"Tutaj czeka mnie kara śmierci". Świadkowie zatrzymania Pratasiewicza wspominają jego słowa
Pasażerowie samolotu linii Ryanair, którym leciał zatrzymany w Mińsku opozycjonista Raman Pratasiewicz, relacjonują, że wpadł on w panikę i mówił, że "czeka go tutaj kara śmierci".
Pojawiło się podejrzenie, że na pokładzie maszyny jest bomba, co później okazało się nieprawdą. Białoruska opozycja, a także niezależne media twierdzą z kolei, że załodze samolotu linii Ryanair zagrożono zestrzeleniem.Łotewski portal internetowy Delfi dotarł do pasażerów tego samolotu. Jeden z nich opisał reakcję Pratasiewicza na awaryjne lądowanie w Mińsku. Mężczyzna miał najpierw wpaść w panikę, zacząć się trząść, a na pytanie, co się stało, miał odpowiedzieć "czeka mnie tutaj kara śmierci".
Pasażer w rozmowie z Delfi dodał, że pozostałych podróżnych przetrzymywano przez około trzy godziny w wąskim korytarzu bez wody i dostępu do toalety. W tym czasie sprawdzano im dokumenty.
– Siedziałem z tyłu. Raman nagle (po komunikacie pilotów) wstał, wziął swoją torbę i próbował przekazywać swojej dziewczynie komputer i telefon. Zaczął krzyczeć, że nie możemy wylądować w Mińsku – dodał inny z podróżujących. Kanał NEXTA donosi na Telegramie, że na pokładzie samolotu były 123 osoby.
Warto dodać, że w listopadzie 2020 roku władze Białorusi wystosowały do polskiego rządu żądanie wydania m.in. Ramana Pratasiewicza, który przebywał wówczas w naszym kraju. Przypomnijmy również, że bloger opuścił Białoruś w 2019 roku. Figurował na liście terrorystycznej KGB.