Śmierdząca pandemia na Mazurach. Ratownicy biją na alarm
Rządowe obostrzenia nie odstraszyły miłośników żeglowania, którzy jak co roku licznie zjechali nad mazurskie jeziora. Na miejscu czekało ich jednak niemałe zaskoczenie. Przez zakazy nie otwarto portów, np. w Giżycku, przez co nie mają oni gdzie wypróżnić zbiorników z ekskrementami. MOPR narzeka na nieczystości zostawiane przez żeglarzy, a burmistrz rozkłada ręce.
– Żeglarze się skarżą, że wstali rano i przy swojej łódce znaleźli ludzkie fekalia. Ludzie załatwiają się dosłownie gdzie popadnie, bo sanitariaty są zamknięte – powiedział Polsat News dyżurny ratownik MOPR Mariusz Raubo i dodał, że żeglarze zwracają uwagę na niebezpieczeństwo epidemiczne takiej sytuacji.
– Zamiast koronawirusa za chwilę będziemy mieli inną epidemię wynikającą z tego, że ludzie załatwiają się gdzie popadnie – zauważy Raubo i zaapelował do decydentów o otwarcie portów, skoro publiczne szalety mogą funkcjonować.
Sanitariaty otwarte są tylko w głównym budynku portu. Do skorzystania z nich ustawia się długa kolejka. Niestety burmistrz nie może nic zrobić, ponieważ do 7 maja nie ma prawa uruchomić portu, bo złamałby obostrzenia covidowe.
Przypomnijmy, że w najbliższym czasie otwarte zostaną w pierwszej kolejności galerie handlowe (4 maja), a dopiero potem, 8 maja hotele i częściowo gastronomia oraz infrastruktura turystyczna, w tym porty.źródło: Polsat News