E-papierosy rozdawane w szpitalach: pomysł Brytyjczyków to szaleństwo, w którym naprawdę jest metoda

Bartosz Świderski
Ten – na pierwszy rzut oka kontrowersyjny – eksperyment doskonale pokazuje strategię, jaką brytyjska służba zdrowia przyjęła w ramach walki z paleniem tradycyjnych papierosów. Czyli: niezakłamywania rzeczywistości i poszukiwań jak najmniejszego zła.
Fot. Elnur Amikishiyev/ 123rf
Już jesienią tego roku każdy pacjent–palacz, który trafi do jednego z czterech "wyspiarskich" szpitali (w Londynie, Leicester, Norfolku i Edynburgu), otrzyma – bezpłatnie i bez względu na to, z jakiego powodu trafił na SOR – papierosa elektronicznego oraz tygodniowy zapas odpowiednich płynów z nikotyną.

Oczywiście, brytyjscy medycy mają świadomość faktu, iż konsumowanie tej substancji – w jakiejkolwiek formie – nie jest korzystne dla zdrowia. Lecz jednocześnie wiedzą także o tym, że wielu nałogowych palaczy przed puszczeniem "dymka" nie powstrzymuje nawet hospitalizacja.


Tak więc zamiast toczyć (skazaną z góry na porażkę) walkę z osobami odpalającymi papierosy w szpitalnych zakamarkach, postanowili zaproponować im nowoczesną alternatywę. Dodajmy: przy okazji przeprowadzając koleBAjny z eksperymentów, które mają na celu zbadanie wpływu wapowania na skuteczne zrywanie z nałogiem palenia.

Pacjenci zostaną podzieleni na dwie grupy. Pierwsza z nich otrzyma fachowe konsultacje lekarskie i zostanie skierowana do lokalnych ośrodków pomocy osobom uzależnionym od nikotyny. Druga może liczyć wyłącznie na ulotki z informacjami na temat owych ośrodków. Obie grupy zostaną ponownie przebadane po jednym, trzech i sześciu miesiącach, dzięki czemu naukowcy będą mogli ocenić różnice w skuteczności powyższych strategii.

Jak podkreśla zaangażowana w realizację tego badania prof. Caitlin Notley z University of East Anglia, bardzo istotny może być element zaskoczenia – palaczom zaproponuje się ideę zerwania z nałogiem w sposób, którego większość z nich prawdopodobnie nie brała pod uwagę.

Jak podkreśla prof. Notley, e-papierosy wytwarzają podobne do dymu opary, tak więc zapewniają doznania podobne do papierosów tradycyjnych. Dzięki temu mogą być atrakcyjną opcją pomagającą ludziom w rzuceniu palenia – nawet w sytuacji, gdy wcześniej próbowali wapowania, lecz ponieśli porażkę.

Public Health England (PHE), brytyjska instytucja zdrowia publicznego, ogłosiła już ponad rok temu, że e-papierosy są o 95 proc. (!) mniej szkodliwe od papierosów analogowych, ponieważ nie wydzielają toksycznego dymu odpowiedzialnego za większość chorób odtytoniowych.

Z ostatniego raportu PHE na temat korzystania z e-papierosów w Wielkiej Brytanii wynika również, że są one narzędziem, które wspomaga porzucenie palenia skuteczniej, niż nikotynowa terapia zastępcza (czyli np. gumy do żucia czy plastry antynikotynowe).

Naukowcy z King's College London szacują, że w 2020 roku e-papierosy były wśród Brytyjczyków najpopularniejszym narzędziem prowadzącym do osiągnięcia celu, jakim jest rozstanie się z paleniem – w samym tylko roku 2017 ponad 50 tys. tamtejszych palaczy pokonało swój nałóg, przechodząc na wapowanie.

Ankietowani deklarowali, że kontynuowaliby palenie tradycyjnych papierosów, gdyby nie pojawiła się ta alternatywa. Zdaniem prof. Johna Newtona z PHE najlepszą rzeczą, jaką może zrobić palacz, jest oczywiście całkowite rzucenie palenia, a dowody naukowe pokazują, że to właśnie wapowanie jest jednym z najskuteczniejszych środków wspomagających ten proces.

Tą samą – bardzo pragmatyczną – drogą podąża coraz większa rzesza amatorów nikotyny z różnych zakątków świata. Coraz chętniej sięgają po urządzenia elektroniczne, które poprzez podgrzanie płynu, wytwarzają parę. W przeciwieństwie do papierosów tradycyjnych, nie dochodzi tutaj do procesu spalania, a to przecież w nim powstają najbardziej szkodliwe dla organizmu substancje.

Jakie urządzenia tego typu znajdziesz w polskich sklepach? Świetnym przykładem może być tutaj Vuse ePen, czyli sprzęt działający w tzw. systemie zamkniętym – wykorzystywane są tutaj fabrycznie napełnione kartridże, dzięki czemu otrzymujemy gwarancję tego, że inhalujemy parę wytwarzaną z najwyższej jakości, poddanego kompleksowym badaniom i certyfikowanego, płynu.

– Moim zdaniem powinniśmy doprowadzić do takiej sytuacji, by konsument nie mógł w produkcie nic zmieniać, by sięgał po ten finalny, którego recepturę i ostateczny skład wcześniej zbadano. Jeśli decydujemy się na systemy otwarte, to tylko przy użyciu gotowych liquidów w butelkach – tłumaczy prezes eSmoking Institute, dr Michał Kozłowski.