży 20 deko. Nawet nie mam jak się nią zamachnąć, gdybym chciała.
Czy uderzyła nią pani funkcjonariusza?
Nie przyznaję się do tego czynu w postępowaniu karnym i niestety na razie więcej nie mogę na ten temat powiedzieć.
Naruszenie nietykalności policjanta jest karalne.
Jesteśmy zatrzymywani i szykanowani niezgodnie z prawem. Mamy prawo wyrażać swoje poglądy i demonstrować – gwarantują nam to 52, 54 i 57 artykuł Konstytucji RP.
Gdy ktoś wykonuje bezprawne rozkazy przestępcy, jakim jest Kamiński, nielegalnie ułaskawiony przez Dudę, to staje się wspólnikiem w przestępstwie. Nawet gdy jest policjantem.
Rozkaz to rozkaz. Policjant nie jest od tego, by dyskutować.
Ale jest od tego, żeby myśleć. Artykuł 58 ustawy o policji nakazuje funkcjonariuszom odmówić wykonania rozkazu łączącego się z popełnieniem przestępstwa.
Policjanci mogliby z tego skorzystać gdyby chcieli. Wolą jednak bić swoich rodaków – taka jest ich decyzja. Przemoc, którą stosują wobec kobiet, i w ogóle wobec protestujących, spada na ich sumienie.
To dorośli ludzie, którzy dokonali świadomego wyboru.
Nie wszyscy policjanci są fanami pałowania. Z pewnością spotkała pani funkcjonariuszy, którzy są pomocni, uczynni, sympatyczni.
Spotkałam. I co to zmienia? Ja policjantów zaczęłam poznawać na ulicy od 3 grudnia 2015 roku. Traktuję ich jak ludzi, rozmawiam z nimi. Z niektórymi nawet życzliwie.
Ale teraz nie ma miejsca na rozmowy. Trudno dyskutować, gdy jest się bitą i poniewieraną, albo gdy dwumetrowe, opancerzone osiłki wynoszą cię z protestu tak, że odsłaniają ci majtki. To jest brutalne naruszenie godności. Jak tu debatować? Z kim? O czym?
Czasami zastanawiam się, czy wśród tych, którzy miażdżą mi ramiona tak, że tygodniami mam potem siniaki, są ci, z którymi jeszcze niedawno rozmawiałam. Ale to nie ma znaczenia.
Dla mnie policja jest teraz masą, która zachowuje się wobec społeczeństwa jak najarane zwierzęta. Jest to widoczne zwłaszcza po pseudowyroku pseudotrybunału. Policjanci bezprawnie prześladują mnie i moich przyjaciół.
Nie wzruszają mnie więc opowieści o dobrych policjantach. Ostatnio aspirant sztabowy, który mnie przesłuchiwał, zwracał uwagę, żebym nie mówiła "policja", tylko "policjant", bo nie ma odpowiedzialności zbiorowej.
Jakoś mnie to nie przekonuje. Mimo jego uśmiechu i spokoju. To nie on jest przeczołgiwany na ulicy.
My protestujemy pokojowo i legalnie. Naszą jedyną bronią są flagi i tekturki.
I tęczowa torba z Tigera?
Tak, tęczowa szmacianka, bardzo niebezpieczne narzędzie. Mam nadzieję że nawet ziobrowy sędzia umrze ze śmiechu, gdy dostanie akt oskarżenia.
Ile ma pani postępowań na koncie?
Nie liczyłam. Ale mam czworo prawników. Zajmują się moimi sprawami pro bono. Jestem im bardzo wdzięczna, bo za moją głodową emeryturę nie byłoby mnie stać na obrońcę.
Kiedy postanowiła pani zaangażować się w opozycję na 100 proc.?
W kwietniu, podczas pierwszego lockdownu. Okazało się, że przez obostrzenia nie mogę już sobie dorabiać. Wtedy podjęłam decyzję, że całkowicie poświęcam się ulicy.
Jak się pani utrzymuje?
Z emerytury i życzliwej pomocy przyjaciół z opozycji.
Z jakim ugrupowaniem jest pani związana?
Nie mam nic wspólnego z żadną partią. Po prostu nie mogę wylegiwać się na kanapie, gdy nienawistnik z Żoliborza robi z mojego kraju chlew. Trzeba działać po to, by wygrała inna opcja, która odbuduje państwo prawa. Która? To już mnie nie interesuje.
Na protestach pojawiają się jednak posłowie kilku partii opozycyjnych.
Tak, wspierają nas i pomagają jak mogą. Wyciągają z komisariatów, nagłaśniają przemoc policji wobec obywateli. Dobrze, że to robią. Taki szary robak jak ja nie miałby takich możliwości.
Nie boi się pani, że w końcu policja panią trwale okaleczy? Że zamiast na siniakach i otarciach skończy się złamaniem lub niepełnosprawnością?
Oczywiście, że się obawiam, że policja mnie skrzywdzi. Jest eskalacja, funkcjonariusze agresywnie wkraczają na nasze pokojowe protesty. Obawa jest, ale czy mam z tego powodu zrezygnować?
Przecież władza właśnie tego chce: byśmy nie wychodzili na ulice i nie walczyli o nasze prawa. Ja długo żyłam w komunie, więc następną też przetrwam. Walczę dla młodych, dla moich tęczowych przyjaciół, dla wszystkich wykluczonych. Dlatego się boję, ale się nie boję.