35 martwych fok nad Bałtykiem w ciągu jednego weekendu. Co je zabiło?
Patrol WWF znalazł kilkadziesiąt młodych, martwych fok na plażach od Świnoujścia po Mierzeję Wiślaną. Zwłoki leżały na brzegu tydzień.
– W dużej mierze są to osobniki młode, które znajdowały się w różnym stadium rozkładu. Przyczyny ich śmierci mogą być różne: zaplątanie w rybackie sieci, kontakt ze śrubą napędową statku czy choroby. Prądy morskie skierowane były ku lądowi i dlatego morze wyrzuciło tak dużo fok. Nasi wolontariusze odpowiedzieli na każde zgłoszenie, wykonali oględziny i pomiary zwłok – tłumaczył trójmiejskiej "Gazecie Wyborczej" Paweł Żmuda z Błękitnego Patrolu WWF.
Foki mogły zostać ogłuszone
Inną przyczyną mogły być ostatnie ćwiczenia wojskowe - taką hipotezę wysnuł portal gp24.pl. – Strzelanie nad Bałtykiem to śmierć zwierząt żyjących w wodzie, one są bardzo wrażliwe na dźwięk. Proszę rzucić granat do rzeki, natychmiast wypłynie kilkadziesiąt martwych ryb. One nie będą ranne, one będą ogłuszone. To samo jest z ssakami. Większość zgłoszeń była z regionu, gdzie przy plażach znajdują się poligony i odbywają się manewry wojskowe – mówił w rozmowie z gp24.pl Wojciech Czuchryta z Błękitnego Patrolu WWF.
Zwłoki fok leżały na brzegu tydzień. Zostały sprzątnięte dopiero w piątek 4 czerwca. Firma odpowiedzialna za zajęcie się martwymi zwierzętami, tłumaczyła się problemami technicznymi.