Orzech zapłacił TVP słoną karę. Ile kosztowało go niedotrzymanie warunków umowy?
Kilka tygodni temu media obiegła informacja o odejściu Artura Orzecha z "Szansy na sukces". Były prowadzący za niedotrzymanie warunków umowy musiał zapłacić Telewizji Polskiej pokaźną sumę. Ile wyniosła go kara za to, że nie pojawił się w pracy?
Dwie godziny przed nagraniem programu miał przekazać producentom, że jest niedysponowany i nie przyjedzie do studia. W trybie pilnym zastąpił go Marek Sierocki.
Orzech w mediach społecznościowych informował wówczas, że to nie TVP zerwała z nim umowę, a on z telewizją. Powodem bowiem było to, jaki skład artystów przygotowano do tego specjalnego odcinka. Wyjaśniał, że odszedł z telewizji, bo Jan Pietrzak i discopolowa grupa Boys "to nie jest jego bajka".
"Gdyby to Telewizja Polska zerwała ze mną umowę, nie musiałbym płacić kar umownych za zerwanie jej przeze mnie. Szkoda czasu i słów. Amen" – napisał na Facebooku prezenter. Tymczasem "Super Express" donosi, że Orzech w ramach kary, wpłacił już pieniądze na konto telewizji publicznej.
– W umowie jest ustalona kara umowna za niestawienie się na zdjęciach. Pan Orzech zgodnie z umową szybko wpłacił na konto TVP kilkanaście tysięcy złotych. Sądził zapewne, że wszystko rozejdzie się po kościach – mówiła tabloidowi osoba z otoczenia dziennikarza.
Eurowizja bez Artura Orzecha
Przypomnijmy, że Artur Orzech przez 29 lat współpracował z Telewizją Polską również jako komentator finałów i półfinałów Eurowizji. W tym roku pierwszy raz od wielu lat nie skomentuje konkursu w telewizji. Zastąpią go Marek Sierocki i Aleksander Sikora.Ostatnio jednak Orzech w jednym z postów w mediach społecznościowych napisał: "Panie Kurski. Zatrzymał się Pan w czasie. Skomentuję Eurowizję jak będę chciał. Pan mi w tym nie przeszkodzi". Dodatkowo prezenter wkleił link do swojego nowo utworzonego kanału na YouTube.
Czytaj także: Jan Pietrzak i Boys w "Szansie na sukces". Już widać, dlaczego Orzech odszedł z programu