Wątpię, że ten samochód jest ekologiczny. Ale jako hybryda ten wielki czołg sprawdza się doskonale

Piotr Rodzik
Wiecie, co jest teraz modne, prawda? Ekologia. Pamiętam, że jeszcze kilka lat temu otrzymanie do testów "prasówki" z napędem hybrydowym graniczyło z cudem. Teraz jest odwrotnie – ciężko pojeździć czymś, co nie ma za zadanie obłaskawić ekologów. I oto przed wami BMW X5 z napędem hybrydowym. Wątpię, że jest naprawdę ekologiczne, ale… to świetny samochód.
BMW X5 w wersji plug-in nie różni się specjalnie od tradycyjnych wersji. Fot. naTemat
BMW X5 xDrive45e – bo tak nazywa się ten samochód – to duży SUV z napędem hybrydowym typu pług-in. Czyli takim, który możecie podładować z domowego gniazdka i potem śmigać po mieście na samym prądzie. Cicho, komfortowo, ekologicznie. Brzmi pięknie, prawda?
Fot. naTemat

Wbrew pozorom inżynierom z Monachium nawet się to udało. O ile oczywiście przymkniecie oczy na to, że tak naprawdę jeździcie 2,5-tonowym klocem, którego produkcja nie ma nic wspólnego z ekologią, a na dodatek możecie za to auto kupić mieszkanie. Ale o tym poźniej. W każdym razie… to fajne auto.


1. Wygląda jak normalne BMW X5
Nikt tutaj nie szukał udziwnień na siłę. Hybrydowe BMW X5 wygląda dokładnie tak, jak choćby takie z silnikiem diesla. Pojawiło się kilka niebieskich akcentów (to modny kolor w elektromobinym świecie), dodatkowa klapka z gniazdem na wtyczkę od prądu i… to w zasadzie tyle.
Fot. naTemat
Aha – zmniejszył się bagażnik. X5 Drive45e cierpi na ten sam kłopot, co wiele innych zwykłych aut (czyt. niezaprojektowanych w tym celu) – trzeba było gdzieś upchnąć baterie. Na szczęście przestrzeń bagażowa nadal jest płaska, ustawną i po prostu duża – 500 litrów. Po złożeniu kanapy możecie sobie natomiast przyczepić napis TIR na grillu.

2. Jeździ szybko i komfortowo
Wiecie, ile ten czołg waży? Tyle, ile waży czołg. No dobra, może nie aż tyle, ale 2,5 tony (dokładnie 2510 kilogramów) robi wrażenie.
Fot. naTemat
Jak z tą masą radzi sobie silnik? Cóż, sprawia, że X5 wydaje się zaskakująco lekkie. Pod maską mamy bowiem sześciocylindrowy, rzędowy silnik o mocy 286 koni mechanicznych. Benzynowa jednostka o tej mocy już sama dość sprawnie poradziłaby sobie z tym autem, a jeszcze mamy tutaj jednostkę elektryczną.

Ten silnik ma 113 KM, więc łączna moc systemowa to aż 394 KM i 600 Nm. Silnik benzynowy chętnie ciągnie tego kloca do przodu, a elektryczny zapewnia charakterystyczny zryw. W efekcie ten duży, rodzinny SUV, który jest promowany jako ekologiczne auto, daleko od rodziny M, do setki rozpędza się w 5,6 sekundy. Dość, żeby na światłach zaskoczyć prawie wszystkich.
Fot. naTemat
X5 xDrive45e jest jednak szybkie głównie na prostej. W zakrętach dają o sobie znać i masa auta, i zawieszenie. Które jest nad wyraz komfortowe, ale niekoniecznie daje poczucie pewności siebie przy nagłych manewrach. Mówiąc wprost – to nie jest sztywne auto. Pneumatyczne zawieszenie jest nastawione na komfort pasażerów, tylko trzeba po prostu poruszać się tym czołgiem z gracją.

3. Spalanie potrafią zaskoczyć… na minus
Hybrydy plug-in są reklamowane jako ekologiczny wybór. Jako właściciel takiego auta możesz teoretycznie cały dzień poruszać się wyłącznie na prądzie i rzeczywiście – w tym aucie jest to możliwe.
Czytaj także: Warto mieć ten samochód tylko po to, żeby wkurzać sąsiadów. Jest tak kosmiczny, że aż irracjonalny
Deklarowany przez BMW zasięg można oczywiście włożyć pomiędzy bajki (około 80 km na prądzie), ale przejechanie 50-60 kilometrów bez udziału silnika spalinowego jest tutaj jak najbardziej realne. Ilu z was pokonuje dziennie większe dystanse? No właśnie. A jeśli tak jest, to szukacie diesla
raczej – przynamniej w kwestii auta o tych rozmiarach.

Bateria o pojemności netto 22,3 kWh naprawdę daje sobie radę z tym autem. Aż szkoda, że jak to często bywa w kwestii hybryd pług-in, zabrakło szybkiego ładowania. Więc żeby odzyskać zasięg, auto jednak będzie musiało przestać noc pod gniazdkiem.
Fot. naTemat
Spalanie to trudna kwestia. Generalnie jak to w przypadku hybryd plug-in, może być… i niskie, i wysokie. Niskie – bo może być nawet zerowe. Wysokie – bo przy rozładowanej baterii okazuje się jednak, że X5 to ciężki, niezbyt opływowy kloc z benzynowym, paliwożernym silnikiem.

Mówiąc dosadniej – na autostradzie bateria zostanie wyzerowana w kilkanaście minut jazdy. A potem X5 xDrive45e potrzebuje nawet 13-14 litrów bezołowiowej i to przy przepisowej jeździe. Dramat. Na szczęście bak nie został zmniejszony w hybrydowej wersji (popularna zagrywka) i nadal ma 69 litrów.
Fot. naTemat
4. Luksusowo i… wcale nie tak drogo
Generalnie trzeba jednak sobie powiedzieć wprost, że X5 w wersji plug-in aż prowokuje cię do zapomnienia o swoich dolegliwościach. To auto, w którym aż chce się być. Jest wielkie, wręcz przepastne, z pozycji kierowcy nie wydaje się mniejsze od przeskalowanego X7. Doskonale jeździ (jeśli nie nastawiacie się na szalone manewry) i jest naprawdę, naprawdę komfortowe.

Cały szereg asystentów i systemów bezpieczeństwa jest oczywiście na pokładzie, chociaż i tak moim ulubionym bajerem są laserowe świata, które dosłownie zamieniają noc w dzień. Aż chce się jeździć po zmroku.
Fot. naTemat
I co ważne – za cały ten ekologiczny sznyt BMW nie każe sobie szczególnie dopłacać. To znaczy – to nie jest tanie auto, ale cena jest porównywalna z wysokoprężnym xDrive 40d, czyli trzylitrowym dieslem o mocy 340 KM.

I co prawda ten egzemplarz, który widzicie na zdjęciach, jest mocno doposażony i kosztuje niema pół miliona, to jednak… tego auta trudno nie lubić.
Fot. naTemat

BMW X5 xDrive45e na plus i minus:

+ Osiągi
+ Komfort jazdy
+ Rozsądny zasięg na baterii
+ Cena podobna do porównywalnego diesla
- Wysokie spalanie przy pustych akumulatorach