Niezaszczepieni przeciw COVID-19 tracą pracę. "Pracodawcy w walce o powrót do normalności"
Pierwsze osoby straciły już pracę, bo nie chciały się zaszczepić przeciwko COVID-19 – wynika z ustaleń portalu Prawo.pl. W opinii ekspertów, determinacja pracodawców aby wrócić do normalności jest na tyle duża, że gotowi są nawet wziąć na siebie ryzyko przegranej sprawy przed sądem pracy.
W natemat.pl informowaliśmy, że obóz rządzący zapowiedział już nawet wprowadzenie systemu "zachęt" dla wciąż nieprzekonanych i już od lipca ma wystartować specjalna loteria z nagrodami finansowymi dla zaszczepionych.
Okazuje się, że specyficzne "zachęty" dla osób, które nie chcą się szczepić, stosują już także niektórzy pracodawcy. Z sygnałów, jakie dotarły do redakcji portalu Prawo.pl wynika, że przedsiębiorcy w walce o powrót do normalności i kalkulując ewentualne straty spowodowane zakażeniem COVID-19, zaczęli zwalniać z pracy przeciwników szczepień.
Czytaj także: Do wygrania milion lub samochód hybrydowy. Tak ma wyglądać loteria Narodowego Programu Szczepień
Katarzyna Siemienkiewicz, ekspert ds. prawa pracy Pracodawców RP, przyznała, że zagadnienie jest dosyć skomplikowane. Jak podkreśliła, z jednej strony szczepienia przeciw COVID-19 nie są obowiązkowe, co nie powinno obligować pracodawcy do wydania polecenia wakcynacji. Z drugiej zaś strony, pracodawca ma obowiązek zapewnienia w zakładzie pracy bezpiecznych i higienicznych warunków pracy, a pracownik ma za zadanie współdziałać w tym zakresie.
Zdaniem radcy prawnego i wykładowcy z UJ prof. Arkadiusza Sobczyka, pracodawcy podobnie jak i inni pracownicy mają prawo oczekiwać zaszczepienia się przez kolegów i koleżanki.
W opinii ekspertów determinacja pracodawców aby wrócić do normalności jest na tyle duża, że gotowi są wziąć na siebie ryzyko przegranej sprawy przed sądem pracy, jeśli zwolniony pracownik zdecyduje się odwołać.To jest solidarnościowe zachowanie. Nie mam wątpliwości, że szczepienia przeciwko COVID-19 są obowiązkiem pracowników. Tyle można chyba oczekiwać od jednostki na rzecz wspólnoty. Przecież za komuny szczepienia były obowiązkowe i nie ubyło nam przez to godności.
– Decyzja o nieprzyjęciu szczepionki może wynikać z określonego światopoglądu czy wyznania. Dlatego też pracodawca w takiej sytuacji ponosi ryzyko przedstawienia mu zarzutu dyskryminacji pośredniej – oceniła Katarzyna Siemienkiewicz. Pozostaje więc już tylko pytanie, o to, czy w tego typy sytuacji sądy pracy uznałyby za zasadne rozwiązanie umowy o pracę z powodu niezaszczepienia się pracownika.