Nowe ustalenia ws. tragedii na Gocławiu. Podejrzany ma być chory psychicznie

redakcja naTemat
37-latek podejrzany o zamordowanie ojca w pralni na Gocławiu chorował psychicznie – tak wynika z zeznań przesłuchanych przez prokuraturę świadków. Mężczyzna przebywa w szpitalu, nadal jest w śpiączce.
Do tragicznej awantury doszło w piątek po południu. Fot. Dariusz Borowicz / Agencja Gazeta
Jak informuje Polsat News, śledczym z Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga Południe udało się przesłuchać m.in. rodzinę zmarłego i pracowników pralni na Gocławiu. Wcześniej podawano, że to 37-latek podejrzany o popełnienie zbrodni był właścicielem pralni, teraz okazuje się, że należała ona do jego 73-letniego ojca. Syn był jej pracownikiem.

Z zeznań świadków wynika, że do awantury między mężczyznami doszło, po tym jak ojciec zwrócił synowi uwagę na złą technikę prania dywanu. Świadkowie twierdzą, że 37-latek był chory psychicznie, ale odmawiał przyjmowania leków. Prokuratura zbada ten wątek.

Przypomnijmy, do tragedii doszło w piątek po południu. Gdy na miejsce przybyli policjanci i strażacy, mężczyzna zaatakował ich nożem.


– Strażacy szli z bosakiem do pralni i nagle zaczęli uciekać. Trzech mężczyzn wyskoczyło i za czwartym uciekającym wyskoczył napastnik z nożem, zakrwawione miał ręce i tors zakrwawiony – relacjonowała cytowana przez Polsat News pani Elżbieta, która była świadkiem zdarzenia.

Padły strzały, 37-latek został obezwładniony. Miał liczne rany kłute na klatce piersiowej, plecach i szyi. Trafił do szpitala, wciąż nie został przesłuchany, bo znajduje się w śpiączce. Wcześniej przeszedł operację.
Czytaj także: Kolejne informacje ws. tragedii na Gocławiu. Znalezisko rzuca nowe światło na sprawę

źródło: Polsat News